e n t r é e
Zatańcz dla mnie, maleńki.
Więc Yoongi tańczył, ubrany w czarną, koronkową bieliznę, wyglądającą na nim jak wersy erotycznej poezji spływającej po ciele kochanka. Poruszał się z sensualnym wyczuciem do rytmu ciężkiej, basowej muzyki dobiegającej z głośników, prawie równie grzesznej co język Hoseoka przesuwający mu się co rusz po ustach.
Jaki słodki.
Z każdym odgięciem ciała szatyna w pomieszczeniu zdawała się tworzyć nowa definicja zbliżenia. Jego krzywizny tworzyły coś w rodzaju obrazu, rzeźby tak perfekcyjnej, że godnej czegoś lepszego niż muzeum. Wzrok Junga doskonale to oddawał, potrafił pozbawiać tchu, rozbierać bez dotyku. I Yoongi czuł to z każdą sekundą coraz wyraźniej, zapleciony dookoła metalowej rurki na środku pomieszczenia.
Czasami bowiem wystarczyło spojrzenie, żeby miał dosyć. Żeby błagał.
I nawet teraz, kiedy tak naprawdę nie spoglądał na mężczyznę, skupiony na własnych ruchach zbyt mocno, miał wrażenie, że każdy skrawek jego skóry płonie od wzroku drugiego, że powolnie się spala. Naturalnym byłoby odskoczyć od czegoś, co nas parzyło.
Ale Yoongi nie zawsze miał coś przeciwko odczuwaniu bólu.
Uśmiechnął się do siebie zadziornie, odważnie, na myśl, że Hoseok z pewnością odbierze to jako zaproszenie, jako wulgarną prośbę. I to szatynowi chodziło, by spojrzał na niego z głodem, z chęcią rozerwania go na strzępy.
Tego wieczoru potrzebował trochę sensualnej brutalności, nawet jeśli nie okazywał tego zbyt dobitnie.
Jung znał jednak język ciała chłopaka zbyt dobrze by mimo to nie dostrzec owych pragnień wypisanych w każdym jego geście. Poprawił się na fotelu leniwie popijając whiskey, by potem pozwalać alkoholowi spływać po swoim gardle pieszczotliwie. Przekrzywił lekko głowę, skanując ciało chłopaka, uwielbiał go w ten sposób, oddanego dźwiękom, ich intymnej samotności i byciu obserwowanym przez nikogo innego poza Hoseokiem. Mógł więc pokazywać co zechciał, będąc adorowanym przez tylko jedną parę oczu mogącą to czynić.
Było w tym coś kompletnie ich, zarezerwowanego jedynie dla ich dusz.
Brunet odłożył szklankę i wstał z mebla, co nie uszło uwadze Yoongiego. Nie zaprzestał on tańca jednak, jedynie spiął się leciutko, wiedząc doskonale, do czego to zmierzało. Wygiął się leciutko, dając sobie oparcie dłonią i zawiniętą dookoła metalu nogą, tworząc łuk ze swoich pleców, pozwalając kosmykom włosów opaść w dół. Wyeksponował swoją szyję, tors okalany koronką. Był pięknem i grzechem jednocześnie, a Hoseok wcale nie zamierzał tego zignorować.
- Kto cię nauczył takich rzeczy, hmm? – mruknął, przesuwając palcami po szyi chłopaka, by potem zejść nieco niżej, na jego boki, zostawiając ślad z dotyku aż do biodra szatyna, rozkoszując się strukturą ciemnego materiału wymieszaną z gładkością skóry Yoongiego.
Min potrzebował dłuższej chwili, by wyjść z nienaturalnej pozycji i wrócić do bycia wyprostowanym, nie tylko ze względu na nieoczekiwany kontakt z Hoseokiem, ale i czysto fizyczny aspekt. Gdy tylko powrócił do pionu, spotkał oczami te należące do bruneta, roziskrzone, pełne straconego romantyzmu i patrzące na Yoongiego, jakby miały zamiar zrobić z nim absolutnie wszystko.
Szatyn właśnie na to czekał.
Pozwolił więc by jego spojrzenie stało się czystsze, niemalże niewinne, pełne słodkiego zagubienia. Nie przerwał kontaktu wzrokowego, rozchylił nieznacznie usta, przekręcił głowę.
Powietrze między nimi zgęstniało.
