Jesienny Bal
Varian X Reader
(Szkolne AU)
Pojawią się postacie z "Jak wytresować smoka" i "Wielka szóstka"
Varian wziął podręczniki i zamknął swoją szafkę, po czym ruszył korytarzem do następnej sali zajęć. Starał się nie wpaść na ludzi, a konkretnie na dwie pewne osoby. Gdy skręcał za róg korytarza, wpadł na bliskich przyjaciół z jego klasy, Hiro i Czkawkę. Z przerażenia podskoczył z krzykiem i upuścił książki na co chłopcy się zaśmiali.
–Coś ty dzisiaj taki nerwowy?– spytał Czkawka –Nawet na lekcjach się nie mogłeś skupić, a mieliśmy same twoje ulubione przedmioty.
Varian szybko pozbierał książki z podłogi i wyminął ich –Wcale nie jestem nerwowy. Poprostu mam dużo na głowie.
–Chyba włosów– skomentował Hiro, dotrzymując mu z Czkawką kroku –Jesteśmy przyjaciółmi, tak? Chyba możesz nam powiedzieć o co chodzi.
Varian przyśpieszył kroku, nie wdając się z nimi w dyskusję. Nie zrozumieli by go, a przynajmniej tak przekonywał samego siebie. To ostatni dzień przed balem jesiennym, a on nie miał odwagi, żeby zaprosić kogokolwiek. To cud, że dziewczyna, w której się zakochał nie ma jeszcze pary na bal. Już miał wejść do klasy, gdy zobaczył niedaleko wejścia grupkę dziewczyn. Szybko zawrócił ale ponownie wpadł na chłopaków, co uniemożliwiło mu ucieczkę. Hiro wyjrzał zza Variana i spojrzał na dziewczyny. Wśród nich była uczennica o (k/w) ubrana w szkolny mundurek. Z tego co wiedział miała na imię (T/I). Hiro uśmiechnął się zalotnie i rzucił Varianowi spojrzenie w stylu "już łapię o co chodzi".
–A więc chcesz zaprosić (T/I) na jesienny bal. Mam rację?
–Cśśś!– Varian szybko zatkał usta chłopaka i przyłożył palec do swoich –Ciszej bądź. Co jak ktoś nas usłyszy?
–Czyli o to chodziło. A ja myślałem, że znowu załamałeś się, bo dostałeś 4 zamiast 5 ze sprawdzianu– zażartował Czkawka, krzyżując ręce na piersi, a Hiro próbował się śmiać co uniemożliwiała mu ręka Variana.
–Przestańcie! Jesteście okropni– oburzył się Varian –Wy jedyny problem jaki macie, to z którą dziewczyną pójść na tel bal. Ja muszę się zastanowić czy jest wogóle sens tam iść.
–No ty chyba sobie żartujesz!– krzyknął Hiro, zwracając na siebie uwagę innych osób –Jasne, że idziesz! Nie ma innej opcji!
–Varian, nie ma się czego bać– zapewnił go Czkawka –Nawet jeżeli (T/I) ci odmówi to wyjdziesz z tego w jednym kawałku. Co innego z Astrid, proszenie ją o cokolwiek to jak proszenie się o śmierć– brunet przełknął ciężko ślinę i pomachał nieśmiało blondynce, która rozmawiała z (T/I). Dziewczyna rzuciła mu tylko mordercze spojrzenie.
–Czekaj! Ty chcesz zaprosić Astrid?!– chłopacy zdziwili się –Przecież ona cię zabije wzrokiem zanim zdążysz cokolwiek powiedzieć. Już to robi.
–Nie będzie tak źle– Czkawka schował się za Varianem –Chyba. W razie czego jesteście zaproszeni na mój pogrzeb. A właśnie, kogo bierzesz na bal Hiro?
Chłopak podrapał się po karku i odwrócił wzrok –Chciałem zaprosić ToTo ale mi odmówiła, więc zaproszę Cass– wypiął dumnie pierś.
–Chcesz zaprosić własną ciotkę? Aż tak jesteś zdesperowany, żeby iść na bal?– odgryzł się Varian.
–Nie, zaproszę twoją Cass. A nie, czekaj, zapomniałem. Cass nie jest twoja, bo ci odmówiła pójścia na randkę.
Hiro przybił sam ze sobą soczystą piąteczkę. Varian nie wytrzymał i rzucił się na przyjaciela, wyzywając go od najgorszych za wyśmiewanie się z niego. ToTo, Astrid, Cassandra i (T/I), które stały niedaleko klasy spojrzały na źródło hałasu i pokiwały głowami z niedowierzenia na chłopaków.
