zakład tych co czyszczą szklanki

...zakład tych co czyszczą szklanki

🍸>°<🍹×🥃×🍹>°<🍸

     Ludzie mieli różne powody, by pojawiać się w Vanilla Switch. Od tych najzwyklejszych, jak dobra muzyka, czy atrakcyjnie pracownicy, po te bardziej oryginalne, gdzie w tym przypadku dobrym przykładem była możliwość posłuchania dla zabawy rapującego personelu, w szczególności barmanów. Czasem i np. po chińsku lub w innym obcym języku, gdy ktoś ładnie poprosił, lub był na tyle pijany, by nie robiło mu różnicy, czy ktoś wyrażał się do niego po koreańsku, czy w jakimkolwiek innej mowie. Wtedy niektórzy z zatrudnionych tam osób, o narodowości niewspółgrającej z ich aktualnym miejscem zamieszkania, po prostu stwierdzali, że po co się produkować po koreańsku, skoro mogą to robić w ich ojczystym języku, z tym samym skutkiem. I, pomimo że Wonho uwielbiał wsłuchiwać w tego typu zabawy, to nie z tej przyczyny przychodził tu już czwarty miesiąc, by napić się kolejnego drinka. O nie nie nie… Wonho był tu dla DJ'a. I to nie byle jakiego pierwszego lepszego przystojniaka, a dla DJ'a, który samą puszczaną przez siebie muzyką, sprawiał, że Shin dostawał gęsiej skórki, wręcz na każdym milimetrze kwadratowym powlekającej go skóry. A to, w jaki sposób co jakiś czas przeczesywał swoje przydługie farbowane włosy… Kosmos. W obszernym skrócie ultra utalentowany i równie ultra gorący mężczyzna od razu wpadł mu w oko i swoją drogą nie zapowiadało się, by chciał w najbliższym czasie stamtąd wypaść.

     -Zgaduję, że lekcję czterdziestą szóstą o tym, jak bardzo Shin Wonho jest świetny w crushowaniu randomowych DJ’ów z klubów, przy okazji bojąc się do nich nawet zagadać, przez co popija słabe drinki przy barze i nawija do jednego z akurat pracujących barmanów, który jeśli jest nim ja, ma ochotę popełnić samobójstwo po pierwszym zdaniu czas zacząć? - Yoongi w spokoju czyścił szklanki, co jakiś czas dmuchając na blond grzywkę, która wpadała mu do oczu.

     To nie pierwszy raz, gdy widział tu Shina. W pewnym sensie to właśnie dla Mina przyszedł tu po raz pierwszy i od tamtego pamiętnego czasu niewiele starszy od Yoongiego chłopak mógł się uznawać za stałego i pełnoprawnego klienta tego miejsca. Zdążył poznać prawie każdego z pracujących tu ludzi i w sumie to z każdym poznanym udało mu mniej więcej dogadać. Z większością barmanów był już co najmniej raz na piwie. Jeden próbował się nawet dobrać do jego spodni… Ale o tym kiedyś indziej.

     Wracając, zdążył poznać prawie każdego z pracujących tu ludzi z wyjątkiem tego jedynego DJ'a, o magicznym pseudonimie H.One. Jak to lubił stwierdzać Yoongi; niby był taki otwarty i wesoły, a gdy już przyszło co do czego, to był jedną z większych bojnych dup, jakie barman miał zaszczyt poznać, jeśli poznanie go w ogóle mogło być jakimś zaszczytem.

     -Czy musisz liczyć każdy raz, gdy tu jestem? - Młody mężczyzna pyta zrezygnowany. - Poza tym to skąd ten pomysł, że byłem tu aż tyle razy, skoro na twoją zmianę trafiłem najwyżej z dwadzieścia? Czy ty mnie obgadujesz z resztą? - Zadając to pytanie, miał na myśli resztę zawodowych mieszaczy drinków.

      -Oczywiście, że tak. Przez Soyeon i Jacksona nawet założyliśmy się o to, co z tego będzie. - Informował go barman. - Zaskoczę cię, ale to nie ja jestem tym, który najniżej ocenia twoje szanse. - Dodaje po chwili.

     Czy to miało mu uświadomić, na jak bardzo straconej pozycji się znajdował? Prawdopodobnie.