- Ty – szepnął, jak największą oczywistość, jak jedyną prawdę. I właściwie nie kłamał, dotychczas nie pomyślałby, że potrafił tak prezentować swoją seksualność. Ale potrafił, a nauczył się tego od samego mistrza.
Obecnie gotowego pozbawić Mina ostatnich resztek niewinności.
- Naprawdę? – Hoseok brzmiał inaczej, bawił się, przeszedł dookoła Yoongiego, po to tylko, by skosztować jego szyi, liżąc ją leniwie, powolnie, by na końcu przygryźć skrawek między uchem, a szczęką. – Nie wiedziałem, że jestem aż taki dobry – mruknął, a Min poczuł ten dźwięk na całym ciele.
Westchnął.
Brunet złapał włosy chłopaka, drugą dłonią oplótł okolice jego biodra. Przyciągnął go do siebie gwałtownie, zaciskając palce na brązowych kosmykach, odginając jego szyję.
Yoongi nie spodziewał się tego, ale uwielbiał każdy moment. Każdy możliwy ułamek sekundy. Był już niezdolny do czegokolwiek innego, jak pragnienia bliskości drugiego. Jego najmniejszych gestów.
Wszystkiego.
- Jak się czujesz? – Hoseok brzmiał łagodnie, choć jego głos mówił co innego, pełen pożądliwości.
- Dobrze – odparł Yoongi, czując, jak dłoń bruneta wodzi po koronkowym materiale. – Całkiem w porządku – dodał jeszcze, by potem syknąć cicho, gdy palce Junga znalazły się na jego twardej już męskości wyraźnie odznaczonej pod czarnymi wzorami cienkich nitek.
- Jest coś, na co nie masz ochoty? – dopytał jeszcze, całując powolnie szyję Mina, zostawiając na niej ślady fioletu.
- Nie – sapnął Min stanowczo, zaciskając palce na dłoni mężczyzny, która wciąż przesuwała się w górę i w dół, podczas gdy ten zadawał chłopakowi wszystkie te pytania.
Hoseok uśmiechnął się delikatnie w trakcie jednego z pocałunków, słysząc ową odpowiedź. Dopiero po chwili jednak zadał ostatnie pytanie.
- Jakie jest słowo bezpieczeństwa? – wiedział, że nie musiał, ale była to najistotniejsza część ich łóżkowych relacji. Za każdym razem gdy mieli dla siebie całą noc, za każdym razem, gdy planowali coś więcej.
- Wanilia – powiedział Yoongi jękliwie, ledwo znosząc poczynania drugiego.
- Dobrze – przytaknął mu Hoseok, zaprzestając pieszczoty, wiedział bowiem, jak wrażliwy był Min, jak szybko potrafił się zadowolić. Jung jednocześnie traktował to jako ogromny atut, ale i ostrzeżenie dla siebie samego, by nie być zbyt pochlebnym, jeśli chodziło o czystą przyjemność.
Wolał odwlekać spełnienie szatyna jak tylko mógł najdłużej. Chyba, że akurat miał ochotę podziwiać je tyle razy, póki Yoongi nie padał niemalże wykończony w jego ramionach.
Ta noc nie należała jednak do takich.
- Połóż się na łóżku, plecami do góry – stwierdził jedynie, a szatyn posłusznie udał się w kierunku oświetlonej fioletowymi neonami przestrzeni. Jego skóra niedługo po wydanym poleceniu zetknęła się z miękkim materiałem, jego policzek wtulił się w gładką powierzchnię.
Czekał, nie patrząc, co robi drugi.
Dopiero po mniej więcej minucie poczuł sznur dookoła jednej ze swoich kostek. Boże, tak. Zagryzł wargę, spodziewając się wszystkiego, co najlepsze, podczas gdy szorstki materiał był zaplatany odpowiednio tak, by unieruchomić szatyna, ale jednocześnie nie odciąć mu dopływu krwi. Hoseok uporał się z tym dość szybko, sprawdzając jeszcze, czy obie kostki znajdują się w dobrym miejscu i mają wystarczająco silne pętle. Dopiero po tym znów poświęcił całość uwagi chłopakowi, skanując jego ciało oplecione koronką, biel i czerń spływającą po nim niczym farba po tkaninie podobrazia.
Nawet muzea nie były godne tego widoku.