–Co za banda gamoni– skomentowała Astrid, a reszta potwierdziła.
Nagle do dziewczyn podbiegły dwie blondynki ze starszej klasy i zanim się którakolwiek zorientowała jedna z blondynek cyknęła wspólne zdjęcie.
–Selfie time!– krzyknęła mimo, że już dawno zrobiła zdjęcie i właśnie je przeglądała –O jeju jak my pięknie wyglądamy we wspólnym gronie, prawda Roszpuś?
Zanim Roszpunka zdążyła jej odpowiedzieć, wcisnęła się ToTo –Honey! Ile razy mamy ci powtarzać, żebyś nie robiła nam szybkich selfiaków?
–Oj tam. Marudzisz kochana– Honey pyknęła ją w nosek –No to mówcie kto was zaprosił! Jestem taka podekscytowana!– blondynka w okularach podskoczyła na swoich cienkich obcasach.
–Mnie nikt– skłamała Astrid, a (T/I) szturchnęła ją w ramię –No dobra, Czkawka z klasy "C" jak cymbał i Sączysmark z klasy "B" jak baran.
Po grupce przeszły chichoty –No i którego wybierasz?
–Żadnego.
–Okej Cassie, twoja kolej. Pochwal się!
Cassandra wzruszyła ramionami obojętnie –Połowa szkoły, tak na oko. Ale myślę, że chyba pójdę z Bajerą. On i tak przychodzi tylko ze względu na wyżerkę, więc szybko się go pozbędę.
–To teraz ja!– wyrwała się Roszpunka –Ja idę, uwaga, uwaga...– zrobiła dramatyczną pauzę i wystukała rytm o ścianę jak na bębnach –Z Julkiem Szczerbcem!
Wykrzyknęła radośnie blondynka, a pozostałym dziewczynom opadły szczęki –Czekaj moment, Szczerbiec? Ten Szczerbiec? Kapitan drużyny koszykarskiej zwany jako Flynn Rider?– dopytała niepewnie (T/I).
–Uroki bycia szkolną cheerleader'ką!– zanuciła Honey, robiąc obrót wokół własnej osi –Ja idę z Fredem. On jest taki pocieszny i uroczy, trochę nieokrzesany, przyznaję ale fajnie będziemy się bawić.
–Totuś, ty mówiłaś, że idziesz sama tak?
Czarnowłosa strzeliła gumą do żucia –Tak ale tylko na godzinkę, bo mam wtedy zastępstwo jako kelnerka w barze. Ewentualnie moge spytać Tadashi'ego, bo on też na krótko przychodzi
–No to została nam tylko...
Wszystkie dziewczyny obróciły się w stronę (T/I), która próbowała się schować za podręcznikiem do geografii.
–Mnie nikt nie zaprosił– (T/I) wymamrotała zza książki.
–Jak to nikt?– zdziwiła się Roszpunka –A taki uroczy, niski brunet z niebieskim pasemkiem we włosach? –(T/I) myślała chwilkę o kim może być mowa –No wiesz, taki z niebieskimi oczami i piegami na policzkach? –(T/I) pokręciła głową, nadal nie wiedząc o kogo chodzi, a reszta dziewczyn zaczęła się załamywać –Taki, który zna się na większości przedmiotów szkolnych.
(T/I) poddała się, więc Cassandra obróciła ją i wskazała na Variana, którego trzymał Czkawka za ramiona, żeby nie rzucił się z pięściami na Hiro. Kiedy chłopcy tylko zauważyli, że dziewczyny się na nich patrzą, pomachali im niezręcznie, a Varian spalił buraka. (T/I) również poczerwieniała lekko na twarzy i odmachała chłopakom z uśmiechem.
–Wątpie, żeby Varian przyszedł. To człowiek nauki, a nie imprezowicz. Nie będzie go na balu– (T/I) przycisnęła książkę do piersi smutna.
–A ja myślę, że przyjdzie specjalnie dla ciebie, a może i nawet z tobą.
–A co ci daje takie wrażenie?– spytała blondynkę w okularach, unosząc jedną brew.
–Zawsze daje ci odpisywać zadanie domowe kiedy zapominasz je zrobić, a często ci się to zdarza.
–Robicie razem niektóre projekty.
–Stworzył kryształ jako prezent na twoje urodziny i nazwał go twoim imieniem.
–Często zerka w twoją stronę kiedy akurat nie patrzysz.
–I nie wspomnę jak się nieśmiało i słodko zachowuje w twoim towarzystwie. Jąka się i poprawia po sobie zdania i jeszcze się rumieni.
