■eight■
Biblioteka jest miejscem spokojnym, pozwalającym nam się wyciszyć i zagłębić w interesujące historię, lub jakąkolwiek wiedzę. O wiele trudniej jest, kiedy pewna osoba, od godziny energicznie, stuka palcami w klawisze klawiatury, irytując tym innych, którzy nie potrafią skupić się na czytanej lekturze. Do tego zielonowłosy, sprawiał większości wrażenie, punkowego nastolatka, który nigdy nie miał w dłoniach książki, a do biblioteki przychodzi tylko i wyłącznie dla komputera, który jest w niej od niedawna. Chociaż szkolna biblioteka, to jednak odwiedza ją także i ta starsza część, zważając na to iż owa czytelnia była jedną z większych w okolicy.
Michael głośno kichnął, zakrywając się prędko skrawkiem koszulki, jednak większość zgromadzonych nie przeszłą obok tego obojętnie, zamiast tego, mordowali chłopaka swoimi zirytowanymi wzrokami, aż dziwne iż nikt nie wtrącił swojej i tak nieinteresującej uwagi.
-No co, ludzie też chorują -prychnął, kierując swoje słowa, do wszystkich którzy jeszcze jakąś chwilę temu, wypalali wzrokiem dziurę w jego ciele. Kiedy spuścili swoje speszone spojrzenia, Michael uśmiechnął się z satysfakcją, wracając do swojej pracy.
Mijała kolejna godzina, kiedy nagle telefon Michaela rozbrzmiał, wypełniając połowę biblioteki dźwiękiem miauczących kotów. Zielonowłosy z opanowany wyrazem twarzy, powoli sięgnął po komórkę ociężale odblokowując ekran, po czym w końcu odbierając połączenie, i przerywając tym irytujący dla większości dzwonek. Michael przycisnął urządzenie do ucha, opierając się wygodnie o krzesło, po czym podniósł swój wzrok na wszystkich gapiów.
-Och, no co znowu, to ważny telefon, okej? -jęknął, widząc przyglądające mu się staruszki, które kręciły na niego głowami. -Halo, Doris? -dodał znacznie ciszej, przyciskając mocniej telefon do ucha.
-Możesz wpaść do mnie do pracy? -zapytała, najprawdopodobniej będąc w trakcie rozkładania towaru, przez słyszalne w tle, trzaski.
Clifford podrapał się po swojej barwnej czuprynie, rzucając okiem na swoją pracę, której było już w miarę sporo.
-Będę za dwadzieścia minut -mruknął, zapisując referat, po czym zakończył połączenie, po woli ulatniając się z biblioteki.
Wychodząc oczywiście nie obeszło się bez narobienia kolejnego hałasu w postaci potknięcia się o krzesło, w rezultacie czego wylądowało ono z hukiem na ziemi.
-Już wychodzę i będziecie mogli w spokoju czytać te swoje książeczki, no już mnie nie ma! -uniósł dłonie w geście obronnym, kierując swoje słowa do tych samych osób, co wcześniej.
To była jego pierwsza wizyta w tej bibliotece i chyba też już ostatnia...
***
-Rozkładasz towar, czy może armagedon tutaj przeszedł? -Michael uniósł swoje brwi, starając się wyminąć spore pudła, które były dosłownie wszędzie. Różowowłosa wywróciła na jego słowa jedynie wzrokiem, rozcinając nożykiem kolejny karton.
-Będziesz mi potrzebny -mruknęła w jego stronę, wypakowując towar z jednego z pudeł. Michael poruszył sugestywnie brwiami, opierając się o regał, który pod jego ciężarem niebezpiecznie się zachybotał. -I fajnie by było jak byś nie zdemolował mi sklepu, wujek mnie zabije -westchnęła, kręcąc głową na zielonowłosego. Clifford za to poprawił parę spadających z półki rzeczy, po czym posłał jej naciągany uśmiech.
