Rozdział V- Jurij Plisetsky?! Zawody?!

*Victor POV*

       Ach... Pirozhki... Szkoda, że nie ma tu Jurij'a. On kocha Pirozhki... I koty.
-VICTOR!!!- ryknął jakiś głos. Paraliż całego ciała to... Jurij. Wycofuję! Nie chcę go tu! Zje mi moje Pirozhki!
-Tak?- odparłem po rosyjsku.
- Obiecałeś mi ułożyć program! Kłamco pieprzony! A ja czekałem na ciebie! Wracamy do Rosji! Pakuj się i bierz to chodzące futro!- krzyczał po rosyjsku.- I co to za wieprz i laska?! Co?!
- Eee... Racja. Obiecałem, ale chcę trenować [T.I.] i Yuuri'ego. Mam pomysł! Zmierzycie się za tydzień idę powiedzieć trojaczkom o trzecim zawodniku. Osoby, które zajmą pierwsze i drugie miejsce będę trenować. I nie obrażaj Makkachin'a!- powiedziałem. Szczerze liczyłem na [T.I.] i Yuuri'ego. Ten mały krzykacz kazałby mi karmić każdego kota przyniesionego z ulicy. Never.

       -Emm... Victor? Kto to jest?- zapytała [T.I.] patrząc na mnie z Yuuri'm zdziwieni. Zapomniałem, że oni nie znają rosyjskiego.
- To Jurij. Zmierzycie się z nim w zawodach za tydzień. Osoby, które zajmą pierwsze i drugie miejsce będę trenować.- odpowiedziałem.
- CO?!- ryknęli. Chyba ich trochę zaskoczyłem.
- No, tak. Idę na lodowisko. Jakby coś to wiecie gdzie mnie szukać!- odparłem. Chcąc jeszcze chwilę pożyć na tej Ziemi.- Aa... Jurij, Pirozhki są w lodówce.
- PIROZHKI!! No to ja idę jeść. Idź się zabij siwulcu.- powiedział już po japońsku, a mi się krew zagotowała.
- TO JEST PLATYNA!!!!!- odparłem wściekły.
- Łysiejący, staruchu. Jak wolisz?- odgryzł się z chamskim uśmieszkiem.
- MOŻE NIE JESTEM NAJMŁODSZY, ALE JA NIE ŁYSIEJĘ!- ryknąłem.
- Jeszcze.- tego było już za wiele. Yuuri i [T.I.] pękali ze śmiechu, a ja miałem ochotę przywalić gnojkowi. Pora być BARDZO CHAMSKIM.
- Jurij, pamiętasz jak obiecałem kupić ci kota, prawda?- oczęta mu się zaświeciły.- Rozmyśliłem się.- jego mina była wspaniała. [T.I.] i Yuuri zdychali ze śmiechu, a ja wyszedłem na lodowisko.

*time skip*

       Jeździłem w kółko. Trojaczki wiedziały już o zawodach. Czas trochę odpocząć. Zatańczyłem jedną ze swoich choreografii. Do piosenki "Stay close to me". Uwielbiam tą muzykę. Jest wspaniała i odpływam przy niej za każdym razem, gdy skończyłem rozległy się ciche brawa. Myślałem, że to w mojej głowie, ale gdy się obróciłem, zobaczyłem [T.I.].
- Dobra, ładnie, ale spadaj stąd moja kolej, a nie chcę ci pokazywać mojej choreografii.- powiedziała.
- Nooo, ok.- i wyszedłem wcześniej rzucając jej krótkie: "cześć".

*Reader POV*

       Dzisiaj na treningu szło mi o niebo lepiej. Wszystkie skoki mi wychodziły perfekcyjnie. Obym w piątek (dzień zawodów) też miała taką formę. Pokonam wtedy Yuuri'ego i Jurij'a bez problemu. I potem będziemy trenowani z czarnowłosym przez naszego idola, autorytet. Od zawsze o tym marzyliśmy, a teraz może się to marzenie spełnić. WSPANIALE! Tylko... Mówią, że najlepsze łyżwiarskie występy są tańczone dla kogoś. Ja nie tańczę dla nikogo. Ja... jeżdżę dla... TRENINGU z Victorem. Nie dla Victora! No! Nie wymyślać tam sobie nie wiadomo, czego! Żeby nie było!

*time skip*

      Po skończonym treningu usatysfakcjonowana ruszyłam do domu Yuuri'ego nie świadoma wydarzeń, które za nie całe dwa tygodnie miały się wydarzyć i na zawsze pozostać w mej pamięci i odcisnąć bolesne piętno na mojej psychice.

        Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Tego dnia nie wydarzyło się już nic więcej.

*time skip*

        Wstałam i narzekając na promienie słoneczne, które na siłę próbowały mnie "oświecić".
Na korytarzu spotkałam Victora. Trochę pogadaliśmy i zjeść śniadanie przygotowane przez Hiroko.

*Big time skip*

       Dzisiaj jest dzień w którym rozstrzygnie się czy Vitya będzie moim trenerem nie przegram! Czas na Yuuri'ego. Jurij pokazał swoją choreografię przepięknie, ale wiem, że Yuuri też jak chce to potrafi. O ile go stres nie zeżre.
- YUURI! DAVAI!- krzyknęłam ile miałam sił w płucach. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Po chwili zaczęły lecieć pierwsze nuty utworu. Yuuri totalnie zatracił się muzyce. Wyglądało to przepięknie. Ciekawe dla kogo tańczy.

        Gdy skończył rozległy się oklaski i wiwaty. Nie dziwię się. Świetnie wypadł. Teraz moja kolej. Nie spieprzę tego! Dasz radę [T.I], dasz radę!

618 słów

OHAYOU! To znowu ja! Witam państwa w nowym rozdziale! Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam do zostawiania gwiazdek i komentarzy. Sayounara i do następnego!

~alixsiorek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top