Pieprzony Arafinwë!

Na początek rozpiska imion, których będę używać, bo ja sama się w tym na początku gubiłam:

Maedhros    = Russo    = Nelyo                = Nelyafinwë   = Maitimo

Maglor          = Kano      = Canafinwë     = Makalaurë

Celegorm    = Tyelko   = Turcafinwë

Caranthir    = Moryo    = Carnistr           = Morifinwë

Curufin         = Curvo    =  kopia Fënka = Curufinwë junior                                         = ̶n̶a̶j̶l̶e̶p̶s̶z̶y̶,̶ ̶n̶a̶j̶p̶r̶z̶y̶s̶t̶o̶j̶n̶i̶e̶j̶s̶z̶y̶,̶ ̶n̶a̶j̶s̶e̶k̶s̶o̶w̶n̶i̶e̶j̶s̶z̶y̶.̶.̶.̶ ̶(d̶o̶b̶r̶a̶ ̶s̶t̶a̶r̶c̶z̶y̶ ̶b̶o̶ ̶d̶o̶s̶t̶a̶n̶ę̶ ̶o̶d̶ ̶N̶a̶t̶ ̶w̶ ̶m̶o̶r̶d̶ę̶)

Amrod           = Pityo     = Pityafinwë      = Ambarussa

Amras            = Pityo²   = Pityafinwë²    = Ambarussa    = Telufinwë  = Telvo


  Curvo z zadowoleniem doglądał pracy. Russo ostatecznie rozkładał towar, ale Curufin nie zamierzał przepuścić okazji by dać mu mopa choć na chwilę. Ambarussa wywiało nie-wiadomo-gdzie. Pewnie znowu poszli na stoisko z LEGO Technic do dowolnego składania, na imprezę, albo...

  - Kurwa pieprzone rudzielce, już ja z wami zrobię porządek!!! - ilość posypanych przekleństw różnego rodzaju we wszystkich, nawet nie istniejących jeszcze językach, świadczyła o trzeciej opcji spędzania czasu przez bliźniaków. Curvo podejrzewał, że w butach sportowych blondyna znalazły się starsze, powyginane i nie potrzebne klocki tamtej dwójki. Prawie by mu współczuł! Mimo wszystko, ból nie mógł być AŻ TAK zły, bo Tyelko nawet w połowie nie zbliżył się do liczby przekleństw na minutę typowego polaka. Cóż.

  Na ulicy był ruch jak zwykle - żaden. Znudzony Curufinwë jr. zaskoczył się, gdy z tyłu doszedł go odgłos kroków. Nelyo sprintował chyba najszybciej jak to możliwe.

  - Curvo, słuchaj. Spotkałem Fingona - tu przerwał widząc wymowne spojrzenie brata - całkiem przypadkiem! Serio!

  - Tsa, tylko nim pachniesz - komentarz był wart obruszenia brata; czerwona twarz idealnie komponowała się z ognistymi włosami. - Dobra mów - czarnowłosy przewrócił oczami, uśmiechając się w głębi duszy.

  - No i słuchaj.

  - No słucham.

  - On spotkał Angroda, i wiesz co?

  - No właśnie nie wiem.

  - I słuchaj-

  - Słucham...

  - CZY MOŻESZ W KOŃCU PRZESTAĆ MI PRZERYWAĆ?! FINARFIN, PEWNIE ZA SPRAWĄ TEJ ZŁOTOWŁOSEJ PASKUDY, TEŻ ZAKŁADA WARZYWNIAK!!!

  - CO...?!

  - TO!

  - No kurwa mać. A miało być tak pięknie, miałem nie przeklinać przez pół roku, przeczytać książkę, pójść do-

  - Curufin, nie wkurzaj mnie. WEŹ Z TYM COŚ ZRÓB, I PRZESTAŃ SIĘ UŻALAĆ!!!

  - NIE UŻALAM SIĘ, A TY PRZESTAŃ SIĘ NA MNIE DRZEĆ!

  - NIE DRĘ SIĘ NA CIEBIE SMARKACZU!!!

  - A WŁAŚNIE, ŻE SIĘ DRZESZ WIELKOLUDZIE!

  - PRZESTAŃ MI UBLIŻAĆ ZASRAŃCU!!!!!!

  - A TY- - Curufinowi nieoczekiwanie przerwał Fëanor:

  - A WY PRZESTAŃCIE SIĘ DRZEĆ!!! Załatwmy to na spokojnie, panowie. O co chodzi?

  - Atya, te bachory Arafinwëgo też zakładają warzywniak! - jęknął Curvo.

  - CO KURWA?! PIEPRZONE-

  - PRZESTAŃCIE SIĘ WSZYSCY DRZEĆ!!!!!!!!! - Do akcji nieoczekiwanie wkroczyła Nerdanel.

  - Żono, czy ty mnie śledzisz?

  - Tak.

  - Słucham?!

  - Ekhem - Nerdanel odchrząknęła znacząco, prawdopodobnie na wspomnienie dnia, w którym Fëanor poszedł do baru i porządnie się upił.

  - Dobra - Fëanor wypuścił głośno powietrze, i wywrócił oczy do góry.

  - No to, o co poszło? - Nerdanel wsparła ręce na biodrach.

  - Ammë, nie denerwuj się, ok...? - spytał Russo. Oczywiste było, że matka i tak się wkurzy, ale przynajmniej obiecała...

  - Mhm...

  - Arafinwë również zakłada warzywniak, i-

  - Przesuń się, smarku.

  Curufin potajemnie wystawił język starszemu bratu. Po chwili rudowłosa wróciła z nierozłącznym kijem baseballowym.

  - On mieszka na Yavanny... czternaście, nie?

  - Żono, uspokój się...

  - Spieprzaj Curufinwë!

  I tyle ją widzieli.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top