Powiedziały po kolei, wyliczając na palcach. (T/I) pokręciła głową –To jeszcze nic nie znaczy. Varian jest poprostu dobrym przyjacielem.
Wszystkie strzeliły facepalm aż odbił się głośnym echem o korytarze szkoły. Nawet nie zauważyły kiedy Hiro i Czkawka wręcz siłą przyprowadzili ich kolegę do grupki dziewczyn.
–Drogie Panie– Hiro ukłonił się –Nasz przyjaciel chciałby porozmawiać z (T/I) na osobności.
–Nie, wcale nie– zaprzeczył chłopak, próbując wyrwać się przyjaciołom.
–Aha, czyli wolisz powiedzieć to przy wszystkich– sprytnie podeszła go Cassandra, popychając (T/I) w jego stronę –Cała nasza grupka uważnie słucha.
Dziewczyna uszczypnęła Cassie za wciąganie ją w takie dość niezręczne sytuacje. Twarz Variana cała poczerwieniała, a sam chłopak stanął wyprostowany jak struna i zaczął się mieszać w swoich słowach.
–Znaczy-ty nie-ja tylko-może-no bal i... em...– spuścił głowę ze wstydu i cicho wyszeptał –Możemy na osobności?
Niepewnie podniósł wzrok na (T/I), zastanawiając się czy wogóle go dosłyszała. Naszczęście dziewczyna zrozumiała o co chodzi i kazała reszcie osób zostawić ich samych. Mimo to ci bardziej ciekawscy zaczaili się za rogiem korytarza i dość oczywiście obserwowali dwójkę uczniów.
Varian wziął kilka głębokich wdechów. Kiedy był całkiem sam na sam z (T/I), na przykład w bibliotece po lekcjach, potrafił przynajmniej zebrać myśli i powiedzieć coś sensownego.
–Hiro i Czkawka nieźle cię wkopali– wskazała głową na chłopaków za rogiem –To co chciałeś mi powiedzieć?
–Noooo... booo jest taka sprawa.
–Tak?– (T/I) uśmiechnęła się zachęcająco i próbowała nawiązać kontakt wzrokowy z chłopakiem, który co chwilę unikał jej spojrzenia (k/o) oczu.
–Chciałem się spytać czy.... i-idzieszzkimśnabal– szybko wypowiedział, spuszczając znowu głowę.
W duchu skarcił się za brak odwagi. W końcu co może pójść nie tak? Najwyżej mu odmówi i tyle. (T/I) lekko kucnęła i odsunęła z oczu chłopaka grzywkę, która opadła mu wcześniej na twarz. Oboje się uśmiechnęli do siebie, a Varian zachichotał niezręcznie, przy okazji rumieniąc się. Musiał zebrać się w sobie i ją zapytać póki trwa ten dobry moment. Wyprostował się i odchrząknął.
–(T/I), czy zechciałabyś pójść ze mną na bal?– spytał nieśmiało, patrząc jej w oczy.
Dziewczyna ledwie powstrzymała się aby nie pisnąć z radości –Podejdź po mnie pół godziny przed balem. Będę na ciebie czekać.
Pocałowała go w policzek i wyminęła, idąc do klasy z uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Dziewczyny od razu wbiegły za nią wypytać o jakieś szczegóły. Varian za to stał osłupiały przed klasą z niedorzecznym bananem na twarzy. Jego mózg powoli zaczął ogarniać co się przed chwilą stało. Dopiero po pewnym momencie zorientował się, że Czkawka macha mu ręką przed twarzą i mówi coś do niego.
–Halo? Ziemia do Variana, powtarzam. Ziemia do Variana. Jesteś tam?
–Daj spokój stary, kompletnie odleciał– powiedział Hiro, nabijając się z kumpla.
Varian w końcu wybudził się z transu i zaczął panikować. Przecież on nie ma żadnego dobrego stroju na taką okazję! Wcisnął swoje książki w ręce Czkawki i pobiegł w stronę wyjścia ze szkoły.
–Jakby co, to powiedzcie nauczycielom, że źle się poczułem i poszedłem do domu!– krzyknął do chłopaków, zbiegając po schodach. W połowie schodów potknął się i przeturlał boleśnie na sam dół –Ał, ał, ał. Nic mi nie jest!– krzyknął i pobiegł dalej.
Czkawka i Hiro popatrzyli na siebie zszokowani –Czy ten wzorowy uczeń właśnie uciekł z lekcji?
–Na to wygląda.
***
Varian podszedł pod drzwi (T/I) i przełknął nerwowo ślinę. Już miał nacisnąć dzwonek, gdy zawachał się –No dalej chłopie, czego się boisz? Najgorsze już za tobą.
