Dusza i Ciało...
Dzisiejsza pozycja jest jednocześnie wierszem i tłumaczeniem. Tłumaczeniem purytańskiego wiersza z XVII wieku, które kilka lat temu wykonałem wspólnie z @muchlinamucha :) Ona zaczęła, poprosiła mnie o pomoc, ja pociągnąłem to dalej i tak wyszło to, co macie poniżej.
* * *
W pewnym miejscu tajemnym,
Gdzie ongiś stałem,
Nieopodal brzegów potoku Lacrim,
Rozmowę dwóch sióstr usłyszałem.
Radziły nad tym, co już się stało
I nad tym, co dopiero nastąpić miało.
Jedną Ciałem nazywali – ta próżna była
I bogactw świata
Nade wszystko pożądała.
Druga miano Duszy nosiła,
Bowiem rozważaniom
Nad sprawom wyższym
Całkowicie się poświęciła.
„Siostro", zapytała pierwsza.
„Jakże można tak żyć:
Samą tylko medytacją?
Czy rozmyślania tak Cię sycą,
Że aż zapominasz o ziemi pod stopami?
Czy same spekulacje
Bez rzeczywistości
Dogodzić mogą pojmowaniu?
Czyżbyś się karmiła snami o tym,
Co poza Księżycem?
Czy już widzisz siebie
Obcującą z gwiazdami?
Choćbyś Tam
Złote góry nawet miała,
Fakt, że Tu wybrałaś biedę
Ostatecznie do zguby Cię przywiedzie.
Chodź, chodź!
Pokażę Ci,
Jak przemysł niszczy
Twoje sny.
Marzenie marzeniem,
Lecz czy dojrzeć potrafisz
Prawdziwość w różnorodności tej?
Podoba Ci się to?
Taką sławę i Ty zdobyć możesz.
Zbudować sobie pomniki chwały,
Co po wsze czasy będą stały.
Łakniesz bogactw nieprzebranych?
Wszystkiego masz tu pod dostatkiem.
Ziemia więcej ma pereł, srebra i złota,
Niż wyobraźnia ogarnąć zdoła.
Ziemskie przyjemności Cię kuszą?
Zatem – hulaj dusza!
Tu spełnić możesz
Każde swe pragnienie.
Goniąc więc za nieznanym,
Za czymś jeno w myślach widzianym,
Nie rezygnuj z tego,
Co masz na wyciągnięcie ręki".
DUSZA:
„Cicho bądź,
Niepokorna cząstko ma!
Nie mąć już więcej
Spokoju serca mego.
Tyś moim zaprzysięgłym wrogiem.
Ścigać Cię będę bezustannie i srodze.
Walczyć z Tobą muszę i chcę,
Dopóki na tamten świat
W końcu nie poślę Cię.
Siostrami jesteśmy, bliźniaczkami –
Poróżnione jednak śmiertelnie.
Ojciec nasz nie jednaki:
Ciebie bowiem spłodził Adam,
Ja zaś z niebios pochodzę
I tam Ojca swego najgoręcej miłuję.
Piękne słowa Twe, lecz ubodłaś mnie wielce –
Nie uwierzę Ci nigdy więcej.
Nazbyt często byłam Ci pionkiem,
Mamiłaś mnie słodkimi kłamstwami.
Nigdy nie miałam też większej zgryzoty,
Jak wtedy, gdy za Twą namową
Sprawiałam kłopoty.
Słuchać tego nie będę już:
Powodu wszystkich krzywd.
Twych przyjemności grzesznych
Nie znoszę.
Nie kuszą mnie również bogactwa.
Ambicja ma wyżej bowiem sięga.
Kiedy pokona Cię moja potęga
Będzie to dla mnie najcenniejsza nagroda.
Największy tryumf, wtedy laurowy wieniec
Na skronie włożę,
Kiedy Ty jako jeniec przede mną się ukorzysz.
Nie obchodzą mnie
Pogardliwe Twe prychnięcia –
Syci mnie jadło, o którym nie masz pojęcia.
Manna ukryta, Słowo życia:
Tym ja żywię się.
Milsze mi są
Myśli spełnione,
Niźli godziny na przyjemnościach
Cielesnych tracone.
Nie są to cienie, które łapię,
Ni zachcianki próżne.
Dostępne mi jest to,
Co poza pojmowanie Twoje wykracza.
Niebiańska materia ubogaci mnie.
Wzrokiem wieczność przeniknę,
By ujrzeć to, co przed Tobą zakryte.
Ubiór mój nie jedwab nie złoto
Te wszystkie śmiecie na Ziemi –
Nie tego chcę, niecnoto.
Nosić będę szaty królewskie
Piękniejsze od Słońca.
Korona Ma nie z pereł ani srebra,
Jeno z tego, co głowy anielskie okala.
Z Miastem, w którym pragnę zamieszkać,
Żadne miasto ziemskie równać się nie może.
Majestatyczne ściany,
Jednako wysokie i mocne,
Z bezcennego jaspisu wykonane.
Brama wejściowa z perły najczystszej,
Ulice zaś złotem brukowane.
Takich cudów nie widziało
Dotąd niczyje oko.
Przez owe miejsce,
Od Tronu Baranka,
Kryształowa rzeka płynie.
Płyną tam wody Życia –
Na zawsze nieskalane pozostaną.
Nie potrzeba tam Słońca ani Księżyca:
Wszystko jaśnieje bowiem chwałą Pana.
Niepotrzebne Tam świece,
Pochodnie tym bardziej.
Nie ma tam nocy ciemnych i strasznych.
Miejsce to na zawsze wolne
Od chorób i słabości.
Nie ma tam starczej niemocy,
Jeno Piękno jasne i czyste.
Tego Miasta cudownego
Nie ujrzysz nigdy:
Siły nieczyste
Nie przekroczą jego progu.
Zatrzymaj sobie ten świat
I wszystkie pragnienia.
Mnie zaś zupełnie starczy to,
Co jest w Niebie".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top