Rozdział 13

Małe ogłoszenie!
Witamy święta wielkanocne! Cóż, wiecie każdy potrzebuje chwilki wytchnienia, ja również. Zamierzam te parę dni skupić się bardziej na rodzinie.
Co oznacza, że kontynuacja opowieści pojawi się dopiero po świętach i to najwcześniej w środę!❤️
A i pamiętajmy by nie ruszać się z domu. Bezpieczeństwo własne i bliskich jest aktualnie najważniejsze. #zostanwdomu

- Cześć. - Powiedziałam do Michała, który wpuścił mnie i Amelkę tylnym wejściem.
Znajdujemy się w Torwarze. Nadszedł dzień SB festiwalu, gdzie Michał będzie grał koncert.
Cieszę się, że tu jestem.
Mówił mi, że stresuję się. Nie grał jeszcze przez tak wielką publicznością.
Jestem dla niego wsparciem, zdaję sobie z tego sprawę.

Nasza relacja kwitnie.

Uśmiechnęłam się lekko oraz spojrzałam w stronę przyjaciółki, która była zachwycona.
To jedno z jej marzeń.
Spotka dziś swoich idoli.

Są tu również rodzice Matczaka. Dostał od nich również tego dnia masę wsparcia.
Jestem podekscytowana, że znajduję się w tym miejscu.

Ile ja bym oddała by moi również byli teraz blisko.
Nie rozmawiałam z nimi od dwóch tygodni.
Jest mi przykro, lecz nie potrafię się wreszcie zebrać. Zawładnął mną strach.
Boję się, że będzie jeszcze gorzej niż jest.
Zdaję sobie sprawę, że muszę się wreszcie przełamać.

To moi rodzice, wychowali mnie...
W życiu każdego człowieka są te złe i dobre momenty.
Nie może być wiecznie w porządku, to nierealne.

Weszliśmy do pomieszczenia, w którym było masę ludzi.
Tak właściwie to, ogólnie tu jest tłok.

Rozejrzałam się.

Amelka jest w siódmym niebie, widzę to.
Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam ma Matczaka, który odwzajemnił gest oraz puścił mi oczko.
- A więc po kolei. - Powiedział do mnie oraz Melki.
Mam rozumieć, że teraz będziemy się poznawać.
Na początku podeszliśmy do mężczyzny, który jest blondynem.
Miał może z trzydzieści lat na karku.
- Karol. - Podał rękę. Uśmiechał się.
- Nadia. - Cóż, Karol okazał się być raperem oraz jednocześnie szefem Michała.
Skąd wiem? Sprawka Melki.
Kiedy skończyliśmy się sobie przestawiać opowiedziała mi trochę o ludziach, których kojarzyła.
- O jest i słynna Nadia! - Ktoś krzyknął za mną. Przysięgam, że nie kojarzę tego głosu oraz śmiechów.
Odwróciłam się zdziwiona. Ujrzałam grupę osób. Byli w podobnym wieku.
Jestem tego niemal pewna.

Michał zaśmiał się głośno wraz z Amelką, która była w jeszcze większej euforii.

Wszyscy podeszli. Zaczęli się witać z Matczakiem, a za nimi pojawili się jego rodzice. Powiedziałam im kulturalnie dzień dobry.
Weszli szeroko uśmiechnięci.
- To moi przyjaciele. - Powiedział Michał.
Właśnie poznam osoby, z którymi żyje i są blisko niego.
Czuję jeszcze większą ekscytację, ponieważ zrobiliśmy właśnie krok do przodu.
- Gombao! - Krzyknęła Amelka i zaczęła się z nimi witać jak opętana. Aż miło mi popatrzeć.
- Krzysztof, ale mówią na mnie Szczepan. - Przywitał się chłopak.
Również się przedstawiłam.
- Wyguś, czyli Franek. - Pomachał brwiami młody blondyn.
Zaśmiałam się.

Również przestawił mi się Andrzej, Adam, Dominik i parę innych osób, których imion nie udało mi się zapamiętać.
Nie mam głowy do tego.
Od zawsze tak było. Ciężko mi zapamiętać imiona nowo poznanych ludzi, a w szczególności, że mało ich nie było.
Nadrobię to, obiecuję.
- No Nadia zawróciłaś w głowie naszemu Macie. - Powiedział najprawdopodobniej Franek.
Cóż, zarumieniłam się.
- Daj jej spokój. - Wstawił się za mną Michał i objął ramieniem, a ja zaczęłam chichotać.
- Zawróciłam ci w głowie? - Zapytałam go. On jedynie przekręcił oczami.
- Mówiłem. Ślinił się do twoich zdjęć. - Oznajmił blondyn i zaczęliśmy się śmiać.
- A co z tą tajemniczą dziewczyną, która olewała cię? - Spytałam.
- Jezu Nadia. - Westchnął. - Wiesz, że mówiłem o tobie? - I w tej chwili zatkało mnie.
- Żalił się, ci powiem. - Powiedział jego przyjaciel.

