scaramouche | ᵘⁿᶜᵒⁿˢᶜⁱᵒᵘˢ
Dziejom dusz ludzkich po ich konfrontacji z odzianym w szaty o ubarwieniu przesiadującym na wrotach cmentarza stowarzyszeniu kruków mrocznym żniwiarzem od wieków towarzyszył enigmatyczny, pełny niezrozumiałych, lecz intrygujących niuansów klimat. Z pozoru rzecz tak naturalna, przyziemna, a jednocześnie tak niebanalna, budząca sporą ciekawość. W końcu którą śmiertelną jednostkę nie interesowałyby losy po kresie jej kruchej jakoby twory porcelanowe egzystencji?
Jednakże przyszłość po osiągnięciu "wiecznego odpoczynku", kładąc ciało do trumny z drewna sosnowego, nie rozgrywa się dla każdego w tym samym miejscu. Niektórzy docierają do epikurejskiej krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie nie zaznaje się trwóg, melancholii, udręk lub goryczy, a wszystkie zakątki toną w harmonii oraz równowadze wraz ze spokojem umysłu. Ułamek dusz doświadcza reinkarnacji, dzięki której mogą posmakować żywota na nowo, w formie kolejnych wcieleń, jako nietrwała, podległa fanaberiom pomruków wiatru postać dmuchawca wśród jaskrawie seledynowego skupienia źdźbeł trawy czy jako inspiracja, muza cenionego reźbiarza, pobudzająca artystę do nieustannego tworzenia sztuki. Natomiast część z nich stąpa po Teyvacie, wśród istot śmiertelnych, w niewidzialnej dla człowieczego oka aparycji.
Lecz dziejami po kresie egzystencji [Y/N] dyrygował Scaramouche, traktując obumarły organizm najdroższej jakoby wciąż płynny burgund udawał się na eskapady w popielatym błękicie jej żył a temperatura ciała nie upodabniała się do zwisających z odzianych w serpentyny mrozu gałęzi sopli lodu, gdyż nie potrafił on wyzbyć się nawyku szykowania dla niej kąpieli z cyklamenowymi płatkami kwieci przy blasku świec woskowych czy zadawania pytań o przebieg dnia.
Granatowowłosy nie dążył do oswojenia się ze świadomością o stracie ukochanej, gdyż absurdalna adoracja jej była niczym studnia, w której toni zatapiał się coraz mocniej, porzucając po drodze swą stabilność, trzeźwy tok myślenia i racjonalizm. Albowiem na cześć tych [E/C] zwierciadeł duszy czy eozynu aksamitnych ust potrafiłby utworzyć kult, którego członkiem byłaby jedynie jego osoba. Mężczyzna przeistaczał się w maniakalnego kolekcjonera ambrozyjnych eksperiencji, doznawanych dzięki kobiecie, albowiem wszelki dotyk jego alabastrowych lic, drażniące zmysły, odbierające zasoby tlenu pocałunki składane na obojczykach, ornamentujące je jak kosztowne kolie lub sunięcie koniuszkami palców po plecach indygookiego, zostawiając karminowe stemple paznokciami doprowadzały go do istnej aberracji, obłędu. Obecność dziewczyny stanowiła dla niego wybawienie, ocalenie, odkupienie najpodlejszych grzechów, a arcypiękny jakoby krajobraz na płótnie kontrefekt twarzy jego sympatii budził w nim agresywne pragnienia wbicia w nią szponów, aby rozerwać ją na kawałki. Scaramouche wręcz doświadczał urojeń i halucynacji, słysząc melodyjny głos [H/C] włosej, dający mu złudne nadzieje, iż szkarłatne serce najdroższej jeszcze kiedyś zabije dla niego.
Dlatego też nieprzerwanie nie ubierał ukochanej w funeralną czerń, lecz w ślubną biel, jakoby w przyszłości zamierzała ponownie ożyć i o własnych siłach złożyć z nim przysięgę małżeńską przy ołtarzu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top