Kumple z messega.
PER BAKUGO
Jeeeest czwarta rano, oka nie zmrużyłem. Leżę na moim cholernie niewygodnym łóżku i nie mogę przestać myśleć. Wszystko co się ostatnio dzieje... Jest dziwne... No może prócz KAMINARIEGO, ON ZAWSZE JEST DZIWNY... Przewróciłem się na bok. Zerknąłem na mój laptop. Może gdy wejdę na Messengera to odgonię od siebie myśli. Trzeba spróbować.
..........................................................Messenger........................................................
Masz 10 nieprzeczytanych wiadomości.
Co? Jak oni mi tak spamują?! Co za inteligenty... Z innej beczki, jestem dumny ze swojej zajebistości. W końcu udało mi się naprawić ten gówniany język. Kto to tworzył, że byle jeden denerwujący lag, a wszystko się zmienia?!
Kirishima: Nuuuuuuuuuuuuuuuuuuudy. Po niekąd znooooooowuuuuUUUu
Bakugo jest online.
Kirishima: OoOo! Przyszedł mój książe uratować mnie od śmierci z nudów!
Bakugo: NIE NAZYWAJ MNIE TAK! TY KMIECIU! NIE JESTEM ANI TWOJĄ JULIĄ ANI KSIĘCIEM!! CZY INNYM SHITEM!! WBIJ SE TO DO GŁOWY!!
Ehhh... Uwielbiam pisać z capslokiem. To uspokaja..., co nie zmienia faktu, że Kirishima jest najgorszą osobą, która mogła być w tej chwili na Messengerze.
Kirishima: Podobno można zmieniać nazwy innych użytkowników, prawda?
No jasne, że można, a co go to obchodzi?
Bakugo: No ta... O NIE! NIE ZROBISZ TEGO!!
Kirishima zmienił nazwę użytkownika Bakugo na Julia:}
Kirishima zmienił swoją nazwę na Romeo{:.
Co za szkarada!! Jak mógł!!! A CO JEŚLI KTOŚ TERAZ WEJDZIE?! NIE... PRZECIEŻ NIKT O TEJ PORZE NIE WCH...
Denki jest online.
Denki: Oo! Co tu się dzieje? Coś mi nie pasuje.................. Julia........ Romeo..................................... CO ZROBILIŚCIE Z MOIMI PRZYJACIÓŁMI?! JAK NIE POWIECIE, ZMUSZĘ WAS MOJĄ SIŁĄ........... INTELIGENCJI I ZEZA!! ROZWIĄŻĘ TĘ ZAGADKĘ!
Romeo zmienił nazwę użytkownika Denki na SHERLOCK.
Co tu się dzieje? Przecież to chore! Muszę stąd jak najszybciej wyjść, bo zrobi się jeszcze gorzej...
SHERLOCK: AaaaA! To wiem, że to Kirishima, tylko on ogląda ten lipny serial. Przypuszczam iż drugim typem jest........ Katsuki. Pomogę ci chłopie.
No! I to jest przyjaciel! Pomoc się przyda jako, że nie ogarniam jeszcze Messengera. Zrobi w końcu jakiś dobry uczynek.
SHERLOCK zmienił nazwę użytkownika Julia:} na WONSZ RZECZNY.
ŻE CO PRZEPRASZAM?! CO TO ZA GÓWNO?! JAK JA SOBIE NA TO ZASŁUŻYŁEM?!! SZKODA SŁÓW..
SHERLOCK: Od razu lepiej...
WONSZ RZECZNY: SKĄD TO WYMYŚLIŁEŚ?! TWÓJ MÓZG NIE JEST NA TYLE KREATYWNY!!
SHERLOCK: No, bo jak ostatnio u ciebie byliśmy to dziwnie syczałeś i wyglądałeś jak WONSZ RZECZNY...
O nie błagam nie rób tego Denki! Dla twojego dobra!!
SHERLOCK: TYdydydy Jest NIEBESPIECZNY...
Naprawdę?! Chyba pora go odwiedzić i strzelić w ryj. Może w tedy trochę zmądrzeje! Pękła mi żyłka, a powietrze dookoła mnie parowało.
WONSZ RZECZNY: TO TERAZ JA ZMIENIĘ NAZWY!
WONSZ RZECZNY zmienił swoją nazwę na Bakugo
Bakugo zmienił nazwę użytkownika Romeo na Debil.
Debil: Ej!
Bakugo: To jeszcze ty Kaminari.
SHERLOCK zmienił swoją nazwę na Gałgański Sherlock.
Bakugo: Co?
Debil:Co?
Gałgański Sherlock: No taka nazwa mi przyszła do głowy.