     I kto, skoro nie Min, uważał, że nic z tego nie wyjdzie? Do wyboru miał Marka, Namjoona, Jacksona, Hyunwoo i Soyeon, ale samego Wanga mógł wykreślić z tej listy od razu na starcie. Bo cóż… To Jackson i jak było dobrze wiadomo, chińczyk uwielbiał wszystkie dramy oraz historie miłosne i często przeżywał je równie mocno, a czasem i mocniej od samych osób w to zamieszanych, będąc największym shiperem na ich zacnym skośnookim kontynencie. Więc nie. To nie mógł być on.

     -Niech zgadnę… - Wonho zastanawiał się przez chwilę, a w tym czasie Yoongi podał mu jego ulubionego drinka, na koniec wrzucając do środka błękitno-fioletową słomkę. - Namjoon?

     Barman parsknął śmiechem, na co Shin spojrzał na niego spod uniesionych brwi. Rzadko kiedy śmiał się na głos, a szczególnie przy nim, więc owa reakcja była nieco zaskakująca dla rozmówcy.

     -Pudło. - Min stwierdził dobitnie. - On akurat wierzy w to, że kiedyś może wam się udać. Co oczywiście nie oznacza, że wierzy, że to ty zrobisz pierwszy krok.

     -To znaczy? - Młody mężczyzna spojrzał na niego niezrozumiale.

     -To znaczy, to znaczy… ale ty jesteś wolno myślący… Namjoon wierzy, że skoro z wyglądu jesteś nawet nie najgorszy… Nie patrz tak, to nie moje zdanie. - Yoongi prawie na niego warczy, przez co to tym razem Wonho nie może powstrzymać śmiechu. - i czasem musimy ci pomagać w odrzucaniu zalotów co poniektórych osób, pojawiających się w Vanilla'i, to kiedyś może i H.One postanowi do ciebie zagadać. - Na końcu o kilka dni młodszy wygląda, jakby naprawdę nie mógł uwierzyć w to, co mówił. - Nie mam zielonego pojęcia, skąd mu się to wzięło. Ostatnio zachowuje się, jakby cały świat widział przez pryzmat różowych okularów.

     -Wow...to do niego niepodobne.

     Namjoon miał w zwyczaju być realistą, a jego aktualnie założenie, jak na gust tej dwójki były mało realistyczne. Zdecydowanie.

     Bo jak H.One miałby do niego tak po prostu zagadać. Po tych czterech miesiącach przychodzenia do klubu, w te wszystkie dni, kiedy DJ akurat był w pracy, bo niestety, ale ku ogólnemu zawodowi Shina, smukły mężczyzna nie pracował zawsze, H.One nie zwrócił ani razu na niego uwagi, więc czemu miałby to zrobić akurat teraz?

     -Nie inaczej, a teraz zgaduj dalej. Zostały ci cztery osoby, więc masz aż dwadzieścia pięć procent szans, że uda ci się strzelić.

     -Jaka szybka matematyka. - Rzuca Wonho , po trochu popijając swojego drinka.

     -Cóż… Zawsze nieźle szło mi w procenty. - To mówiąc, zaczął obsługiwać jakąś dopiero co przybyłą blondynkę.

     Szatyn rozejrzał się po otoczeniu, mieszając swój tylko lekko doprawiony procentami napój. Ludzi w zastraszającym tempie zaczynało się robić coraz więcej, co oznaczało, że za jakieś pół godziny do pomocy Minowi w klubie pojawi się kolejny barman, lub barmanka, jeśli będzie to Soyeon. Do tego czasu Shin nie za dużo sobie pewnie z nim porozmawia, bo w sumie, po tych czterech miesiącach, to naprawdę polubił tego faceta. Jak już było wcześniej wspomniane, to właśnie przez niego Wonho w ogóle się tu pojawił po raz pierwszy. Pewnego wieczoru, jego przyjaciel Kihyun, pod pretekstem podwyżki w pracy, stwierdził, że muszą tu wpaść, by to uczcić. Tak naprawdę po prostu chciał, by jego jedni z najbliższych mu przyjaciół w końcu się poznali. Nie podejrzewał, że Wonho po zobaczeniu DJ'a stwierdzi, że zostanie jedną z częściej przychodzących tu osób, przez co pojawiał się tu czasem i ponad trzy razy w tygodniu. Czy to podchodziło już pod alkoholizm?

