Słodki Maglorek

  Bracia czekali kilka minut. Po jakiś siedmiu minutach otworzył im dopinający koszulę z krótkim rękawkiem Fingon. Bystremu oku Curvo nie uszedł fakt zmierzwionych włosów.

  - Cześć! Wejdźcie! - zaprosił ich domownik. Fëanorianie rozejrzeli się po mieszkaniu. Nie było ono zbyt duże, ale nie było też zbyt małe. Dość przytulne i przyjemne miało dość miejsca żeby pomieścić sześcioro mieszkańców. Maglor zauważył, że Fingon, Turgon i Arakano mieli wspólny pokój. Ten z największym bajzlem prawdopodobnie należał do Aredhel. Salon był  połączony z aneksem kuchennym, drzwi do łazienki były uchylone. Jedyny pokój, który miał zamknięte drzwi był, prawdopodobnie, sypialnią Fingolfina i Anarië.

  Jak już wspominałam, Fëanorianie nie byli najlepsi w kojarzeniu faktów.

  - Gdzie reszta? - spytał Curufin.

  - Poszli do... ym... parku. Atya wziął wszystkich.

  - Mhm. A ciebie zostawił?

  - Mm... Chcecie herbaty? Kawy?

  - Kawy - powiedział Caranthir.

  - Kawy z miodem - sprecyzował Curvo.

  - Dla mnie herbata - poprosił Kano.

  - A dla mnie czarna - dodał Moryo.

  - Super! Usiądźcie, zaraz wam podam. Po co przyszliście?

  - Wiesz, mamy taką sprawę...

  - Taką, dość pilną.

  Carnistir tylko skinął głową na potwierdzenie. Tymczasem rozmowy podjął się Curvo:

  - Um... bo ten... Umiesz charakteryzować na inne osoby... nie?

  - No tak.

  - Dałbyś radę przecharakteryzować Kano tak, żeby wyglądał na całkiem innego elfa?

  - Najlepiej... - tu Maglor wykonał wdech, żeby szybko wypalić - srebrnowłosego...

  - O całkiem innych rysach.

  - I wyglądzie.

  - I stylu.

  - I...

  - Dobrze! Ale czemu przychodzicie akurat do mnie?

  Po krzywym spojrzeniu Curvo, Fingon stwierdził, że w Valinorze faktycznie najbogatszym miejscem było osiem małych domków szeregowych z osiedla "Taniquetil". Dwa były zamieszkiwane pojedynczo, reszta po dwa. Właściciel jednego z nich powymieniał wszystko na dość mrocznie do tego stopnia, że jego domek czasem zwany był "Mandosem"(zresztą jego właściciel też). To właśnie tam mieszkał Monitoring.

  Nie było więc mowy o jakimś salonie kosmetycznym, albo chociaż fryzjerze. Po prostu brakowało funduszy po złożeniu ofiary Monitoringowi. Jak ktoś nie złożył ofiary to ojoj... miał do czynienia z ich mięśniakiem - Tulkasem. Gość miał całkiem nieśmieszne poczucie humoru, ale umiał dowalić.

  Spośród monitoringu najbardziej wpływowy był Manwë. To on dostawał najwięcej z ofiary. Z kolei Ulmo zawsze wiedział najwięcej. Vana prowadziła salon kosmetyczny i fryzjerski, fakt, ale zaraz wybadałaby, że Maglor nie chce zmienić wizerunku tak po prostu, i po nie więcej niż dwie godziny wszyscy w Valinorze by wiedzieli. Im zależało na dyskrecji.

  Był jeszcze jeden, podobno na początku też należący do monitoringu. Plotki mówią, że jak do nich należał, to był prawie tak silny jak Tulkas, tak wpływowy jak Manwë, i tak wszechwiedzący jak Ulmo. Potem, podobno, przez jakiś czas mieszkał w piwnicy Namo.

  Obecnie najprawdopodobniej mieszkał w małym mieszkanku na Kowalskiej 4/56 razem z jakimś rudzielcem. Cóż. Był to żywy dowód na to, że z Monitoringiem nie warto zadzierać.

  - Naprawdę nie chcieliście iść do Potęg? - zakpił Fingon. Okoliczni elfowie właśnie tak określali monitoring. Ale pierworodny Nolofinwëgo po chwili przypomniał sobie, że nie może im wpaść, a przynajmniej nie tym razem. Tym razem, chociaż synowie Fëanora pewnie o tym nie wiedzieli, on też miał do nich sprawę. Zależało mu szczególnie na tym, by nie zadawali zbędnych pytań, i nie wchodzili do sypialni.

***

  - Już! - uśmiechnął się syn Nolo.

  Maglor obejrzał się w obecnie odsłoniętym lustrze. Srebrne włosy upięte były w koka, co nadawało wrażenia, że nie są takiej samej długości jak w oryginalnej, czarnej wersji. Fiołkowe soczewki nadawały dość słodkiego wyglądu zwłaszcza, że makijaż powiększał oczy.

  - Wyglądam jak jakiś gej - mruknął.

  Fingon niezauważalnie poczerwieniał ze złości, ale w mig się opanował.

  - Czyli się udało?

  - Mhm... Albo jak jakiś... - widać, że bardzo nie chce wymówić tego słowa. - Sindar... - burknął w końcu, jakby mu się zbierało na wymioty. Bracia wytrzeszczyli oczy (u Moryo było to nie do zaobserwowania ze względu, na między innymi, mroczny make-up) nie zdarzało im się wymawiać TAKICH słów.

  Fingon udał, że nie słyszy uwagi, i dał Maglorowi ciuchy do przebrania się. Reszta wyszła z łazienki.

  Po chwili wyszedł z niej również Maglor, w pudrowo różowej bluzie over-size, obcisłych jeansach, białych snickersach i ze zbolałą miną.

  - Musisz się uśmiechać. Tak słodko.

  Kano wywrócił oczami i spróbował uśmiechnąć się do lusterka. Udało się. Makijaż również zrobił swoje. Canafinwë wyglądał po prostu przeuroczo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top