48

Zabrał mi ją.

Ta myśl krąży w mojej głowie jak słyszę słowa Mariny. Ona właśnie powiedziała, że jest jego. Możliwe, że ją do tego zmusił, ale skręca mnie w środku, że to on usłyszał od niej słowa, które powinny być skierowane do mnie. Ja na nie bardziej zasługuje.

Marina gwałtownie się odwraca i spogląda na mnie przestraszonym wzrokiem. Najwyraźniej domyśliła się, że wszystko usłyszałem.

- Przyszedłem omówić z tobą pewne kwestie - udaje, że nic nie słyszałam. To głupie, ale dla mnie jest tak prościej. Nie chcę by wiedzieli, że właśnie pękło mi serce.

- Marina właśnie gdzieś ze mną jedzie - odpowiada mi Harry z wyższością. Wykorzystuje swoją władzę by odebrać mi Marinę. Mimo, że ona nic dla niego nie znaczy.

Jestem pewien, że niedługo pokaże on swoją prawdziwą twarz.

- A gdzie? - dopytuje. Nie mogę dopuścić by oni zostawali sam na sam. On znowu może chcieć ją ode mnie odseparować. Wywieść z dala ode mnie i to gdzieś dalej gdzie tak łatwo nie pójdzie mi jej odnalezienie.

- Jedziemy odwiedzić mojego tatę - mówi z entuzjazmem Marina, a ja się uśmiecham by się jej przypodobać. Ni cholery mi się to jednak nie podoba.

Ja to już dawno chciałem się go pozbyć. Ja dużo bardziej bym wolał by raz na zawsze pozbyć się jej rodziny. Głupotą jest dawanie jej do myślenia, że ona kiedyś do nich wróci, bo to się nigdy nie stanie.

Im szybciej przyzwyczai się do takiego stanu rzeczy tym dla niej lepiej.

- Teraz?

- Tak, nie ma na co czekać - odwraca się do Harry'ego, a ja w tym czasie posyłam bratu wściekłe spojrzenie. On chyba sam nie ma pojęcia do czego jego zachowanie może doprowadzić.

Marina chwyta za swoją torebkę, a następnie łączy swoją dłoń z ręką Harry'ego. Tak mnie to denerwuje, że nie mogę oderwać od nich wzroku.

- Nie mam pojęcia za ile wrócimy, bo później wstąpimy żeby coś zjeść - oznajmia mi Harry, a następnie oboje wychodzą.

Siadam na łóżku i zaczynam się zastanawiać co zrobić. Nie mogę przecież tak się przyglądać jak mój brat odbiera mi kobietę, którą kocham.

A on niestety ma w sobie coś takiego, że zawsze zdobywa to co chce. I niestety jestem przekonany, że tym razem będzie tak samo.

Złamie mi serce zabierając Marinę, a później także i życie, bo on nie potrafi kochać.

No cóż to on mnie doprowadził do ostateczności. Nie chciałem jej tak ranić, ale nie mam wyboru.

Wyciągam komórkę i wybieram numer do Jasona. Szybko odbiera i dobrze, bo nie mam ani chwili do stracenia.

- O co chodzi? - pyta.

- Harry kazał natychmiast poderżnąć gardło temu dłużnikowi, którego ostatnio ci przywieźli - mówię i już sobie wyobrażam jak rozpaczać będzie Marina.

Niestety nie da się tego uniknąć. Teraz popłacze by później być szcześliwą. I to ze mną.

- Tak nagle? - dopytuje. Nie mam jeszcze takiego poważania jak mój brat, ale to się niedługo zmieni. Nikt już nie będzie mnie lekceważył.

- Tak i lepiej się pośpiesz. Harry niedługo tam będzie i chce by córka tego dłużnika przyjrzała się ciału ojca. Nie chciałbym być w twojej skórze jak pokrzyżujesz jego plany - mówię groźnie i kończę połączenie. Jason nie jest głupi i by się nie narazić mojemu starszemu bratu wykona polecenie.

A to oznacza, że Marina zobaczy swojego ojca z poderźniętym gardłem i będzie przekonana, że to Harry wszystko ukartował. Po tym na pewno będzie chciała się trzymać jak najdalej od niego.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top