Hoseok przesunął się na dłoniach, by potem złapać nimi niezbyt wyraźną talię Yoongiego i zacząć całować jego ciało, nie przejmując się tkaniną pod ustami. Zostawiał ślady gdzie tylko mógł, robiąc najlepszy pożytek z odsłoniętych części, gdzie koronka znikała na moment. Palce zaangażował dopiero po dłuższej chwili, czując doskonale jak chłopak traci dech, jak sam zaczyna poruszać się do rytmu działań drugiego.
Dokładnie tak.
Brunet przygryzł skórę uda Mina, by potem zostawić w tym miejscu wyraźną malinkę. Podobnie uczynił z drugim, nie poprzestając jednak na jednej. Słodkie westchnienia szatyna wprawiały go w coraz lepszy nastrój do pokazania mu kto tutaj rządził.
Wbił nieznacznie paznokcie w skórę Yoongiego, nie zaprzestając ostrzejszych pocałunków przyprawionych obecnością języka i zębów. Szatyn jęknął nieśmiało, czując odrobinę bólu, był on jednak niezwykle dla niego przyjemny, sprawiający, że coraz mocniej odczuwał dyskomfort z powodu cienkiej tkaniny obecnej na jego ciele.
Chciał już. Wiedział jednak, że chcenie nie miało mu dać absolutnie niczego.
- Widzę, że ktoś się niecierpliwi – Hoseok brzmiał głębiej, niż zwykle, tonem na pograniczu tego, który zabierał Yoongiemu normalne myślenie. – Skoro tak... - mruknął, skubiąc dłonią materiał, by potem niespodziewanie złapać go drugą i pociągnąć w przeciwne strony, tak, że warta tysiące bielizna rozerwała się momentalnie w okolicach podbrzusza Yoongiego, eksponując dokładnie to, na czym zależało brunetowi. Min przygryzł wargę, obserwując dłonie mężczyzny, których sam widok sprawiał, że miał ochotę czuć je wszędzie, gdzie tylko się dało. Teraz obie pozostawały zaciśnięte na resztkach tego, co zostało z ciemnych, splecionych ozdobnie nitek, rozdartych bez problemu pod wpływem nagłego gestu Junga.
- Kupię ci nową – stwierdził tylko chłodno, by potem przejść nad Yoongiego, tak, że mógł patrzeć mu w roziskrzone oczy, z satysfakcją obserwować, jak te zachodziły mgłą, podczas gdy zaczął dotykać chłopaka, miarowo przesuwając dłonią po jego twardej męskości.
Wraz z nadaniem tempa subtelnej pieszczocie pozwolił sobie smakować szyi chłopaka, jego ulubionego miejsca do zostawiania śladów swojej obecności. Pod ustami czuł puls szatyna, jego oddech zagubiony gdzieś w gardle, zawsze gdy Hoseok robił coś nagłego, albo sprawiał drugiemu wyjątkowo silną przyjemność.
Obecnie musiał jeszcze trochę na to poczekać.
Zaprzestał po niedługim czasie, by móc rozkoszować się ustami Yoongiego, ich miękkością, niewinnym ułożeniem. Uwielbiał je, tak nieduże, a jednak pulchne i proszące się o wszystko, czego tylko chciały. Miał do nich konkretną słabość, zwłaszcza, gdy pracowały na Hoseoku w odpowiednim miejscu.
Niestety nie dzisiaj.
Przeniósł się z powrotem niżej, by potem odejść od szatyna na moment. Podszedł do jednej z szuflad, by wyjąć z niej długą świeczkę. Zapalniczkę znalazł niedaleko, leżącą samotnie na komodzie zaraz obok popielniczki. Dźwięk jej zapalania przeszył pokój i zostawił na ciele Yoongiego niewielki dreszcz.
Już nie mógł się doczekać.
Jung podszedł bliżej chłopaka, zostawiając świeczkę na komodzie. Czekając, aż wosk zacznie się topić począł powolnie, z leniwą finezją ściągać z Yoongiego resztki odzienia, które wciąż zakrywały jego ciało odrobinę tym, co z nich zostało. Otaczała ich cisza wymieszana z dźwiękami muzyki wypełniającej pomieszczenie, podczas gdy niewielki płomień coraz mocniej rozmiękczał dotąd twardą substancję. Zsuwający się materiał wtórował topnieniu świeczki, której środek zamieniał się powolnie w płyn.
