ROZDZIAŁ 20

-Zoey!- krzyczy moja siostra, więc zrywam się z łóżka i biegnę na dół.

-Co się stało?!- wpadam do kuchni i na stole dostrzegam ogromny, różowy tort urodzinowy i pięknie przygotowane śniadanie.

Zaczynając od moich ulubionych owoców, przez moją ukochaną sałatkę, a kończąc na tradycyjnej brazylijskiej lemoniadzie, którą pokochałam dzięki mojej teściowej.

Mój mąż, siostra i syn zaczynają śpiewać, a ja zaczynam płakać. Ostatni raz taką niespodziankę zrobiły mi siostry na osiemnaste urodziny. Od tego czasu minęło dziesięć lat i przez ten czas nikt nie zrobił mi takiego prezentu.

-Wszystkiego najlepszego, siostrzyczko!- Ginger podbiega do mnie i przytula mnie- Zrobiłam ci laurkę i kupiłam tę niebieską koszulę. Jak byłyśmy na zakupach to mówiłaś, że ci się podobała.

Ginger to kopia naszej mamy.

Potrafi słuchać i zapamiętuje każdy szczegół. Dostrzegłam to już jakiś czas temu, gdy zaczęła oszczędzać pieniądze na zakup prezentów i kupowała nam drobiazgi, które oddawały nasz charakter albo kojarzyły jej się z nami.

Mam wrażenie, że nie dostrzega tego nikt oprócz mnie, ale może to ze względu na relację jaka nas łączy.

Sel i Tina są bliźniaczkami, więc to oczywiste, że mają najsilniejszą więź. Ja i Ginger nie mamy chodzącego klona i siłą rzeczy dogadałyśmy się, choć dzieli nas ogromna różnica wieku.

-Dziękuję- całuję ją w czółko i obejmuję jeszcze mocniej- Jesteś najlepszą siostrą na świecie. Kocham cię.

-Ja ciebie też.

Trzy słowa, ale jak potrafią ogrzać serce.

Rozpływam się.

-Dobra, Ginger, odsuwaj się, bo ja też chcę dać Zoey prezent- mówi Alex i podchodzi do mnie- Sto lat! Niestety nie miałem pieniędzy na prezent, więc dam ci coś co należało do mojej babci. Przed śmiercią dała mi ten łańcuszek i powiedziała, żebym oddał go kobiecie, która będzie dla mnie ważna. Wiem, że to nie jest nic specjalnego, ale...

Alex nie ma możliwości dokończyć, ponieważ obejmuję go i przytulam z całej siły. Pociągam nosem i wycieram more policzki.

Zazdroszczę przyszłej dziewczynie Alexa.

-To cudowny prezent- mówię i całuję go w czoło- Dałeś mi coś od serca. Ginger dała mi laurkę i kupiła koszulę, o której jej mówiłam. Pokazała tym, że doskonale mnie zna i słucha tego co jej mówię. Ty dałeś mi naszyjnik, który ma dla ciebie ogromną wartość. Dla mnie też będzie miał, dlatego proszę, załóż mi go na szyję. Od teraz nie zdejmę go już nigdy. Obiecuję.

Zrobię wszystko, żeby dotrzymać tej obietnicy.

-Młodzież proszona jest o szybką ewakuację do pokoju, jeśli nie chce oglądać pocałunków. Ostrzegam, bo teraz moja kolej na składanie życzeń.

Dziewczynka udaje odruch wymiotny, a Alexander kręci głową z rozbawieniem.

Śmieję się cicho i patrzę z rozczuleniem na Shane'a.

Rzuciłam go na głęboką wodę z tym ślubem i dziećmi, ale jak się okazało potrafi świetnie pływać.

-Chodź, Ginger- odzywa się Xander i wyciąga dłoń do dziewczynki- Pokażę ci co ostatnio znalazłem.

