Wspólny dzień

Weszłaś do pracowni Variana zirytowana. Ile można siedzieć nad alchemią? Owszem, rozumiesz jego pasję do nauki no ale dziewczyna chyba jest ważniejsza, prawda? Otworzyłaś drzwi i zobaczyłaś go jak w skupieniu i ostrożnie przechylał swoją miksturę na jakiś kamień.

–Varian, godzina minęła– powiedziałaś z założonymi rękami.

Chłopak nie zauważył cię wcześniej i wytrącony ze skupienia wylał za dużo swojej miksturki, która w kontakcie z kamieniem wybuchła. Włosy Variana stanęły do tyłu sztywno przez eksplozję, a cała jego twarz była w ciemnych plamach. Wsunął swoje gogle z powrotem na włosy i odkaszlnął.

–Tak szybko? Daj mi minutkę, już prawie skończyłem.

Wrócił do roboty, a ty usiadłaś na krześle obok załamana. Wpatrywałaś się w zegar, postanowiłaś mu dać 10 minut. Po upłynięciu wyznaczonego czasu podeszłaś do niego od tyłu i się przytuliłaś. Mimo to chłopak dalej robił swoje.

–Długo jeszcze? Minutka minęła już dawno.

–Już, już kończę, jeszcze tylko chwilka– powiedział jak w transie, nie zwracając na ciebie uwagi.

Puściłaś go i wsunęłaś się pomiędzy biurko, przy którym stał, a niego, zasłaniając mu kompletnie widok.

–Ale mi się nudziiiiii!– zajęczałaś niczym małe dziecko –Varian, obiecałeś. Obiecałeś, obiecałeś, obiecałeś!!– powtarzałaś w kółko i uderzałaś go w pierś.

–No wiem, no wiem ale jeszcze momencik. Już prawie skończyłem.

Pocałował cię w czoło, po czym chwycił za ramiona i z łatwością przeniósł na bok, żebyś mu nie przeszkadzała. Zdziwiłaś się, że był w ogóle w stanie cię podnieść. Jednak nie chciałaś mu odpuścić tak łatwo. Wybiegłaś na dwór i po chwili wróciłaś z Ruddigerem w ramionach. Wyszeptałaś coś do szopa, a ten wyskoczył ci z ramion, zabrał miksturę Varianowi i uciekł z nią na zewnątrz.

–No nie! A już prawie to miałem– westchnął ciężko, a ty przytuliłaś go na pocieszenie.

–Spójrz na to w ten sposób, teraz masz mnóstwo czasu dla mnie– uśmiechnęłaś się i pocałowałaś go w policzek.

Objął cię ramieniem –A.... co mieliśmy robić??– spytał zakłopotany, a ty popatrzyłaś na niego jak na wariata, którym jest.

–No ty chyba niepoważny jesteś! Mieliśmy iść razem na miasto, pospędzać ze sobą czas jak każda młoda para zakochanych! Obiecałeś!

–No tak, tak. Wiem, że obiecałem. Drocze się tylko z tobą moja kicałko– powiedział, dając ci całusa.

Oczywiście, że zapomniał ale nie chciał ci sprawić przykrości, więc od razu poszliście do miasta Corony. W mieście odbywał się akurat festiwal muzyki. Nie mogłaś się zdecydować gdzie pójść najpierw. To pierwszy raz od bardzo długiego czasu, gdy razem gdzieś wyszliście.

Na początek zaciągnęłaś go do wujka Montiego po trochę słodyczy. No dobra. Nie trochę, a dużo. On wziął tylko lizaka natomiast ty cały koszyk czekoladowych łakoci i jeszcze kilka babeczek i żelków. Kupiliście sobie też po drodze lemoniadę. Oczywiście to Varian nosił wszytkie twoje zachcianki podczas gdy ty biegałaś po mieście od stoiska do stoiska i zachwycałaś się wszystkim.

Przechadzaliście się uliczkami Corony, oglądając różne atrakcje i zajadając się kupionymi słodkościami, kiedy zauważyłaś baner z napisem "konkurs śpiewania".

Nabrałaś głośno powietrza i z błyszczącymi oczkami podbiegłaś do chłopaka –Varian, Varian, Varian!! Zobacz co tam jest!!!– wskazałaś na baner –Weźmy udział! Proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę!– przeskakiwałaś z nogi na nogę niecierpliwie, czekając aż się zgodzi.