Hoseok rzucił czarną bieliznę Yoongiego w kąt pokoju, dopisując w głowie, by rozejrzeć się za kolejną, której może nie popsuje w tak nieprzemyślany sposób, nawet jeśli było warto. Na ponów podszedł do komody, by zabrać z niej palącą się świeczkę. Gdy znalazł się z nią przy szatynie, zerknął tylko na niego, by szatyn poprawił się nieco na materacu.
Pierwsza kropla wosku spadła na jego klatkę. Min syknął cicho, gdy poczuł na sobie gorącą substancję. Nie było to jednak zagrażające mu w jakikolwiek sposób. Odczuwał to raczej jak kroplę nieco wystygniętej wody z czajnika. W końcu Jung zawsze dbał, by kupować świeczki spalające się w niskiej temperaturze.
Co dodawało całości bezpieczeństwa, przy tym nie odejmując z doznań.
Kolejne krople wędrowały w dół ciała szatyna, zostawiając swoją obecność na jego obojczykach, żebrach, brzuchu. Hoseok z admiracją oglądał, jak substancja zastyga na bladej skórze, lub jak zostawia na niej czerwone plamki, obecne później również na udach i bokach chłopaka. Brunet nie ograniczał się za bardzo, wiedząc doskonale, jak Yoongi to lubił.
Kłucie połączone z mocniejszym ciepłem.
Całość obserwował z jeszcze większą satysfakcją, gdyż Min nie miał zbyt dużego pola manewru ze względu na przywiązane kostki. Mógł więc tylko zaciskać palce stóp, lub kurczowo ściskać palcami prześcieradło, próbując jakoś oddać to, co odczuwał. Niejednokrotnie przygryzał wargę, czując jak resztki świeczki pełzną mu po ciele, prawie tak samo dobrze, jak robiły to opuszki palców Hoseoka. Ciepłe ścieżki pozostawiały za sobą jedynie przyjemność w obydwóch przypadkach.
Językiem przesunął po wardze, nieświadom, że Jung odłożył narzędzie na bok, by potem zdmuchnąć z knotka ledwo żarzący się płomień. Nie chciał przedłużać, w miarę zadowolony ze swojego dzieła. Min nie zauważył nawet, gdy mężczyzna zaczął wycierać mu ostrożnie wosk ze skóry specjalnymi chusteczkami, które odrobinę łagodziły podrażnienie skóry. Jung zawsze wyglądał przy tej czynności niezwykle łagodnie, czule pozbywając się wszelkich niechcianych śladów świeczki. Yoongi mógł się trochę zrelaksować, jednocześnie wciąż odczuwając konsekwencje zabawy.
- Wyglądasz najpiękniej – Hoseok nie umiał oderwać wzroku. – Wiesz o tym, prawda? – dopytał, unosząc wzrok z ud Yoongiego, na jego twarz, obecnie wpatrzoną w mężczyznę niewinnym spojrzeniem.
- Mhmm – jęknął niepewnie, kiwając głową. Jung uśmiechnął się nieznacznie, trochę do chłopaka, trochę do siebie.
- To dobrze. Nie wątp w to nigdy – dodał, by po tym pocałował chłopaka w kolano, w czysto delikatnym geście, świadczącym o przywiązaniu, jakie Hoseok niezaprzeczalnie posiadał wobec Yoongiego. – A jeśli już... - zaczął jeszcze, wstając z mebla, by wyrzucić zużyte chusteczki. – To pozwól mi sobie przypominać, póki nie będziesz tego na zawsze pewien – zakończył, przesuwając wzrokiem po nagim szatynie, obecnie posiadającym na sobie tylko ślady ust Junga, oraz zaczerwienienia od wosku.
Właściwie tak wyglądał właśnie zdaniem Hoseoka najlepiej. W jego guście.
- Sir? – Yoongi mruknął nagle, a Jung momentalnie zatrzymał się w pół kroku, mimo, że szedł z powrotem w kierunku chłopaka. Zerknął na niego nieodgadnionym spojrzeniem, jednocześnie znów zbliżając się do Mina. Nie był pewien czego mógł od niego chcieć młodszy.
- Tak, Yoonie? – Hoseok nie omieszkał użyć swojego ulubionego zdrobnienia, byleby tylko jeszcze mocniej pobawić się ze zmysłami chłopaka, które i tak już kusił, rysując kółeczka palcami na jego klatce, kiedy już znalazł się wystarczająco blisko.
