Bohater

–(T/I) mogłabyś skoczyć do szopy i przynieść mi kilka zapasowych probówek?

Varian spytał, zbierając z ziemi kawałki potłuczonego przez niego szkła. Wstałaś z krzesła i poszłaś wykonać jego prośbę. Chłopak w tym czasie zebrał szkło i wyrzucił je do śmietnika. Nagle podskoczył, słysząc twój przerażony krzyk, dochodzący z szopy obok jego domu.

–(T/I)!– Varian nie tracąc ani chwili pobiegł ci na ratunek, otwierając przy tym drzwi z hukiem –Co się dzieje?!

Stałaś w kącie schowana za jedną ze starych szafek, cała drżałaś z przerażenia. Ledwie wydukałaś ze strachu –Varian, zabij tego ochydnego potwora.

Chłopak rozejrzał się wokół. Nikogo poza wami w pomieszczeniu nie było –Jakiego znowu potwora?

Wskazałaś drżącą ręką na okurzoną półkę z zapasowymi fiolkami i innymi chemicznymi przyrządami na drugim końcu pokoju. Chłopak podszedł do półki i dostrzegł tam pajęczynę z siedzącym na niej dorodnym, czarnym pająkiem. Varian uniósł jedną brew i popatrzył na ciebie, niedowierzając.

–Przecież to tylko pająk.

–Zabij to zanim złoży jaja!

Chłopak westchnął, chciał pozbyć się, jak to nazwałaś potwora ale pająk zdążył wskoczyć na jego rękę. Varian krzyknął piskliwie, odskakując przy tym w tył, a ty razem z nim. Strzepnął pajęczaka z siebie i podeptał kilkakrotnie dla pewności. Wyjrzałaś czy gdzieś nie czai się na ciebie kolejne szkaradztwo, po czym wyszłaś ze swojej kryjówki i przytuliłaś chłopaka od tyłu, zarzucając mu ręce na szyję.

–Varian! Mój ty bohaterze!

–Po pierwsze to był tylko niegroźny stawonóg, a po drugie dusisz mnie– ledwie powiedział, próbując wydostać się z twojego zabójczego uścisku.

Puściłaś go i uśmiechnęłaś się przepraszająco –Wybacz.

Wzięłaś probówki, o które chłopak prosił i razem wróciliście do jego laboratorium, dokończyć eksperyment.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top