Rozdział XXV

Witałam się z mamą oraz tatą. Bardzo za nimi tęskniłam, to w końcu oni, dali mi życie, to oni zawsze przy mnie byli, dawali wsparcie i wierzyli. Zaraz wymieniłam uściski dłoni z państwem Zielińskich. Wręczyłam im drobne upominki i zasiadliśmy do stołu. Moja rodzicielka zawsze świetnie gotowała, ale tym razem przesadziła z ilością jedzenia. Było tam tyle tego, że na spokojnie najadłaby się duża, włoska rodzina i podejrzewam, że jeszcze by tego zostało.

-Marianko, a co to za piękny pierścionek? - zapytała mnie mama. Spojrzałam na Piotra i lekko się uśmiechnęłam. Ten złapał mnie za rękę i razem wstaliśmy

-Wczoraj, oświadczyłem się Mariance. Niedługo zostanie moją żoną - powiedział dumnie pomocnik SSC Napoli. Dokładnie obserwowałam reakcję, tu zebranych. Na ich twarzach początkowo malował się szok, ale zaraz po tym radość. Gratulowali bardzo szczerze i z serca.

Po obiedzie przeszliśmy do salonu, a mój ojciec szukał jakiegoś filmu.
-Więc studiowałaś dziennikarstwo? - zapytała mnie pani Beata

-Zgadza się - odpowiedziałam.

-Rozglądasz się za jakąś pracą? Miałaś tam ponoć pracować w jakiejś włoskiej gazecie, Piotruś wspominał.

-Miałam, ale znaleźli kogoś innego na to miejsce. Razem z Mariką, Jessicą, Laurą i Martyną wyruszmy z własną inicjatywą. Chcemy stworzyć redakcję, gdzie artykuły byłyby o Napoli, a pisane były dla Polaków. Zamierzamy przeprowadzać liczne konkursy i robić rzeczy z logiem naszej gazety.

-Nie mówiłaś nam o tym - wtrącił tata, który był w trakcie włączania Sami swoi. Od zawsze kochał ten film i oglądał go niezwykle chętnie.

-Nie było kiedy - wzruszyłam ramionami i się głupio uśmiechnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W nocy nie mogłam spać. Ciągle myślałam o liściku i zdjęciu, które znalazłam na wycieraczce. Nie rozumiałam kto mógłby to robić i dlaczego. Nagle coś mi się rozjaśniło. Obróciłam powoli głowę i upewniłam się, że mój narzeczony śpi. Wstałam z łóżka i włączyłam laptopa. Znaczy się chciałam włączyć, bo pech chciał, że nie naładowałam go przed przylotem do Polski, a obecnie nie było prądu w domu. Uderzyłam się w kolano, ale zaraz pożałowałam widząc czerwony, pieczący odcisk mojej dłoni.

Postanowiłam pójść do kuchni i napić się szklanki wody. Wcześniej jednak wzięłam latarkę, bo było ciemno, jak w dupie. Nie miałam zamiaru coś przez panujące tu egipskie ciemności stłuc, czy sama się poobijać. Będąc w kuchni poszukałam świeczki i zapałek, biorąc je do pokoju. Zapaliłam świeczki w sypialni, a sama zdecydowałam się położyć spać.

Obudziły mnie promienie słoneczne, które drażniły moje oczy. Zaczęłam się lekko przeciągać i spojrzałam na Piotrka. On już nie spał i patrzył się na mnie, a jego twarz przyzdabiał delikatny uśmiech.
-Dzień dobry - powiedział szczerząc się i całując mnie w usta.

-Dzień dobry - odpowiedziałam.

-Nie było w nocy prądu? Świeczki się palą.

-A no tak, nie było prądu. Ciekawe, czy już wrócił.

Wygrzebałam się z wyrka i próbowałam włączyć światło. Bezskutecznie. Prądu dalej nie było. Szybko się przebrałam i poszłam z Zielińskim do kuchni. Siedziała tam moja mama, a mój tata wyglądał tak, jakby się gdzieś zbierał i spieszył. Przywitaliśmy się, a ojciec zapytał się mojego narzeczonego:
-Piotrze, jedziesz ze mną po agregat? Sam widzisz, że nie ma prądu, pewnie to przez wczorajszą burzę. Z ich ruchami, znaczy się z tymi z energetyki, prąd w najlepszym wypadku wróci po południu, a moja żona nie zamierza czekać tyle z obiadem. Poza tym, sam chętnie napiłbym się kawy, a nawet wody nie można podgrzać.

-Jasne, już się zbieram, chętnie pojadę z panem.

-Świetnie. Słońce, kupić coś w markecie?

-Tak, chwila już napiszę karteczkę - rzekła mama.

Moi rodzice, naprawdę świetnie się dogadywali. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kłócili. Byli jak jedna osoba tyle, że w dwóch ciałach. Byli ze sobą zawsze. Bez względu na to, jaki był ich stan majątkowy, byli dla siebie wzajemnym wsparcie. Darzyli się ogromnym szacunkiem, a ich miłość była cudowna. Była taka, o której marzyłam. A przecież niedługo spełni się jedno z moich marzeń - zostanę żoną faceta, którego bardzo kocham, za którym szaleję i dla którego jestem w stanie zrobić wszystko. Nie miałabym nic przeciwko gdyby moje małżeństwo przypominało te moich rodziców.

Wdałam się w pogawędke z moją rodzicielką. Tak dawno szczerze z nią nie rozmawiałam. Były jedynie chwilowe pogawędki, ale nie szczera rozmowa, której chyba potrzebowałam. Nie mam pojęcia, ile tak z mamą rozmawiałam, ale trochę czasu minęło, skoro mój tata i Piotr już wrócili. Wróciła dwójka, obecnie najważniejszych mężczyzn w moim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top