- Chcę coś panu powiedzieć – szatyn wyglądał dziwnie słodko, czysto, wydął usteczka i brunet wiedział już, co zamierza. Nie odezwał się jednak słowem.
- Słucham – rzekł dopiero po chwili, zbliżając usta do ramienia chłopaka, by potem musnąć je ulotnie, by zaraz uczynić to samo z obojczykiem, oraz szyją.
- Musi pan podejść trochę bliżej – Yoongi zmienił tonację, na tę odrobinę przyprawioną seksualnością, niewinnym kuszeniem i brunet już wiedział, że drugi na pewno nie będzie chodził następnego dnia.
- Mów – powiedział stanowczo, wplatając palce w kosmyki chłopaka, by potem spojrzeć mu w oczy władczo, na tyle, że Min na chwilę stracił dech, nie wiedział, czy chciał dalej ciągnąć mężczyznę za nitki cierpliwości.
Jednocześnie czerpiąc pewną przyjemność z tego, jak tęczówki Hoseoka zachodziły ciemnością.
- Powiem panu na ucho – sapnął szatyn, który został momentalnie pociągnięty do pionu silnymi ramionami Junga, tak, że musiał oprzeć się na swoich dłoniach, by zachować równowagę. Siedział więc teraz, wciąż mając nogi w lekkim rozkroku ze względu na więzy.
- Jestem ciekaw – ton bruneta przybrał ten konkretny rodzaj zabarwienia, dokładnie ten, który sprawił, że Yoongi miał ochotę jęknąć z powodu usłyszenia każdej sylaby nim wypowiedzianej.
- Niech mnie pan weźmie – powiedział z całą odwagą, z całą desperacją, z całą wewnętrzną potrzebą. – Mocno – dodał, urywanym tonem, tylko po to, by w momencie powiedzenia tego słowa zostać nagle przyszpilonym do łóżka jedną z dłoni Hoseoka, trzymającą skutecznie nadgarstki chłopaka. Drugą Jung począł pozbywać się krawatu, którym niedługo potem związał chłopaka, pilnując by zostawił ręce w jednej pozycji.
Trzask paska do spodni. Spadł gdzieś na podłogę obok łóżka. Żaden z nich jednak się tym nie przejmował. Nie teraz.
- Kurwa, Yoongi – przeklął Hoseok, otulając dłonią szyję chłopaka, by móc zacisnąć na niej palce tak mocno, że uwidoczniły się kostki oraz żyły na jego ręce. Srebro pierścieni zalśniło złowieszczo w neonowym oświetleniu. Biodra Mina uniosły się lekko do góry, głodne drugiego.
Wszystko działo się tak szybko.
Brunet nawet nie prosił szatyna o rozebranie go – wolał zrobić to sam, w końcu było to dużo łatwiejsze. Sprawnie pozbył się koszuli, widząc, jak oczy Yoongiego zalśniły na widok mięśni brzucha i klatki mężczyzny. Uwielbiał ich twardość, ich napinanie się pod jego często nieśmiałym dotykiem. Lubił mieć je pod palcami tak często, jak to możliwe.
Te na plecach również, ale to zachowywał jako swój niewielki sekret.
Następnym, co zniknęło, były spodnie bruneta, by finalnie pozbył się również bokserek. Min za każdym razem miał ochotę niemalże klękać przed tym, jak wyrzeźbione było ciało Hoseoka. Adorował jego każdy skrawek, tak perfekcyjnie dobrany do każdego innego. Wszystko to tworzyło niezwykle pociągającą jedność, Jung mógł mieć z tym absolutnie kogokolwiek, kobietę czy mężczyznę, cały świat mógłby prosić o jakiś jego fragment.
A mimo to wybrał Yoongiego. Z wzajemnością.
Pocałował chłopaka głęboko, żarliwie, z głodem, wolną dłonią rozsuwając mocniej jego uda. Yoongi jęknął, gdy brunet zaczął go rozciągać, co i tak robił dość gwałtownie, bez większej delikatności. Szatyna prawie to jednak nie obchodziło. Potrzebował poczuć go w sobie, tak, by nie zapomniał o tym przez tydzień.
A wiedział, że z pewnością tak właśnie będzie. Zwłaszcza, że sam sprowokował mężczyznę, a to zawsze się tak kończyło.