Obserwuję dzieciaki do momentu aż znikają na schodach, wtedy obracam się do męża i posyłam mu uroczy uśmiech.

-Więc...- zaczynam- Ile będzie tych pocałunków?

Shane śmieje się delikatnie, a ja odczuwam ten dźwięk całym ciałem.

Boże, jak ja go kocham.

-Tyle ile tylko zechcesz, ale najpierw chciałbym ci coś powiedzieć- zaczyna Shane- Wiem, że nie znamy się długo i może to za szybko, ale to co teraz powiem to prawda. Wprowadziłem się do naszej kamienicy tylko na chwilę. Nie miałem zamiaru zostać tam dłużej niż to koniczne. Kiedy się wprowadziłaś, miałem zamiar się wyprowadzić, ale wtedy cię zobaczyłem. Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. W chwili, gdy przyszedłem coś od ciebie pożyczyć, zapragnąłem poznać cię bliżej. Tak zaczęło się moje zauroczenie tobą. Później obudziłaś mnie i powiedziałaś, że muszę się z tobą ożenić. Od tamtego momentu zrozumiałem, że jesteś w stanie poświęcić się dla bliskich. Ja też chciałem stać się dla ciebie bliski. Teraz jesteśmy na etapie przyjaciół, którzy są małżeństwem. Chociaż jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Jesteś moją bratnią duszą. Czuję to. Wiem, że to poważne wyznanie, ale nie oczekuję odpowiedzi. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Musisz sobie to najpierw poukładać w głowie.

-Matko, Shane- przytulam go i znowu płaczę- To najpiękniejszy prezent urodzinowy.

-To nie był prezent, pszczółko- mężczyzna zaczyna się śmiać- Prezentem jest randka i to.

Samo wyznanie mojego mężczyzny jest dla mnie najlepszym prezentem.

-Co to?- pytam i przyjmuję pudełko, które jak się okazuje jest potwornie ciężkie.

-Otwórz i przekonaj się sama- zachęca mnie.

Rozwiązuję idealnie zawiązaną kokardkę i podnoszę wieczko. To co napotykam wzrokiem sprawia, że na chwilę zamieram.

-Czy to...?- unoszę wzrok i napotykam jego rozbawione spojrzenie.

-Seria książek, którą uwielbiasz- kończy za mnie.

-Wydanie specjalne!- piszczę- Przecież to musiało kosztować majątek! Nie musiałeś tyle wydawać.

-Ale chciałem- odpowiada- A teraz czekam na buziaka. Spodziewałem się tego, zamiast krzyków.

-Jesteś najlepszym mężem na świecie- mówię i całuję go.

Pocałunek jest zwieńczeniem moich uczuć do niego. Staram się przekazać mu wszystko co czuję, a on odpowiada mi tym samym.

Jest idealnie.

-Fuj!- słyszę krzyk mojej siostry i śmiech Alexandra- Dzwoniła Sel i mówiła, że są z Tiną na plaży. Czekają na nas.

-Podobno Rosie i Victor też tam są- dodaje Alex.

-To na co czekamy?- pytam i uśmiecham się szeroko- Ubierajcie kąpielówki i łapcie koce. Idziemy na plażę!

Ginger ciągnie Alexa do jej pokoju, a Shane w tym czasie składa na moich wargach jeszcze jeden pocałunek.

-Mówił ci ktoś, że zajebiście całujesz?- uśmiecha się żartobliwe i cmoka mnie w czoło zanim wbiega do dzieci i słyszę głośny śmiech dziewczynki.



Podobał wam się rozdział?

Przepraszam, że ostatnio jest mnie tu mniej (dużo mniej ), ale jest to spowodowane natłokiem obowiązków.

Mam nadzieję, że niedługo wrócę już z regularnymi rozdziałami i skończę tą historię.

Po słodkim etapie czeka nas.... właściwie nie wiem, ale jeden pomysł w mojej głowie zdaje się bardzo kuszący.

Do zobaczenia ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top