     -Właśnie zastanawiałam się, czy cię dziś tu zobaczę oppa. - Obok mężczyzny, na wysokim barowym krześle, znikąd pojawiła się drobna Chinka.

     -Co tam Yuqi? - Zapytał, uśmiechając się do niej przyjaźnie.

     Yuqi była jedną z pracujących tu kelnerek i prawdopodobnie ulubioną osobą, jaką Shin zdążył poznać przez te ponad sto dni, odkąd po raz pierwszy zjawił się w Vanilla Switch. Urocza i słodka, o zaskakująco niskim głosie byłaby idealną dziewczyną dla młodego mężczyzny, gdyby nie jeden mały fakt, jakim było to, że Wonho nigdy zbytnio nie podobała się płeć przeciwna. Ponad dwudziestolatek zawsze dużo bardziej wolał chłopców i pamiętał tylko jeden przypadek, gdy przez chwilę chodził z dziewczyną. Coś w jej buntowniczym stylu bycia sprawiało, że była na tyle wyjątkowa, by Shin mógł się nią zainteresować. Jak się potem okazało, była dziewczyną, która w środku czuła się chłopcem i nie buntowała się, a właściwie to buntował, tylko po prostu nie czuł się dobrze w tych wszystkich stanikach czy obcisłych sukienkach, więc Wonho nie był nawet pewny, czy mógł Kyungsoo w ogóle wpisywać w rubrykę pt. dziewczyna, bo przecież potem przez resztę ich związku był jego chłopakiem. Do tej pory lubił się z nim spotykać, by powspominać czasy, gdy jeszcze byli zakochanymi w sobie licealistami, a Do chodził w tej ładnej spódniczce od mundurka, odsłaniającej jego zgrabne nogi, na którą zawsze psioczył. Teraz też czasem chodził w spódnicach, ale zdecydowanie nie były one tak króciutkie, jak te wszystkie, w których musiał się pojawiać w szkole. Ładne i eleganckie o kroju przypominającym te wszystkie spodnie ze strasznie szerokimi nogawkami, do tego jego ulubione oksfordki, koszula, krawat, marynarka w komplecie do dołu oraz zaczesane do tyłu włosy i mógł się pokazywać światu.

     -Jeśli w tym roku pójdzie mi równie dobrze co ostatnio, to dostanę się na studia, o których ci mówiłam. - Song powiedziała, unosząc dumnie podbródek.

     Była o sześć lat młodsza o Shina i gdy on już ponad rok temu skończył studia, ta dalej siedziała w liceum. Jednak ta już lekko wyraźna różnica wieku nigdy nie przeszkadzała im w tym, by tak dobrze dogadywać się ze sobą, dzięki czemu kolejne minuty dwójka spędziła na przyjemnej rozmowe, poczynając na szkole dziewczyny i kończąc na tym, jak istotne dla świata jest istnienie Super Junior, a w szczególności Ryeowooka.

     -Który to już będzie raz? - W pewnym momencie do ich konwersacji dołączyła Soyeon, która miała być dziś drugą osobą stojąca za barem.

     -Z tego, co słyszałem, liczycie każde moje pojawienie się tutaj, więc obstawiam, że znasz tę odpowiedź lepiej niż ja. - Wonho zauważa, na co blondynka spogląda na niego zaskoczona, znad lekko uniesionej brwi. Nie spodziewała się, że chłopak już wie o ich niewinnym zakładzie.

     -Powiedziałaś mu Yuqi? - Starsza stara się brzmieć karcąco, ale automatycznie uśmiecha się lekko, gdy widzi zakłopotanie Chinki. Zawsze miała do niej słabość i jakoś nigdy nie starała się tego ukrywać. Bo po co się oszukiwać?

     -To nie ja. To Yoongi oppa.- Song szybko wskazuje sprawcę, który wyjawił Shinowi ich zabawę. Nigdy nie lubiła, gdy Jeon była na nią o coś zła. Nawet udawanie.

     Barmanka przesuwa spojrzeniem w kierunku Mina i tylko przewraca swoimi ciemnymi oczami. Mogła się tego spodziewać. Przecież starszy nigdy nie umiał się bawić fair.

     -Ktoś tu ma najwyraźniej dzień dobroci dla niedorzeczne zakochanych.- Mówi z przekąsem.

     -To ty uważasz, że mi się nie uda?