Min jęknął przeciągle, gdy Jung dodał trzeci palec nieoczekiwanie, nie dając młodszemu ani chwili wytchnienia. Przygryzł wargę, obezwładniony nowym doznaniem, ale również rosnącą desperacją.
- Sam chciałeś – mruknął mu na ucho Hoseok, zaciskając palce drugiej dłoni na ciemnych kosmykach. – Jestem ciekaw kto na uczelni zauważy – dodał z lekkim uśmieszkiem, wsuwając palce głębiej, sprawiając, że szatyn ponownie rozchylił usta w urywanym dźwięku świadczącym o tym, jak dobrze mu było.
I jak zadziałała na niego wizja tego, że ktoś obcy domyśli się, co się z nim działo.
Nie minęła jednak chwila, a Jung ostatecznie uwolnił swoją dłoń od nie aż tak subtelnej pieszczoty. Następnie sprawnie rozwiązał krawat z nadgarstków chłopaka, wiedząc, że ten nie jest już tam potrzebny. Rzucił w kąt materiał i wstał z łóżka, dosłownie na moment, tylko po to, by wrócić ze znajomą srebrną paczuszką i nawilżeniem. W końcu mimo wszystko nie zamierzał w żaden sposób skrzywdzić chłopaka. Z powrotem usiadł między jego nogami, by potem zacząć nakładać chłodną substancję w miejscu jego wejścia, rozprowadzając ją palcami odpowiednio zarówno na zewnątrz, jak i odrobinę w środku. Yoongi westchnął parokrotnie, rumieniąc się jednocześnie.
Przesadzał z byciem ślicznym, szczególnie w takich sytuacjach.
- Chodź – powiedział Hoseok nagle, a Min spojrzał na mężczyznę pytająco. Ten uniósł jedynie paczkę z prezerwatywą, którą trzymał między palcami. – Ubierzesz mnie – wyjaśnił, uśmiechając się krzywo, podczas gdy Yoongi pokrył swoje policzki jeszcze większą ilością szkarłatu.
Zupełnie tak, jakby wcale to nie on powiedział „Niech mnie pan weźmie" paręnaście minut temu.
Szatyn mimo to wstał posłusznie, podnosząc się na łokciach, a potem opierając się na dłoniach. Spojrzał na Hoseoka oczami szklanymi od pożądania, widząc, jak ten rozrywa opakowanie zębami. Na Boga, czemu to zawsze wyglądało tak cudownie?
Potem dostał w dłoń przeźroczyste zabezpieczenie, które odwinął odrobinę, by potem umieścić je jedną dłonią na męskości Junga, patrząc, jak ten obserwował wszystko, jednocześnie przygryzając wargę lekko z powodu dotyku chłopaka. Nachylił się nieznacznie, by skosztować ust szatyna, czując, jak ten dokańczał dzieła, przesuwając dłonią w dół kilkukrotnie, tak, aby bezbarwna powłoka została na odpowiednim miejscu.
Wraz ze skończeniem tej czynności ponownie znalazł się na plecach, zupełnie nagle i bez ostrzeżenia. Hoseok bawił się z językiem młodszego, czując jego niknące między nimi westchnienia.
A potem wypełnił Yoongiego jednym, pewnym ruchem, tak dobrze, że sam mruknął głębiej, podczas gdy jęk szatyna przeszył cały pokój słodyczą przyjemności przez niego odczuwanej. To jednak trwało tylko ulotny moment, gdyż Jung doskonale wiedział, o co chłopak prosił.
I miał zamiar mu to dać.
Nie pozwolił więc nawet, by szatyn choć odrobinę przyzwyczaił się do czegokolwiek. Zaczął się poruszać ostro, gwałtownie, mocnymi, głębokimi pchnięciami, które uwydatniał również szybszym tempem. Yoongi nie wiedział już jak ma na nazwisko dosłownie po kilku minutach, stracony w odczuwaniu. Jego jęki same urywały się od częstotliwości, z jaką Hoseok trafiał w jego najczulsze punkty, był ledwo w stanie cokolwiek powiedzieć, czy choćby pomyśleć. Wszystko utykało mu gdzieś między językiem, a wargami, które z resztą również były co moment zajęte smakowaniem tych Junga.
W końcu ten uwielbiał słodycz jęków chłopaka zamkniętą w owych pocałunkach.