Wymamrotał do siebie i wziął głęboki wdech. Chciał znowu nacisnąć dzwonek ale drzwi się otworzyły i stanęła w nich młodsza siostrzyczka (T/I).
–Hej Marysiu– przywitał się –Zawołałabyś (T/I)?
–Po co? Czemu się tak ubrałeś? Idziecie na randkę? Będziecie się całować? Chcesz się jej oświadczyć?– zalała go falą niezręcznych dla niego pytań.
–Marysiu nie utrudniaj mi proszę i poprostu ją zawołaj– wycedził przez zęby, starając się nie zabrzmieć niemiłym dla małej.
Dziewczynka zmarszczyła nosek, gdyż nie dostała swojej odpowiedz i pobiegła na górę po schodach, wołając starszą siostrę –(T/I)!! Twój chłopak po ciebie przyszedł!!
Varian poczuł jak jego piegowate policzki płoną ze wstydu. Najchętniej wyłaskotałby za karę małą Marysię ale nie będzie jej przecież teraz gonił. Dosłownie po chwili usłyszał tupot kroków i zobaczył na schodach niepewną (T/I). Miała na sobie prostą, morską, wpadającą w niebieski sukienkę do kolan gdzieniegdzie w brokacie ze srebrzystym, cienkim pasem na talii i na biuście z również cienkimi ramiączkami. Do tego srebrne baletki na niskim obcasie. Włosy z boku zostały zaplecione w małe warkocze wokół głowy i spięte z tyłu. Reszta pofalowanych włosów leżała swobodnie na odkrytych ramionach. Na szyji wisiał naszyjnik z kryształem, ten sam, który dostała od chłopaka w prezencie.
–Cześć Varian. Wyglądasz świetnie w tym garniturze– nieśmiało uśmiechnęła się –Powiedz, nie przesadziłam trochę z ubiorem?
Varian nie wiedział przez chwilę co się dzieje. Tak się zapatrzył na (T/I), że stracił kontakt z rzeczywistością. Nieświadomie powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy.
–Wyglądasz nieziemsko.
Twarz (T/I) oblał rumieniec. Podeszła do Variana i wyszeptała ciche "dziękuję". Chwyciła go za ramię, wyrywając go tym z transu i razem ruszyli wolnym krokiem w stronę szkoły.
***
Gdy dotarli na miejsce okazało się, że znaczna większość osób już się pojawiła. Praktycznie wszyscy mieli swoje pary oprócz biednego Hiro. Bal odbywał się na sali gimnastycznej, która była ozdobiona kolorowymi wstęgami i balonami. Po bokach znajdowały się stoliki pełne jedzenia, które już obrabiał Bajera. Wejścia na salę jak i bezpieczeństwa pilnował stary, przyjazny woźny, Xavier. (T/I) przywitała się z woźnym i pociągnęła Variana do stolików z jedzeniem. Wzięli sobie po przekąsce i zaczęli gawędzić. Po pewnym czasie Honey i Roszpunka dopadli zakochaną dwójkę nastolatków i popchnęli ich na parkiet. Chociaż żadne z nich nie potrafiło tańczyć, a dziewczyna widziała tylko jak to się robi na filmach to pląsali razem w rytm muzyki, świetnie się bawiąc. Hiro gdy tylko dostrzegł w tłumie swojego przyjaciela, tańczącego z (T/I), zerwał się i poszedł do DJ-a, którym był Mieczyk i zajął jego stanowisko, zrzucając go z krzesła.
–Hej! Pogięło cię Hamada? Co ty odwalasz?– oburzył się blondyn, próbując wyrwać z rąk bruneta mikrofon.
–Tylko pomagam kumplowi poderwać dziewczynę. Siedź cicho i nie przeszkadzaj.
Hiro siłą wypchał Mieczyka na tył sali i zamknął go w szatni. Wrócił na stanowisko DJ-a i użył stojący obok komputer. Wyszukał odpowiedni plik, przygotowując swój plan. Chwycił mikrofon i ruszył pewny siebie na scenę, uprzednio ściszając muzykę.
–Piękne panie i dostojni panowie, czy mogę prosić was o uwagę?– oczy wszystkich zwróciły się ku chłopcu –Razem z moim przyjacielem ze starszej klasy i jego uroczą partnerką przygotowaliśmy niespodziankę na tę właśnie okazję. Chciałbym zaprosić na scenę Flynn'a Rider'a oraz Roszpunkę.
Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować na cześć Julka podczas, gdy on i blondi wyszli na scenę i stanęli obok Hiro kompletnie zdezorientowani. Chłopak wręczył im dwa mikrofony i wyszeptał do nich.
