■fourteen■
-Czekaj! Nie rozłączaj się, błagam -Michael spojrzał w stronę Doris, która tylko wywróciła wzrokiem.
-Może ma coś co może nam pomóc -westchnęła, siadając bliżej telefonu, który był ustawiony na głośnomówiący. -Jeśli to co masz nam do powiedzenia, okaże się tylko zmarnowaniem naszego czasu, to pamiętaj że pracuję w miejscu z którego mogę wynieść cokolwiek, co może Cię skrzywdzić! -warknęła, po czym Calum najprawdopodobniej został głuchy na jedno ucho. Michael odsunął dziewczynę od telefonu, wsłuchując się w chwilową ciszę po drugiej stronie.
-A jeśli powiem że chcę wam pomóc w odbiciu Luke'a i Ashtona? - na te słowa dwójka przyjaciół spojrzała na siebie niepewnie, a następnie na telefon.
-Dlaczego miałbyś chcieć nam pomóc jeśli sam jesteś z Arcady, a w dodatku, to także ty wkopałeś w to bagno Ashtona! -ponownie krzyknęła, coraz bardziej się trzęsąc ze zirytowania.
-Wiem że zabrzmi to źle, ale wsadzenie tam Ashtona było częścią mojego planu. Chcę zniszczyć Arcadę i zemścić się za to co mi zrobili.
-Ja pierdole, jesteś takim idiotą -Doris kolejny raz nie wytrzymała, na co Michael zaczynał się śmiać, choć sytuacja była poważna.
-Wiem, nie musisz mi tego mówić, dlatego teraz musimy współpracować -westchnął ociężale, a jego ton był na prawdę przekonujący.
-Dlaczego mielibyśmy Ci wierzyć? -Michael sam miał mieszane uczucia, co do Hooda. Nie wiedział w co tak na prawdę wierzyć, jednak wizja uwolnienia dwóch osób które były dla niego ważne, potrafiła wyłączyć jego racjonalne myślenie.
-Ponieważ na prawdę kocham Ashtona i chcę go odzyskać. Jeszcze nigdy nie skłamałem w temacie swoich uczuć. To jest coś czym nie można się bawić i rzucać słów na wiatr. Michael błagam, uwierz mi.
***
-Początkowy plan jest prosty. Musisz podpaść Arcadzie, aby Cię porwali. Ja wraz z Calumem będziemy na miejscu. Musisz ukryć dokładnie wszelkie nadajniki i GPS który pomoże nam Cię odnaleźć. Musisz być ostrożny, aby nie wydało się kim tak na prawdę jesteś. Także spoko by było gdybyś nie dał poznać iż znasz Ashtona oraz Luke'a -na te słowa z ust Doris, Michael znacznie posmutniał. Spotkanie się z nimi było pierwszą rzeczą którą marzył zrobić, kiedy już tam trafi.
-W ogóle nie mogę z nimi rozmawiać? -zapytał z żalem, a także drobnym oburzeniem.
-Jeśli bardzo musisz -westchnęła, po części go rozumiejąc. Najprawdopodobniej sama pierwsza rzuciła by się na Luke'a, gdyby tylko go spotkała. -Ale musisz być cholernie ostrożny.
-Okej, wsadzimy tam Michaela i co dalej? -zapytał Calum, nie do końca widząc przyszłość tego planu.
-Zadaniem Michael będzie wyciągnięcie jak najwięcej informacji z tego miejsca, które mogły by ułatwić naszą misję ratunkową. Także dzięki niemu będziemy wiedzieć gdzie znajduje się siedziba. Możemy nawet zacząć współpracę z policją, jednak nie możemy pozwolić aby ta sprawa stała się głośna. Wszystko będzie odbywać się w sekrecie, tylko tak osiągniemy sukces -powiedziała z ekscytacją w głosie, nie wyobrażając sobie złego zakończenia. To musiało się udać.
-Więc jak go tam wsadzimy? -dopytał, spoglądając na zielonowłosego. Doris sięgnęła po pudełko z czarną farbą, po czym rzuciła je w stronę chłopaka.
-Najpierw musimy sprawić iż nikt go nie pozna, a potem Michael będzie musiał złamać parę zasad -dodała, z rosnącym na jej ustach, uśmiechem.
-W takim razie kiedy zaczynamy? -Michael spojrzał na ciągle zadającego pytania, Hooda, a następnie na zamyśloną Doris.
-To wszystko zależy od Michaela, ponieważ to on będzie w tym wszystkim gwiazdą -odparła, spoglądając na zielonowłosego, który tylko cicho westchnął.
-Zróbmy to jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top