Hoseok pozostawał przy obranej ścieżce, dłońmi wodząc po całym ciele szatyna, okazjonalnie zaciskając palce na jego bokach lub udach, by być jeszcze skuteczniejszym. Min przymykał powieki mocniej za każdym razem, gdy odczuwał paznokcie w skórze, tonąc w każdej najdrobniejszej rzeczy, którą dokładał do wszystkiego mężczyzna, jakby to już wykraczało poza możliwości szatyna. Intensywność doznań powolnie go przerastała.
Stan ten jednak należał do tych najbardziej pożądanych przez obydwóch z nich.
Brunet patrzył na Yoongiego z oddaniem, widząc, jak reagował na wszystko, jak z ledwością przyjmował każde pchnięcie. W oczach szatyna wzbierały łzy przyjemności, nie potrafił już trzymać w sobie wszystkiego. Usta pozostawiał rozchylone, gdyż wciąż uciekały z nich dźwięki przyjemności, palce posiadał zaciśnięte na pościeli, oczy prawie nieobecne, choć skupione na Hoseoku z błaganiem wypisanym w każdym odcieniu swoich ciemnych tęczówek.
Jung nachylił się więc, dłonią ujął szyję chłopaka, ustami zamknął jego usta, przyspieszył ruchy, skracając je przy tym, oddechem zaczął muskać płatek ucha szatyna, szepcząc mu same grzechy między wdechami. W ten sposób jeszcze bardziej nadał wyrazistości wszystkim odczuciom chłopaka, sprawiając, że ten ostatecznie doszedł, zdobiąc przy tym bielą skórę swojego brzucha, jak i tego należącego do bruneta. Palce Yoongiego same zacisnęły się desperacko na plecach mężczyzny, rysując mu skórę od obezwładniającego uczucia. Jęk jaki z siebie wydał należał do tych zupełnie pozbawionych wstydu, a Hoseok spijał każdą sekundę tego momentu, niczym najwykwintniejsze z win.
Spowolnił dopiero po chwili, nie omieszkawszy przedłużać uczucia spełnienia, które rozlewało się falami po ciele chłopaka, niczym mantra, która wciąż się powtarzała. Min czuł każdą komórką błogie rozluźnienie, choć sam jeszcze nie do końca był w stanie się pozbierać. Wzrok miał zupełnie zamglony, palce wciąż błądziły po skórze Hoseoka, niczym po jedynym źródle oparcia. Yoongi schował twarz w pościeli, tuląc do niej prawy policzek. Oddychał szybko, podczas gdy Jung delikatnie wyszedł z niego, zostawiając mu przestrzeń do odzyskania panowania i miarowego unoszenia się klatki. Szatyn westchnął, czując dziwną pustkę, choć obecnie tak mu potrzebną.
Jung zaczął składać niewielkie pocałunki na Yoongim, na każdym miejscu, gdzie znajdowały się białe krople resztek jego orgazmu, na każdym miejscu, gdzie malował się fiolet lub czerwień. Całował czule, powolnie, niekiedy dodając muśnięcia językiem. Czuł, że chłopak powoli się rozluźnia, co zajęło mu jakiś czas.
- Jak się czujesz? – zapytał ostatecznie Hoseok, patrząc na chłopaka łagodnie, acz z nutą swego rodzaju wygranej, choć w teorii nikt nikomu nie rzucał wyzwania.
- W porządku – odparł szatyn szczerze, potrzebując jeszcze chwili dla siebie. – Mogę... - zaczął, zerkając na Hoseoka nieśmiało. – Się odwdzięczyć? – dokończył drżąco, na co brunet mruknął z uśmiechem i małymi iskierkami w spojrzeniu.
- Jeśli masz ochotę – powiedział głęboko, patrząc na Yoongiego z ciemnością w tęczówkach, by potem rozwiązać jego kostki na moment, tak, że mógł swobodnie ustawić się na kolanach, co sprawiało, że obaj przyjęli jak najwygodniejszą dla siebie pozycję. Hoseok mógł więc obserwować szatyna nieco z góry, podczas gdy ten czekał tylko by móc ująć męskość drugiego w usta. Zdjął więc zużytą prezerwatywę i koniuszkiem języka zaczął zajmować się główką mężczyzny, nawilżając ją odpowiednio, trafiając perfekcyjnie w najczulsze punkty. Jung odchylił głowę nieco do tyłu, palce wplótł we włosy chłopaka, choć tak naprawdę nie zamierzał używać ani krzty siły.