Dooooobra... To na serio robi się pokręcone. Ale żeby się tak nazwać?! Co to za mózg trza mieć? A no tak...KAMINARIEGO.....
PER DEKU
Yawn! Siedzę na łóżku. Śpię z otwartymi oczami. Wszystko jest takie czarne nie? ..... A nie.... Ja po prostu nie śpię, tylko patrzę w sufit... Stryj już dawno poszedł spać. Zostawił mnie tu. A głowa jeszcze mnie trochę boli. Tak pulsuje.
Kaszal ostatnio się nie pojawia. Stryj wyszedł z nim na dwór, a potem magicznie zniknął. Nie wiem co on takiego zrobił, ale unika tematu o kijowo nazwanym psie. Popatrzę se na Lola, może się coś stanie. No to włączam i tu z dupy wyskakuje reklama. Spanikowany staram się nacisnąć x. Reklam się ładuje. Uderzam myszką o komputer. Reklama prawie się załadowała. Muszka wyślizguje mi się z ręki. Nie! A tu kurczę coś mnie oślepia! REKLAMA! Co to?
- Zaloguj się na Messengerze! Już teraz...cośtam...cośtam- O JA!!!! JA CHCĘ!! Wklepuje w google tą nazwe i wyskakuje. No to pobieram. Wchodzę i zerkam na grupy.
Poszukam Kaszala. Wejdę i ludziom będę spamić! Napiszę, jak znajdą Kaszala, to mi go przyślą. Pocztą! No i włączam. To trza się zalogować. Wymyślam ciekawą, cudowną nazwę! JamTruskaweK. No piękna! To wchodzę do pierwszej lepszej grupy. Widzę Bohaterowie! Taka nazwa to wchodzę!
............................................MESSENGER.............................................................
Bakugo: IDICI!!!
Debil: GŁUPOLE!!
Gałgański Sherlock: HEFALUMPY!!
Bakugo: TO WOJNA!! KTÓRĄ WYGRAM!!! ZOSTANIECIE ZMIAŻDŻENI MOJĄ ZAJEBISTOŚCIĄ!!!
Gałgański Sherlock: PRZYJDZIE KŁAPOUCHY I ZNISZCZY WAS SWĄ OBOJĘTNOŚCIĄ!!
Debil: A JA NIE MAM NIC DO POWIEDZENIA!!
Bakugo: JUŻ MOŻECIE PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA SWÓJ KONIEC!!
JamTruskawek: Zaginął pies! Nazwa to Kaszal! Ma jedno oklapnięte ucho i jest małym golden retriverem. I ma strasznie kijową nazwę. Jeśli ktoś go znajdzie, przysłać pocztą.
Haha! Na pewno mi pomogą! Choć jak tak patrzę na ich rozmowę to coś nie jestem pewien... To jakieś dziwne.
Debil: CO ZA CZITER!! JAK ON TU WLAZŁ!!?
Bakugo: NAWET NAS NIE POINFORMOWAŁO, ŻE PRZYLAZŁ JAKIŚ CIENIAS!!
Gałgański Sherlock: Kaszal... Fajna ta nazwa.
Bakugo: Ułomie!! To jakiś cwel! Nie pisz z nim!!
Bardzo mnie to obraziło. Czuję się poruszony. Miałem chęć napisania czegoś niemiłego, ale... Czekaj! CZEKAJ! Bakugo. .. Bakugo... BAKUGO KATSUKI!!!!
.............. ............................................... ..,........................................................ . ....
Żuciłem komputerem w okno. Uff... Było otwarte.
-AAAAaaaAaaa!! - usłyszałem krzyk! Stryja?! Słychać trzask. O nie! O nie! Zabiłem go!! On mnie za to zabije!! - I tym mi się odpłacasz, że udostępniłem ci komputer?! Ja ci go konfiskuję!!- no nie! A sam w lola gra! Ważniejsze jest, że wbiłem na grupę tych typów z U~A. Co oni się tak wyzywali? Ja nie wiem! Co za huligany wstrętne! Ja CWELEM?!
Ktoś wparował mi do pokoju. Wturlał się pod łóżko, ale raczej nie dlatego, że miał taki zamiar, tylko, że nie zachamował... Taaa..
- Co ty taki głośny o tej porze?- spytałem ze znudzeniem, lecz z lekkimi nerwami mojego kochanego stryja. Tylko on potrafi wturlać się gdzieś i polecieć wprost w ścianę.
