33
Siedzę na łóżku w tym pokoju, który dostałam od Harry'ego. Jak się obudziłam to już tu byłam, a osoba, która mnie tu przyniosła zamknęła też drzwi bym nie mogła się stąd ruszyć.
Może to głupie, ale moja niewola teraz boli mnie o wiele bardziej. Obudzenie we mnie nadziei, że chociaż powrócę do swojego domu było okrutne.
Straciłam też wszelkie wątpliwości, że cokolwiek znaczę dla Harry'ego.
On mnie wykorzystuje jedynie po to by ranić swojego brata.
A ja już nie chcę w tym wszystkim uczestniczyć. Odejdę kiedy tylko nadarzy się do tego sposobność.
Jak tylko Louis mnie odwiedzi to wyznam mu, że zgadzam się na jego propozycje.
Nie mam pojęcia jak długo leżę zwinięta w pozycji embrionalnej na łóżku.
Wiem jednak, że zaczynam być głodna i chce mi się już pić. Nie walę jednak w drzwi i nie proszę o nic.
Wolę już być głodna i spragniona niż widzieć któregokolwiek z nich.
Po jakimś czasie słyszę jednak przekręcanie zamka. Nie ruszam się, bo mam nadzieję, że ten, który tu przyszedł pomyśli, że śpię i sobie pójdzie.
— Marina — słyszę głos Harry'ego, a także jego kroki, które zwiastują, że się do mnie zbliża. — Wiem, że już jesteś przytomna.
Nawet na te słowa nie reaguje. On jednak nie zamierza się poddawać i przekręca mnie tak, że leżę na plecach.
— Nadal jesteś na mnie obrażona — bardziej stwierdza niż pyta. Na jego twarzy jednak nie widzę smutku ani wyrzutów sumienia, które powinien odczuwać.
Nie traktuje się tak ludzi jak on to zrobił ze mną.
— Musiałem ci pokazać, że jemu nie należy ufać. Anthony nie jest zły, ale ty przypominasz mu kogoś o kim nie powinien dużo myśleć..
— Kim była Charlotte? — pytam.
— Naszą siostrą — kurwa takiej odpowiedzi to bym się w życiu nie spodziewała.
Z tego co pamiętam to słyszałam, że ona nie żyje. Skoro przypominam Tony'emu jego zmarłą siostrę to chyba nie powinien być mną w taki sposób zainteresowany.
— Nie jesteś do niej podobna tylko z wyglądu, ale także z sposobu bycia. Ona też uwielbiałam gotować.
— Wiele dziewczyn tak potrafi, to jeszcze nic nie znaczy.
— Louis też to zauważył. A chcę cię poinformować, że był jej chłopakiem.
Dopiero po usłyszeniu tych słów dociera do mnie ta gorzka prawda. Żaden z nich nawet przez chwilę by się mną nie zainteresował jakbym nie wyglądało podobnie do tej zmarłej dziewczyny. Gdyby nie to, to żaden by nawet na mnie nie spojrzał.
Jestem dla nich tylko sobowtórem tej za którą tak tęsknią.
Pojedyncza łza spływa po moim policzku.
— Skoro jest tak jak mówisz to czemu mnie tu jeszcze trzymasz? Zwróć mi wolność, a obiecuje, że Anthony ani ty nie będziecie musieli już mnie oglądać. A ja będę powoli spłacać dług mojego ojca.
Siada obok mnie na łóżku.
Przyciąga mnie do siebie i sadza mnie na swoich kolanach. Składa też czuły pocałunek na moim czole.
Jest to dla mnie nowość, bo on nie traktuje mnie w taki sposób.
— Nie powinienem ci tego mówić, ale jest mi dużo łatwiej odprawić mojego brata niż ciebie. Dlatego najpierw przywiozłem cię tutaj, a nie do burdelu. Liczyłem na to, że sprawisz, że postanowię cię zostawić tutaj z innego powodu.
Teraz to już mam coraz większy mętlik w głowie.
Harry swoim wyznaniem nie tylko nie rozjaśnił mi w głowie, a na dodatek spowodował, że już niczego nie wiem.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top