Ayato - Absolutnie Porywający 1/2
Jako, że Ayato był znany jako najbardziej kłopotliwy spośród braci Sakamaki, pilnowałaś się by trzymać się od niego z daleka, ale niestety ci się to nie udało. Nigdy nie byłaś zaskoczona, gdy próbował być w centrum uwagi albo po prostu zachowywał się jak kompletny idiota w szkole czy też w piekarni w której oboje pracowaliście. Ale dlatego go kochałaś. Kochałaś jego wady, tak samo jak jego zalety. Nie miał pojęcia, że się w nim podkochujesz i planowałaś, że nigdy się nie dowie. Te same pytania plątały ci się po głowie, gdy przypominałaś sobie kilku uczniów rozmawiających o tym, jak to bogaci są Sakamaki i że podobno żyją w jakimś pałacu. Nie wiedziałaś czy to prawda, ale jeśli tak, to czemu Ayato pracował, i to nie tylko tak sobie, ale z tobą?
Kiedyś był tylko gościem, który chodził do tej samej szkoły oraz stałym klientem. Przez stałym miałaś na myśli, że chodził za tobą do pracy prosto po szkole i kręcił się w środku dopóki nie skończyłaś. Nawet jeśli go wyrzucono zostawał w pobliżu albo chował w jednej z szafek dla żartu. Każdego dnia Ayato Sakamaki zaskakiwał cię radością jaką czerpałaś ze spędzania z nim czasu, niezależnie od tego co robiliście, marzyłaś żeby czas się zatrzymał, byś mogła spędzić tą chwilę z nim wiecznie. Szczerze mówiąc, ten czerwonowłosy skradł twoje serce, gdy po raz pierwszy spojrzałaś w jego przeszywające i odurzające zielone oczy.
Dziś był kolejny dzień w piekarni i przyszłaś z Ayato, który przez całą drogę bezustannie narzekał, że w piekarni nie sprzedaje się takoyaki. Próbowałaś wytłumaczyć, że to piekarnia, a nie restauracja, ale Ayato zupełnie tego nie rozumiał. Sapnęłaś pokonana, uśmiechając się podczas otwierania drzwi kluczami i minęłaś puste miejsca na domowe smakołyki, które powinny się tam znajdować.
Ty i Ayato poszliście na zaplecze, by przebrać się w stroje robocze, lustrowałaś wzrokiem Ayato, który radośnie sobie pogwizdywał. Zauważył, że coś jest nie tak czy tylko ty masz takie wrażenie? To było nieco dziwne, że wszystkie światła były wyłączone i nie było żadnego jedzenia na wystawie.
- Hej, Ayato... czy sklep jest dzisiaj zamknięty? - zapytałaś mając nadzieję, że wie czy tak jest. Jeśli nie, po prostu poszukałabyś notki, którą kierownik prawdopodobnie zostawił, ale nie widziałaś żadnej na blacie, gdy wchodziliście do środka.
Sięgnęłaś do włącznika, który zalałby zaplecze światłem, ale Ayato splótł swoje palce z twoimi. Zmarszczyłaś brwi w zaskoczeniu, patrząc na Ayato, czemu trzymał cię z rękę i powstrzymał przed włączeniem światła. Nie odpowiedział i poczułaś jak jakoś tracisz równowagę i w zwolnionym tempie podstępnie łapie cię w ramiona.
- A-Ayato?! - zająknęłaś się w zaskoczeniu spoglądając w jego piękną twarz, która była bez wyrazu. Jego czerwona, postrzępiona grzywka zasłaniała połowę twarzy, gdy schylił się, by spojrzeć na ciebie z góry. Wydawało się, że Ayato był pogrążony w myślach ale nie mogłaś być pewna. Jak zawsze był nieprzewidywalny, jednakże nigdy wcześniej nie zrobił czegoś takiego. Co chciał z tobą zrobić w tym ciasnym pokoju?
- (T/I)... - jego głos stał się nieco ochrypły i ściszony, jakby nie chciał przyciągać niepotrzebnej uwagi, chociaż wasza dwójka była jedynymi ludźmi w pokoju. Zamrugałaś zdziwiona i niepewna, gdy jego twarz zaczęła się przysuwać do twojej, podstępnie zmieniając kierunek i zbliżając się do twojej szyi w ostatniej chwili. Bez zastanawiania, zdałaś sobie sprawę, że wbił swoje kły głęboko w twoją szyję, delikatnie pijąc twoją krew i kontrolując swoją rządzę. Był to akt dominacji czy coś innego? Oszołomiony, usunął kły z twojej szyi i uniósł twarz by spojrzeć prosto na ciebie. Jego piękne, zielone oczy były pełne szczerości i niepokoju.
- Twoja krew smakuje paskudnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top