- Masz ten komputer. Deszcz pada! Jak ty dbasz o to biedne użądzenie?- wyszedł spod łóżka i znalazł się tuż za mną.- Lepszego ci nie kupie...- szepnął. Przeszedł mnie dreszcz. Ale co to? Czuję żórawinę, miętę i truskawki!
- Co tak pachnie?- wpadłem w euforię. Cóż za piękny zapach...
- Pasta do zębów- odpowiedział entuzjastycznie.- Dopiero co zęby myłem!- to wywołało u mnie odruch wymiotny. Właśnie wąchałem oddech mojego stryja... To niesmaczne... Odszedł kilka kroków, pod moje biurko.- Co to? Rysunki?- zestresowałem się. Wcześniej rysowałem i zapomniałem tego schować! O nie! On je widzi! Skoczyłem na biurko, ale stryj był szybszy i ukradł je turlając się po schodach i wkraczając do swojego pokoju. Usłyszałem zamykanie drzwi na klucz.
- No nie wierzę!- oburzyłem się. Nie dość, że mi drzwi rozwalił, to ukradł rysunki! Lepiej może się położę i prześpię...
PER TOMURA
Wskoczyłem se na swoje łóżko z głośnym skrzypnięciem.
- Cicho bądź ty stryju o wielkim ego!- Toooogaaaaaa... Co za szmata... Żeby mówić mi co mam robić. Wypraszam sobie.
-Zamknij się mamusiu z niedoborem witaminy D!- haha! Mój umysł ma mi wiele do powiedzenia jak widać.
- Zamknąć ryje wy tępaki, co mózgów nie mają!!- Oo! Kurogiri się obudził! Lepiej go nie wkórzać jak jest śpiący. Mówię wam. Raz gdy w nocy lanego poniedziałka wślizgnąłem mu się do pokoju i spryskałem go szlaufem, wywalił mnie na Syberię. W piżamie! Nie chcę tego znów przechodzić. Brrr... Złe czasy... Toga też była juz cicho.
Rozłożyłem na podłodze rysunki Deku i zacząłem im się przyglądać.Hmmmmm...
A few moments later.
Hmmmmmmmm... Obejrzałem je już ze wszystkich stron! Nawet z sufitu, a dalej nie wiem co przedstawiają. Zaraz mi głowa wybuchnie od tego rozkminiania! .....................a nie........ Światła nie zapaliłem........... CO ZE MNIE ZA TĘPAK!? Patrzyłem na obrazki, których tak naprawdę nie widziałem! Jaaaaaaaaa...nie wierzę.....w siebie.........aghhh.... Zapale to światło! Podchodzę do drzwi i szukam włącznika.......yyyyy.... Dobra! Teraz wszystko widzę.
..................te rysunki..... O to ja! Przysiadłem obok niego i podniosłem. Zaśmiałem się przez to, co na nim było. Ja śpiewający rapy i tańczący.... Słodkie... Zerknąłem na inny. Kuro i Toga. Razem.... Pasują do siebie. Hmmm... Dobrze, że ich tak ustawiłem. Kolejny obrazek sprawił, że się wzruszyłem. Ale ja w cale nie chcę się wzruszać! Wziąłem go do ręki. Byłem na nim ja i Deku. W ręce trzymałem mikrofon, przed nami. On miał rękę uniesioną i razem śpiewaliśmy. Byliśmy uśmiechnięci... Zachciało mi się płakać. Nikt nigdy mnie nie narysował..., no może prucz policji... Ale tu wyglądałem na szczęśliwego i Deku też.
Inny rysunek wprawił mnie w osłupienie. Bo to nie był rysunek, tylko zdjęcie. Żuciłem się na nie. KTO MU TO WYWOŁAŁ?! Na tym była kałuża krwi! Z kim ja pod jednym dachem żyję?! On z tego rysunek zrobił!! Ale........dość ładny... Wniskuję, że to jego krew po tym jak zastałem go w barze. Pewnie wszystko przez tego blondyna! Był jeszcze jeden rysunek. Deku i blondyn. Tylko, że Deku był okrwawiony, a blondyn miał wrogi wzrok. On to zapamiętał?! Nawet jak w tedy wyglądał?! Jak spotkam tego gówniarza z U.A. to mu tak przyłożę, że SIĘ NIE POZBIERA!
Wturlałem się pod swoje łóżko i odnalazłem cudowny... zakurzony... przypalony.... album. Taa... No wyciągnąłem się stamtąd, co było niezwykle trudne. Stanąłem na środku pokoju, zdmuchując kurz z tego, całego albumu i wszystko to wzbiło się w powietrze, zaczadzając mnie przy tym. Dusząc się wbiegłem w drzwi, ale zatrzymałem się tuż przed nimi. Nie będę się narażać na noc w Syberii... Nieee zamieżam. Wyszedłem cichutko, odwracając się, by je zamknąć. Dobra! Zrobiłem krok do tyłu. No i wpadłem na kogoś. Co za tuman wstaje w nocy?!.......yyyy... Macie mnie... JA! Hałas rozniusł się po całym barze.
