41

Mam ochotę roześmiać się na słowa Harry'ego. On myśli jedynie o sobie, przecież gdyby powiedział Tony'emu, że jestem wolną osobą to ten nie chciałby mnie wywieźć z zazdrości.

To jego zaborczość spowodowała, że Anthony zaczął się dziwnie zachowywać i to ja za obrywam.

− Zacznij mi przydzielać więcej pracy, bo jak chcę jak najszybciej spłacić swój dług. I chcę byś jak najszybciej mi zdradził jaki los spotkał mojego ojca i Clarissę.

Do tej pory zajmowałam się zwykłymi głupotami. Czas pomyśleć o mojej rodzinie.

− Twoja macocha zajmuje się sprzątanie w moich klubach, a ojciec pracuję fizycznie. Nie zawracaj sobie głowy tym długiem. To już tak naprawdę ciebie nie dotyczy.

Gwałtownie odwracam się w jego stronę.

− Skoro mnie nie dotyczy to co ja tu jeszcze robię? Chcę wrócić do domu i żyć bez ciebie i bez Tony'ego.

W oczach Harry'ego dostrzegam zawód, ale czy on naprawdę sądził, że po tym wszystkim z radością z nimi zostanę? Musiałabym być wariatką by zechcieć tu dalej być.

− Wiem, że jesteś na mnie zła, ale mój brat na razie musi myśleć, że zwyciężył on ma pewnego rodzaju traumę po śmierci naszej siostry o ty pewnie się domyślasz dlaczego.

− Śmierć najbliższego członka rodziny to na pewno traumatyczne przeżycie – komunikuje, a Harry wydaje się zdziwiony. Czyżbym powiedziała coś złego?

− Czyli ty nie pamiętasz? – teraz to już ja nie rozumiem co mówi.

− O czym?

− O niczym skarbie – nagle dochodzi do mnie głos młodszego z braci. No to teraz już jesteśmy w komplecie. – Teresa dopiero co u mnie była i powiedziała, że robisz całą masę ciastek. Cieszę się, że postanowiłaś mi zrobić przyjemność i coś dla mnie upiec.

Pov Anthony

Staram się nie okazywać tej złości, która teraz we mnie jest. Szczęście mi dopisało, bo Marina nie zapamiętała jak Harry powiedział, że zabiłem naszą siostrę, a on teraz jeszcze chce jej o tym przypomnieć. Chce by ona się mnie bała.

I chociaż obiecał, że przestanie kopać przede mną dołki to jak zwykle nie dotrzymuje wcześniej danego mi słowa.

Mogłem się tego spodziewać, bo mój starszy brat to hipokryta jak ich mało.

− Za jakieś pięć minut wyjmę pierwszą partię z piekarnika – zbliżam się do niej i składam pocałunek na jej skroni. Jej bliskość od razu sprawia, że odrobinę się uspokajam. Ona jest miłością mojego życia i to nie podlega żadnej dyskusji.

− To ja w tym czasie zamienię z Harrym parę słów. Chodź ze mną – mówię do brata i opuszczamy razem kuchnię.

Przechodzimy do jego gabinetu, bo nie chcę by ktokolwiek nas usłyszał.

— Czemu do cholery nie potrafisz się zamknąć! — warczę do niego.

— Nie mam pojęcia o czym mówisz — jak zwykle udaje głupiego. Od zawsze manipuluje wszystkimi. I zwala winę na mnie. — Byłem pewien, że ona to pamięta. A powiedziałem tak jak wtedy tylko dlatego, że bałem się, że zbyt mocno jej przyciskasz tę chusteczkę i ona nie może oddychać.

Mówi to specjalnie. Dręczy mnie ciągle o tym przypominając.

— Przy mnie jest dużo bezpieczniejsza niż przy tobie.

Podchodzi do swojego biurka i przy nim siada. Chyba chce tym zaznaczyć swoją pozycję.

— Przestańmy się już kłócić. Jesteśmy braćmi, a ona tu jest całkowicie od nas zależna.

— Jest moja — przypominam mu.

— Jasne, ale też nie zamierzam z niej rezygnować. Lubię się z nią pieprzyć i chcę ją dzisiaj.

Kurwa, jak oni będą sami to on będzie mógł jej wszystko opowiedzieć. Nie będę mógł w porę zareagować.

Nagle jednak do głowy przychodzi mi doskonały pomysł.

— A co powiesz o prawdziwym trójkącie?

A co wy o tym myślicie. Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top