–No nie wiem czy to dobry pomysł. Nigdy nie śpiewałem przed większą publicznością no i nie śpiewam zbyt dobrze i mam tą.... Em.... Chrypę mam! O właśnie!– próbował się wykręcić ale ciebie to tylko bardziej zachęciło, żeby go przekonać.

–Żartujesz sobie!!!?? Masz najlepszy głos na calutkim świecie!! A chrypy to ja się zaraz pozbędę!!

Oświadczyłaś dumnie i dosłownie zmusiłaś go do wyjścia na scenę, wcześniej dając mu coś na chrypę. Dla świętego spokoju Varian zaśpiewał specjalnie dla ciebie twoją ulubioną piosenkę i chyba nikogo to nie zdziwi, że wygrał. Zszedł ze sceny, a ty od razu rzuciłaś mu się w ramiona, prawie go dusząc.

–Varian byłeś cudowny!!! Kocham cię!!– zacieśniłaś uścisk i ucałowałaś go.

–Tak... wiem... Możesz... puścić...?– ledwo wydukał przez ciebie i twoje próby uduszenia go ze szczęścia.

W końcu puściłaś go i pozwoliłaś mu nabrać oddechu. Chłopak po ogarnięciu się wręczył ci kwiaty, które dostał w ramach nagrody i  poszliście na polanę. Położyliście się na trawie i patrzyliście razem na chmury, wymyślając co wam ich kształty przypominają.

–Zobacz, ten wygląda jakby coś wybuchło w probówce– wskazał na chmurę centralnie nad wami.

–Mhm– pokiwałaś głową –O, a ten jak królik– pokazałaś na chmurkę obok, po czym pochyliłaś się nad Varianem, całkiem zasłaniając mu niebo –A propo królików. Czemu mówisz do mnie kicałko?

–Bo wszędzie cię pełno jak królików w Coronie– zaśmiał się.

–Aha. A ja myślałam, że dlatego, że chcesz mieć ze mną dużo dzieci. Króliki się strasznie rozmnażają wiesz?

Varian zarumienił się zakłopotany i odwrócił wzrok –Tak, wiem, że się bardzo szybko rozmnażają.

–A wiesz?– zaczęłaś opowiadać podekscytowana –Chcę mieć z tobą przynajmniej trójkę dzieci! I kota! I przygarniemy jeszcze twojego szopa! I nawet dałam już mu imię! Będzie się wabił Fafik! A może zrobimy sobie czwórkę dzieci?– zaczęłaś się zastanawiać –Varian co powiesz na siódemkę?

Spytałaś go kompletnie nieświadoma o tym jak się robi dzieci. Chłopak za to wiedział, a jego czerwona twarz zdradzała, że pomyślał o twoim planie ciut za dużo

–A co powiesz na jedno dziecko i szopa Ruddigera na początek?– spytał zakłopotany –Mamy jeszcze czas, a dzieci się i tak doczekasz kiedyś.

–Słowo alchemika?

–Słowo alchemika.

–No niech ci będzie– powiedziałaś, opadając na niego –Ale i tak będziemy mieć siódemkę, obiecuję ci to.

Zapewniłaś go i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, a po chwili zasnęłaś w jego objęciach.

~💜💜💜~

Pominę, że shot miał wyjść przedwczoraj czy wczoraj i miał to być Aladyn AU 😅

Napisałam o takie coś aby się odprężyć i nie kombinować za bardzo z fabułą, a w trakcie pisania dostałam weny na co innego do shotów, więc od razu się zabieram za pisanie.

W ogóle co się porobiło z tymi filmami??

Najpierw Marcin Franc (Varian) i Julia Kamińska (Roszpunka) podkładają głosy w "Aladynie 2019" jako Aladyn i służka Dżasminy, a teraz Maciej Stuhr (Julek) gra w "Królu Lwie 2019" jako Timon!

(No i chyba pół castu z "Ojca Mateusza" tam jest xD)

Zbankrutuję na kinie jak nic......

Dobra, bo się rozgadałam. Miłego wieczora, nocy, dnia czy kiedy to tam czytacie ^~^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top