Jedynie dawać znać, jak dobrze się czuł, co Yoongi zawsze uwielbiał wiedzieć.
Po dłuższej chwili rozchylił szerzej usta, by potem sprawić, że pół długości Hoseoka zniknęło w jego środku. Nadał pieszczocie odrobinę lenistwa, nie minął jednak moment, gdy przyspieszył ruchy, pomagając sobie trochę dłonią. Nie za bardzo lubił brać całość na raz, chociaż wiedział, że brunet bardzo za tym przepadał. Obecnie miał jednak szansę zdecydować, wolał więc odrobinę wsparcia od swoich palców niż próbę nie czucia odrobiny dyskomfortu.
Zerkał co rusz na Junga, oglądając z admiracją, jak reaguje na wszystko, jak z wyraźną władczością patrzy na niego, niczym na niewinne stworzenie, które właśnie brudził.
W pewnym sensie.
Yoongi oplatał całość językiem, przesuwał nim po niewielkich żyłkach i gładkiej skórze, opuszkami muskał wrażliwe strefy, niekiedy zaciskając palce mocniej, niekiedy lżej. Zassał się nieco na początku, przechodząc w dół i z powrotem, by potem przesunąć wargami po całej długości, niczym przy długim pocałunku.
Hoseok sam finalnie zabrał głowę chłopaka, wiedząc, że był blisko. Yoongi spojrzał na niego z zadowoleniem, czekając na dalsze instrukcje.
- Chodź, perełko – powiedział jedynie, schodząc z łóżka, a szatyn od razu poszedł w ślady mężczyzny, domyślając się o co chodziło. Sam miał to zaproponować, widział jednak, że nie musiał. – Na kolana – dodał jeszcze Hoseok, odwracając się do chłopaka i obserwując, jak ten posłusznie przyjmuje odpowiednią pozycję, mimo zimna podłogi. Oparł pełne pośladki o swoje nagie uda, dłonie ustawił po bokach ciała. Uniósł głowę lekko do góry, by móc mieć kontakt wzrokowy z brunetem, gdy ten zrobił jeszcze krok do przodu, tak, że twarz szatyna dzieliły od męskości Junga jedynie centymetry.
- Połknij co do kropelki – powiedział, przesuwając kilkukrotnie dłonią po całej swojej długości, by ostatecznie dojść wprost na zaróżowione usteczka Mina, gotowe na każdą dawkę białej substancji. Ta wylądowała na jego wargach i języku, tworząc kontrast z ciemniejszą powierzchnią. Hoseok kończył nieco długo, intensywnie, uwiedziony sposobem w jaki Yoongi obecnie wyglądał.
Szatyn oblizał się leciutko, nie omijając niczego i wciąż patrząc w oczy Hoseoka przełknął całość z wciąż wyraźną w oczach kruchą niewinnością.
Zabójczą dla bruneta w obecnej chwili, to z pewnością.
- Grzeczny chłopiec – powiedział tylko, zniżając się trochę i składając pocałunek na wilgotnych wargach Yoongiego, niczym słodkie podziękowanie. – A teraz wróć do łóżka – dodał, wracając do pionu. Szatyn spełnił żądanie szybko, po chwili znów znajdując się na materiale pościeli. – Jeszcze z tobą nie skończyłem – dodał tylko Hoseok, widząc, że Yoongi fizycznie zadrżał na dźwięk tego zdania.
Sprawiając, że drugi uśmiechnął się niegrzecznie.
Wiedząc doskonale, jak miał zamiar spędzić resztę nocy.
p.s to ostatnia rzecz w tej krótkiej historii. i tak nie planowałem niczego więcej, ten dodatek powstał naprawdę pod wpływem chwili. "vanilla" nie dostanie żadnej następnej części, chyba, że jakąś poświęconą wyjaśnieniom, albo czemuś w tym rodzaju. dziękuję każdemu, kto to przeczytał, bo szczerze mówiąc, to pierwszy raz, kiedy nie nałożyłem sobie za wielu limitów, jeśli chodzi o tak, cóż, kontrowersyjny temat. więc miło mi, jeśli komuś się podobało xx
p.s2 [ w tym miejscu możecie wylewać swoje odczucia ]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top