-Więc, do czego jestem Ci tak potrzebny? -zapytał kucając przy niej, po czym zerknął do pudła. Doris pacnęła go po dłoniach, kiedy miał zamiar wyciągnąć pewien szklany wazon.
-Widzisz to pudło? -zapytała, wskazując palcem na przedmiot, znajdujący się przed nimi. -Idź po nie, ale ostrożnie -mruknęła, dokładnie obserwując poczynania Clifforda, które bywały niezdarne. Chłopak ociężale doczłapał z pudłem, odkładając je na podłogę, po czym głośno zadyszał.
-Co Ty tam do cholery trzymasz? -wyjęczał, podpierając się na kolanach. Różowowłosa, nie racząc obdarzyć Clifforda odpowiedzią, od razu sięgnęła do kartonu, po czym wskazała gestem palca na naklejkę.
-Sprzęt szpiegowski, serio? -uniósł brwi podchodząc nieco bliżej.
-Przyda nam się, a twoim zadaniem jest go przechować -powiedziała, posyłając w jego stronę uśmiech. Michael znacznie się skrzywił.
-To musi być cholernie drogie, nie będzie nas stać -mruknął, uważnie przyglądając się dziewczynie, która starała się udźwignąć ciężkie pudło. Doris spojrzała na niego z rozbawieniem, po czym głośno się zaśmiała.
-Nikt tu nie będzie za to płacić -odparła ze spokojem, podążając w stronę lady. Michael spojrzał na nią z rozchylonymi ustami, przekierowując swój wzrok na karton.
-Chcesz to ukraść? -zapytał przyciszonym głosem, na wrazie gdyby ktoś miał ich podsłuchać.
-A tam od razu ukraść -wywróciła wzrokiem. -Pożyczyć, zresztą mój wujek nawet nie zauważy jeśli pewien towar zniknie, a pieniążki nie wpłyną na jego konto, ma ich zbyt dużo -odpowiedziała pewnie, sprawdzając dokładnie zawartość kartonu. -Nie martw się, wszystko dokładnie przemyślałam -szepnęła, targając dłonią, jego barwną czuprynę. -Jest coś jeszcze -dodała znacznie poważniej, przez co Michael popatrzył na nią pytająco. -Chodzi o Caluma -mruknęła, upijając z plastikowej butelki, łyka wody. -Na przeciwko komisu, pracuje mój kuzyn, po prostu wszędzie rodzina, super -burknęła, udając odruch wymiotny. -Zajmuje on się naprawą komputerów i tak się składa iż jego ostatni klientem był właśnie Calum! -powiedziała głośno, prawie wskakując z ekscytacji na ladę. -Byłam tam wtedy, jednak mnie nie zauważył. Namówiłam kuzyna, aby pozwolił mi trochę pobuszować i oto co znalazłam -powiedziała z błyskiem w oku, po czym wyciągnęła zza lady dwie kartki. -Pozwoliłam sobie wydrukować historię przeglądarki, tylko zobacz jakie strony odwiedzał nasz kolega -Michael rzucił okiem na druk, bojąc się tego co mógłby tam ujrzeć. We większości były to sklepy internetowe, jednak pojawiający się na nich towar pozostawiał za sobą wątpliwości. -Chloroform, gruby sznur, paralizator... Na co by to było zwykłemu informatykowi? -uniosła się, wyrzucając dłonie w powietrze. -Dam sobie głowę uciąć iż widziałam go raz w tle, kiedy Arcada hakowała komputer Luke'a, Calum na bank jest w to zamieszany -dodała smutno, jednak w głowie Michaela w tej chwili był istny mętlik.
----
Dzisiaj trochę krótszy, ale obiecuję że w końcu akcja się rozwinie.
Chciałabym was także zaprosić na moje nowe fanfiction, które znajdziecie już na moim profilu.
Mam nadzieję że spodoba wam się taka tematyka :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top