- Jak chodzisz debilu?!- krzyknął ten ktoś. Rozpoznałem głos. Togaaaaa.... Czemu zawsze ona..?
- Lepiej gdzie indziej kładź te swoje platfusy!- zwinnie z niej wstałem. Nie chce mi się z nią gadać.
- Przepraszam, co? Ty tępaku nawet nie zauważyłeś, że idę!- przekrzykiwaliśmy się. Coraz głośniej i głośniej. Jakie wyzwiska leciały! O bosze! Nowy słownik obrazy wymyślimy!
- Ty bakłażanie! Jesteś tak chora, że nawet cebula ci nie pomoże!- co to kurna ma być?! To po prostu tak mi wyleciało z ust. Cebula w ogóle leczy? Ja pitole...
- Ty bladuchu! Jesteś tak biały, że sam dracula by się przeraził!- piękne porównanie! Pogratulować jej rozpływu mózgu! Jeny! Kto ją stworzył?! Bo na pewno nie Bóg, a Diabeł by się do tego czegoś nie przyznał! No minęło piętnaście minut i miałem dość.
- TY DEBI...- razem krzyknęliśmy, ale nagle pod nami pojawiła się dzióra.
- MACIE ZA SWOJE WY KARTOFLE!!- Oo nie.. KURO SIĘ OBUDZIŁ!! Chciałem błagać o wybaczenie, ale stałem już na...lodowej...zimnej....śnieżnej...Syberii. Wszędzie lód, wszędzie śnieg. Sypie w oczy. Zimno...bardzo..zimno. Dziwne, że jeszcze nie zamarzliśmy.
- I co teraz?- spytała ta brzydula. Stała obok mnie. Czemuuuu... Nie mógł jej wysłać na pustynię, żeby się tam spaliła? Ja bym tu zamarzł, a ona zdechła od gorąca. Cudnie by było!
- Czekamy na powrót.- oznajmiłem, po czym przeszedł mnie dreszcz z zimna.
- Pić mi się chce.- tutaj!? Pić?! Nie no, ona naprawdę wyleciała z kołyski gdy była mała. Albo lepiej! Z okna! Coś jej się w głowie poprzestawiało. Zobaczyłem iż podchodzi do zaspy i formuje w ręce kulkę śnieżną. Jaka mądra! Wow! Ociepliła ją i zaczęła pić.
- A utop się tym ty wampirze.- skomentowałem chłodno. XD! Chłodno! Rozumiecie, bo jesteśmy na Syberii! Haha! Dobry jestem... Piła dalej.
- Mamy tu czekać? Razem? W jednym miejscu?- ooo! Twoja spostrzegawczość jest jak papier toaletowy! Do dupy. Ale ma trochę racji...
- Pierwszy raz się z tobą zgadzam! Właśnie... Czemu razem? Trzeba czekać... Niestety...
PER KUROGIRI
CO ZA PARA NIEDOROZWINIĘTYCH TĘPAKÓW! ŻEBY BUDZIĆ MNIE O TAK NIELUDZKIEJ PORZE?! Przynajmniej teraz mam spokój. Pociąg na Syberię znowu zadziałał. To dobrze... Może w końcu się zaprzyjaźnią. Kładę się ponownie, ale nieee! Bo nie mogę sobie pospać! Ktoś uchyla drzwi.
- WYN..- to Deku. Ma wory pod oczami i zmartwioną minę- Co byś chciał?- starałem się złagodzić mój głos.
- Kto tak krzyczał?- strasznie zaspany ten dzieciak. Może jakieś witaminy mu jutro wsypię do picia? Albo odetnę mu komputer? Czy ograniczę do tego dzieciaka dostęp Tomurze?
- EE.. Nie martw się. To nic takiego.- skłamałem, ale miałem dość. Chce już spać!
- Aha. Okej.- zamknął drzwi. Nareszcie! Wolność! Idę spać!
PER DEKU
Dziiiiiwne.. Mógłbym się założyć, że słyszałem stryja i matkę..... A nie ważne! Czekaj. Skoro jestem już tutaj, to odzyskam moje rysunki! Wparowałem do pokoju stryja, nie sprawdzając, czy tam w ogóle jest. Po co mi to wiedzieć? Ale pierwsze co tam zastałem, to kaszel. Idzie się tu udusić! Co to za kurz w powietrzu?! Czemu stryj żyje w takim miejscu?! Jak nic by się zaczadził!