Rozejrzałam się za Amelką, ponieważ zniknęła mi z zasięgu wzroku.
Cóż, okazało się, że siedziała i robiła sobie fotki z przyjaciółki Michała oraz zauważyłam, że złapali wspólny język.

Nie ukrywam przyjaciele Matczaka to ludzie, którzy przyjęli nas ciepło.
Jestem z tego powodu zadowolona.
Zaakceptowali, że pojawiłam się w życiu Maty.
Traktują nas jakbyśmy byli ich dobrymi znajomymi, a ja nie mogę uwierzyć, że wreszcie czuję się jak wśród swoich.
Nikt mnie nie ocenia, każdy jest przyjaźnie nastawiony, mają gdzieś w co jestem ubrana.
Widzę, że patrzą na wnętrze człowieka.

Godzinę później znalazłam się wraz z przyjaciółką na backstage, gdzie skakałyśmy w rytm muzyki.

Wolność.

- Jak się podoba? - Zapytał Michał.
- Jest świetnie. - Stwierdziłam.
- Za piętnaście minut wchodzimy z chłopakami. - Powiedział zadowolonych.
Uśmiechnęłam się szeroko. - Cieszę się, że jesteś obok.
- To dla mnie przyjemność. - Szepnęłam mu do ucha.
- Aloha! - Krzyknął nowo poznany głos. Jak się nie mylę nazywa się Janek i również należy do SB.

Młody mężczyzna stanął obok nas, a po chwili dołączyło jeszcze parę znajomych Matczaka, z którymi rozmawialiśmy o muzyce.
Oni tak właściwie też pytali się mnie i Melki czym się zajmujemy.
Są bardzo mili.

Kilka chwil późnej Michał znalazł się na scenie, gdzie porwał tłumy ludzi.

Jestem z niego dumna. Robi to co kocha, decyduje sam za siebie oraz nie martwi się opinią innych.
Po części powinnam brać z niego przykład.

Stara się by wszystko było jak najlepiej.

- Nadia! Nie wierzę, że tu jesteśmy! - Powiedziała przyjaciółka. - Poznałam ludzi, których uwielbiam!
- Zauważyłam, że ostatnio jest coraz lepiej.
- Tak. Wreszcie zaczęłaś decydować o swoim życiu. - Stwierdziła pewnie i objęła mnie ramieniem.
- Pamiętasz pierwszą klasę, jak planowaliśmy wszyscy wspólne mieszkanie oraz studia? - Przyjaciółka machnęła głową. - Nie sądziłam, że aż tak wiele się zmieni. Nie myślałam, że odejdą. - Westchnęłam. - Ale gdyby nie to wszystko nie miałabym przy sobie jego. - Machnęłam głową w stronę Michała, szalejącego na scenie wraz z przyjaciółmi.

Pomyśleć, że już przewozimy swoje rzeczy do mieszkania, które razem wynajmujemy z moją przyjaciółką.

- Jest dla ciebie bardzo ważny. - Powiedziała pewnie i uśmiechnęła się szeroko. - Cholernie jestem z ciebie dumna. Przeszłość jest nieistotna. Nasi przyjaciele wybrali imprezy. Z upływem czasu patrzę na nich inaczej.
- Ja także.
- Cześć dziewczyny. - Uśmiechnął się pan Mateusz. Ha zapamiętałam.
Mateusz czyli Białas.
- Jak się bawicie?
- Jest idealnie. - Powiedziała Melka, a ja przytaknęłam.
- Nie miałyście możliwości dowiedzieć się wcześniej, to powiem wam teraz o niespodziance dla Michała i jego przyjaciół. - Białas przestawił nam jaki jest plan, a my z zadowoleniem zgodziłyśmy się dołączyć.
To znaczy wbiec wraz z tortem na scenę.
Dlaczego?
Ponieważ płyta "100 dni do matury" pokryła się złotem.
- Ale żeś sobie znalazła chłopaka. - Zaśmiała się przyjaciółka.
- Damian nie chciał przyjść?
- Trochę się poprztykaliśmy, trzy dni temu. - Zdziwiłam się, ponieważ oni praktycznie wcale się nie kłócą. - Mam wrażenie, że ogląda się za innymi laskami.
- Gadałaś z nim tak na poważnie? - Zapytałam.
Dlaczego mi nie powiedziała wcześniej?
Nocuję u niej odkąd pokłóciłam się z rodzicami.
- Nie, ale nie psujmy sobie atmosfery! Tańczmy! - Krzyknęła, zwracając przy tym uwagę paru osób.

Ta noc będzie niezapomniana...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top