–Pamiętacie tą piosenkę, którą mieliście śpiewać na walentynki ale wam nie wyszło? Teraz macie okazję zaprezentować ją publiczności.
–Ty ustalaj ze mną wcześniej takie rzeczy. Nie przygotowałem się psychicznie na to.
Hiro tylko machnął ręką na Julka i poszedł włączyć muzykę. Cicha i spokojna melodia rozbrzmiała w głośnikach. Wszyscy chętni dobrali się w pary. (T/I) popatrzyła wyczekująco na Variana aż poprosi ją do tańca ale ten tylko przeklinał swojego przyjaciela za takie akcje. Nie przewidział tego, że pojawi się wolny taniec. Przecież on nie miał żadnego pojęcia o tańcu! Spojrzał po reszcie par, po czym na lekko zmartwioną (T/I). Wyciągnął dłoń w jej stronę. Skoro już zaprosił dziewczynę na bal to wypadałoby z nią zatańczyć.
–Czy mogę prosić cię do tańca?
–Myślałam, że już mnie nie zapytasz– odparła i chwyciła jego dłoń.
Przysunęła się bliżej i usadowiła jego drugą rękę na swojej talii, swoją zaś na jego ramieniu. Varian chwilowo się spiął i pozwolił prowadzić dziewczynie. Razem zaczęli się kołysać w rytm muzyki.
🎶Tyle dni nieba nie dotykać,
Tyle lat nie przeczuwać nic,
Tyle chwil stracić bezpowrotnie,
I w ciemności tkwić🎶
(T/I) uśmiechnęła się, chcąc dodać chłopcu swoich marzeń trochę otuchy, widząc jak dosyć niezręcznie wychodzi mu taniec. Varian odwzajemnił delikatnie uśmiech i położył jej rękę na swoim ramieniu. Teraz obejmował ją obiema dłońmi w talii i to on prowadził.
🎶Stoję tu, patrzę prosto w światło.
Stoję tu, myśli mkną jak wiatr.
Nagle wiem, to nie jest sen
To tutaj jest mój świat!
Po raz pierwszy widzę blask,
Żadnych mgieł i chmur już nie ma.
Po raz pierwszy widzę blask,
Noc dorównać pragnie dniu.
Tak się rodzi nowy czas,
Moje życie się odmienia.
Z dnia na dzień, wszystko jest inaczej
Kiedy jesteś tu🎶
Varian wpatrywał się w jej (k/o) oczy. Poczuł, że to jest ta chwila, w której powinien jej wyznać miłość.
–(T/I), jest coś o czym chciałbym ci powiedzieć– dziewczyna przyłożyła mu palec do ust, uciszając go.
–Cokolwiek to jest, może zaczekać. Chcę dobrze zapamiętać tę chwilę.
(T/I) owinęła swoje ręce wokół szyji chłopaka i wtuliła się w niego. Zamknęła oczy i zapomniała o całym świecie. Teraz liczył się tylko on i ten taniec.
🎶Tyle dni gonić, nieuchwytne.
Tyle lat błądzić jak we mgle.
Tyle chwil patrzeć i nie widzieć
Nic i mylić się.
Stoi tu, słońce nad słońcami
Stoję tu i od razu wiem
Jeden gest i jasny jest
Nieznany życia sens.
Po raz pierwszy widzę blask,
Żadnych mgieł i chmur już nie ma.
Po raz pierwszy widzę blask,
Noc dorównać pragnie dniu.
Tak się rodzi nowy czas,
Moje życie się odmienia🎶
Zakochani znowu spojrzeli sobie w oczy piosenka dobiegała już końca. To ostatni moment na to by pokazał jej swoje uczucia. Varian odsunął z oczu dziewczyny grzywkę i dłonią zjechał na jej zarumieniony policzek.
🎶Z dnia na dzień, wszystko jest inaczej
Kiedy jesteś tu🎶
Oboje zamknęli oczy. Varian pochylił się, by móc ją pocałować. Jednak zamiast jej ust ucałował jej czoło. (T/I) spojrzała na niego, nie rozumiejąc.
–Powiedziałaś, że cokolwiek to jest, może zaczekać– wyjaśnił, odsuwając się z delikatnym uśmiechem –Więc będziesz musiała zaczekać aż odprowadzę cię do domu.
(T/I) pokręciła głową na Variana, niedowierzając –No to chyba czas się stąd zbierać, nie sądzisz?
Nim zdążył odpowiedzieć dziewczyna pociągnęła go w stronę wyjścia. W końcu ile można czekać na swój pocałunek?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top