- Ja ...nie..mogę!- tyle udało mi się wydusić. Kurz wleciał mi dzięki temu do gardła, co wzmocniło kaszel. Oczy mnie piekły. Nie! Ja stąd wychodzę! Wybiegłem łapczywie łapiąc powietrze. Bosze! Ja tam nigdy już nie wejdę! Za nic! NIE! Wskoczyłem na swoje łóżko, złapałem przy tym komputer. Miałem już normalny oddech. Wklikałem sobie tego messengera i z czystej ciekawości wlazłem do grupy tych bohaterów.
........................................Messenger........................................
Gałgański Sherlock: Jestem taki samoooOoootny!
Gałgański Sherlock: Czemu gdy ja jestem na messengerze to nie ma nikogo innego?! Zawsze tak jest!
JamTruskawek: Nie jesteś sam.
Gałgański Sherlock:........................AaaA! Weź gościu! Nie szalej tak! Prawie zawału dostałem i z krzesła spadłem!
JamTruskawek: Sorki, ale to śmieszne...
Gałgański Sherlock: Jak to zrobiłeś? Że nie ma powiadomienia?
Ta nazwa pasuje do niego idealnie! Przecie on żadnej zagadki nie rozwiąże, spadając z krzesła! A robiąc tyle hałasu! Weźcie przestańcie!
JamTruskawek: Nie wiem... Tak z innej beczki. Jak się nazywasz?
Gałgański Sherlock: Inni nie podawaliby imienia, ale JA NIE JESTEM NIMI! Jestę Kaminari.
To ten przgłup z centrum handlowego...? No nie! Czemu on!
Gałgański Sherlock: A ty?
JamTruskawek: ...
Nie podam mu imienia! Za dobrze mnie znają, a ja ich za mało!
Gałgański Sherlock: Czekaj....Truskawek.... JamTruskawek..... SIRTRUSKAWEK!! AHA! To ty w lola z nami grałeś!
Dobra.. Cofam to co wcześniej powiedziałem. Jest Sherlockiem. Dobrym...
JamTruskawek: Noooo tak.
Gałgański Sherlock: Wiedziałem!
Znacie to uczucie gdy ktoś myśli jak coś rozwiązać, a jak inna osoba poda rozwiązanie, mówi ,,WIEDZIAŁEM!". No to ja się tak właśnie czuję...
Gałgański Sherlock: Idę spać... Siemanko...
JamTruskawek: No siema...
......................................................................................
PER TOGA
Zimno, zimno, zimno i jeszcze mokro. Siedzę tu z tym debilem, który mnie denerwuje swoim pobytem tutaj. Co on trzyma w ręce?! Kapuczino!!!!
- Dawaj to pierniku!!- krzyknęłam, żucając się na owe picie.
- Weź idź ode mnie! Nie dotykaj!- nie użył obrazy... A to nowość...- Masz się napij, bo zara kolory z ciebie zejdą.- co? C~c~co on powiedział? On się martwi... Dobra biorę ten napuj i piję. Zostawiam mu połowę.
- To czekamy dalej...
Dwadzieścia godzin później.
Brrrrr... Zęby bolą mnie od ciągłego szczękania. Ręce są białe niczym śnieg... Brrrr... Tomura przeżywa to samo.
- Na...brrr... Tak długo jeszcze... Mnie tu nie wysyłałeś!- starał się krzyknąć do Kurogiriego. Zadziałało. Przed nami pojawiła się dzióra. Weszliśmy w nią. Byliśmy w barze. Od razu uciekliśmy do swoich pokojów. Achh.. łóżko.., ciepłe, miękkie i cudowne...
PER TOMURA
Wbiegam do mojego pokoju, nie? Pierwsze co duszę się i kaszlę! No nie! Biegnę otworzyć okno. Po paru minutach dało się oddychać. Wziąłem album, który wcześniej upuściłem i włożyłem do niego rysunki Deku. I poszedłem spać.
WITAM! WITAM! MAMY KOLEJNY ROZDZIAŁ! WIEM, ŻE KRÓTKI. ZOSTAW GWIAZDKĘ I KOMENTARZ. A TERA RYSUNEK. NIEEE... SORY... RYSUNKI BYŁY WCZEŚNIEJ... TO NIE MUSZĘ WSTAWIAĆ TUTAJ! CIESZĘ SIĘ! MAM NADZIEJĘ, ŻE W MIARĘ WIDAĆ TE RYSUNKI...
PA POLSKIE KARTOFLE!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top