43
Nie rozumiem słów Harry'ego, ale podejrzewam, że właśnie dogadali się, który będzie mnie miał. To znaczy, że wracamy do punktu wyjścia poza tym, że teraz to Tony będzie podejmował decyzje.
I o ile moje uczucia do Tony'ego nadal są trudne do opisania to do Harry'ego czuję ogromną złość. Najpierw pozwolił mi wierzyć, że wreszcie do mojego życia powróciła stabilizacja, a następnie to wszystko zniszczył.
− Wieczorem do ciebie przyjdę, teraz jestem zajęta – oznajmiam Harry'emu i dalej skupiam się na pracy. I chociaż nie chcę z nim rozmawiać to zamierzam poprosić o możliwość powrotu do pracy, bo chcę zająć czymś swoją głowę.
− Sam jej o tym opowiedz, bo ja nie zamierzam – rzuca Harry do swojego młodszego brata. Spinam się na te słowa ich pomysły to dla mnie nic dobrego. Aż się boję co nowego wymyślili.
− Wcale nie muszę ci jej dawać – jeśli tylko bym mogła to chciałabym nie słyszeć ich rozmowy. To upokarzające, że oni kłócą się o mnie w mojej obecności. Jestem niczym zabawka w rękach dwóch braci.
− Marino – zaczyna starszy, a mi na rękach pojawia się gęsia skórka na ton jego głosu. Czuję, że on zaraz powie mi coś złego.
Nagle chwyta kosmyk moich włosów i się w niego wpatruje.
Jest to dziwne, bo nigdy wcześniej się tak nie zachowywał.
− Postanowiliśmy, że musimy lepiej o ciebie zadbać. Ostatnio wiele przeszłaś, więc zasługujesz na jak najwięcej przyjemności. Zajmiemy się tobą obaj, i to na raz – marszczę brwi na jego słowa. Co to znaczy, że obaj się mną zajmą? Pójdziemy we trójkę do kina czy do restauracji? Jeśli tak to ja nie mam co do tego żadnych przeciwskazań.
Zgadzam się na takie wyjście.
− Dobrze, ale dziś? – pytam, a Harry robi minę, która wskazuje, że zupełnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. To czemu w ogóle poruszał ten temat.
− Mi bardziej chodziło o to żebyśmy się pieprzyli we trójkę. Oczywiście my dotykalibyśmy tylko ciebie – robię gwałtownie dwa kroki do tyłu przez co czuję krótkie szarpnięcie włosów. To jednak nie ważne.
Jak oni w ogóle mogli coś takiego wymyśleć?!
Nie wystarcza już im, że na zmianę mnie biorą jak dziwkę to teraz jeszcze postanowili, że będą mnie pieprzyć na raz.
− Nie! – odpowiadam głośno i dosadnie.
Na to sobie na pewno nie pozwolę, nie zamierzam stracić reszty szacunku do siebie.
− To nie ty podejmujesz tu decyzje! – Harry także podnosi głos. To już na mnie jednak nie robi wrażenia.
Nie ważne jak ja się staram oni i tak tego nie doceniają. Jestem tu od kilku tygodni i ciągle moje granice zostają przekraczane. Czas wreszcie się sprzeciwić.
− No to naprawdę będziecie potrzebni we dwóch, bo jeden będzie mnie trzymał, a drugi gwałcił! – krzyczę, a następnie opuszczam kuchnie i kieruję się do drzwi. I to tych wyjściowych. Przecież dopiero co Harry mi powiedział, że już nie mam żadnego długu.
Nie jest mi jednak dane wyjść, bo ochroniarz tu stojący mnie przed tym powstrzymuje.
− Przesuń się! – rozkazuje, ale on się nie rusza.
− Niech pani wraca do domu – mam ochotę się roześmiać na jego słowa. Jaki dom? To jest mnie bardziej więzienie niż dom.
− Chcę wyjść! – krzyczę i staram się przez niego przedrzeć, ale to dorosły wysportowany mężczyzna i nie mam z nim żadnych szans.
Nagle czuję jak ktoś łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie. Czuję jak czyjeś usta muskają moją szyję.
− Rozumiem twój gniew kochanie – szepcze mi Tony. – Musimy to przetrwać, obiecuję, że to niedługo minie i będziemy żyć spokojnie i szczęśliwie.
Niezły manipulant z tego Tony'ego. Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top