     Wonho jest tym naprawdę zaskoczony. Pomimo że nie wykreślił jej od razu z listy podejrzanych, to jednak nie zakładał, że to ona będzie, tą, która obstawi jego przegraną. Oczywiście nie znał jej aż tak dobrze, ale zakładał, że młodsza od niego Koreanka będzie widziała jakąkolwiek wspólną przyszłość dla niego i H.One. Cholera… Przecież Shin nie zna nawet jego prawdziwego imienia, tylko ten głupi pseudonim.

     -Wybacz oppa, ale patrząc na to, jak długo się to ciągnie, to skoro żaden z was nie zrobił tego pierwszego kroku już dawno, to teraz też tak nie będzie. - Młoda kobieta przerzuciła swoje wszystkie włosy na jedną stronę, ukazując przy tym długą szyję, by później spytać, jakby od niechcenia. - Zrobić wam coś dobrego?

      -Eonni! Jestem w pracy. - Rudowłosa od razu się oburza na skierowane w ich kierunku pytanie.

      -Po jednym ci nic się nie stanie. - Soyeon lekceważąco macha ręką. - A ty oppa?

      -Już mam? - Shin wskazuje na szklane naczynie tuż przy jego dłoni.

      -To? Czy…

     Jeon chciała coś jeszcze dodać, ale przerywa jej grobowy ton za jej plecami, dzięki czemu ta podskakuje lekko wystraszona.

     -Dołowanie go i upijanie to tylko i wyłącznie moja działka. Znajdź sobie jakieś inne zajęcia. Na przykład pracę. - Yoongi mruczy niczym zirytowany kot na współpracownicę, która szybko zabiera się za posługiwanie innych ludzi, stojących przy barze. Pomimo pierwszego wrażenia, młoda kobieta naprawdę szanowała Mina i nigdy nie chciała mieć w nim wroga. Czasem było mu bliżej do kamienia niż istoty żywej. - Ciebie też się to tyczy. - Rówieśnik Wonho rzuca w kierunku drobnej kelnerki.

     -Co? Przecież ja nic nie zrobiłam oppa.

     -No właśnie. Już!- Odgania ją niczym irytującą muchę. - Żebym to ja musiał pracować, gdy one się lenią. NIEDOCZEKANIE.

     Yoongi naprawdę lubił swoją pracę. Inaczej nie siedziałby tu już czwarty rok, mieszając te wszystkie kolorowe płyny. To nie oznaczało jednak, że ma zamiar sam odwalać całą robotę za innych. Reszta też tu w końcu po coś przyszła.

     O kilka dni starszy nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem, słysząc marudzenie Mina. To zawsze brzmiało dużo śmieszniej, gdy to nie Shin był ich powodem.

     -A ty co się śmiejesz? - Tleniony blondyn prychnął niczym rasowy kot. - Rób to, co do ciebie należy i pij tego zakichanego drinka, marudząc o miłości. Zaraz mi sprawdzisz, czy ten się nadaje. - Położył przed nim dziwnie skręconą szklankę pełną różowo-pomarańczowego płynu.

     -Zbankrutuję przez ciebie. - Wonho wziął do ręki nowy trunek i przyjrzał mu się z zaciekawieniem.

     -Ten jest na koszt firmy. - Yoongi powiedział do niego po podaniu Whiskey i colą oraz kruszonym lodem jakiemuś podstarzałemu podrywaczowi. - Co się tak patrzysz? Wolę otruć ciebie niż któregoś z klientów.

     Shin spojrzał na niego po raz kolejny rozbawiony. To nie był pierwszy raz, gdy barman dawał mu darmowe drinki. Za każdym razem używał tej samej śpiewki, udając, że to wcale nie tak, że po prostu zaczął lubić tego nieszczęśliwie zauroczonego idiotę, który po raz czterdziesty szósty zawitał do Vanilla Switch, by powzdychać do H.One'a. Naprawdę liczył, że kiedyś mu się uda. Był dobrym człowiekiem, a tacy niezbyt skromnym zdaniem Mina zasługiwali na szczęście.

🍸>°<🍹×🥃×🍹>°<🍸

W końcu, po dość sporym opuźnieniu, to wstawiłam
Ta historia powinna mieć jeszcze (co najmniej) trzy części

Co wy na to? Jest ok?

🍸>°<🍹×🥃×🍹>°<🍸

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top