#3# Gabrielle Rose
#Gabrielle#
Jak tylko znalazłam się przy włazie od razu dopadłam do szatyna sprawdzając czy nie zrobił sobie krzywdy. Jednak poza zadrapaniem nad okiem był cały i zdrowy.
- Ty mnie któregoś dnia do grobu sprowadzisz. - mruknęłam przecierając chusteczką małą rankę.
- Nie pozwoliłbym aby do tego doszło. - stwierdził z szelmowskim uśmieszkiem na co zachichotałam cicho.
- A więc moja prywatna pielęgniarko. Trzeba będzie szyć? - zażartował patrząc na mnie z uwagą.
- Nie ale siniaka będziesz miał na pewno. - powiadomiłam i pstryknęłam go przyjacielsko w nos.
- Ja nieszczęsny i co teraz zrobię? - jęknął niezadowolony ale z uśmiechem.
- Przyłożysz sobie lód i nie będzie śladu. - prychnęłam rozbawiona i oboje skierowaliśmy się w stronę mostka.
- Gabrielle. Więzień został zamknięty na poziomie zero. Włączyć podgląd? - poczułam wibrację w zegarku i po chwili pojawił się w nim hologram Chesa.
- Brzmi kusząco Cheshire. Włącz podgląd ale bez dźwięku. Nie mam ochoty słuchać jak Nick ładniej mówiąc wita naszego gościa. - poleciłam ze słodkim uśmiechem a idący obok mnie Tony zaśmiał się wesoło.
- Już podłączyłaś się do tego latającego cuda? - zapytał rozbawiony a ja spojrzałam na niego porozumiewawczo.
- Znasz mnie. Ja działam prosto z mostu a ty po cichaczu. Poza tym przyznaj się. Masz przy sobie chip który pozwoli ci się włamać do akt Tarczy. - prychnęłam zadowolona że wprowadziłam szatyna w osłupienie.
- Skąd wiesz? - zapytał podejrzliwie na co pomachałam mu zegarkiem przed nosem.
- Ches wie wszystko. Poza tym znam cię. - wymruczałam śpiewająco i dopiłam zimne już Cappuccino. Zgniotłam termiczny kubeczek i wyrzuciłam do najbliższego kosza.
- W końcu dostaniesz zawału. - stwierdził Stark patrząc nieprzychylnie na wyrzucony przeze mnie kubeczek.
- Od Cappuccino? Wątpię. A z resztą reszta moich narządów ma się dobrze więc nic mi nie grozi. - mruknęłam z powątpieniem i szturchnęłam go lekko w bok.
- Niech ci będzie. Idziemy do innych? - zapytał z lekkim uśmiechem i sam mnie szturchnął z rozbawieniem.
- A mamy coś lepszego do roboty? Idziemy ale ty przodem bo ja mam zamiar trochę podsłuchać. - odpowiedziałam szczerze a Tony z westchnięciem mnie wyprzedził. Szłam parę kroków za nim gdy z jednego korytarza wyszedł Phil i dołączył do Starka.
-Skupmy się na portalu. Szukają irydium. Tylko do czego jest im potrzebne? - usłyszałam dotąd nieznany mi głos i uśmiechnęłam się lekko widząc jak Tony z zapałem wcina się do rozmowy.
- Czynnik stabilizujący. Proste. Chcą uniknąć kolejnej implozji portalu. Bez urazy, umiesz przyłożyć. Dzięki temu portal zostanie otwarty na tak długo jak trzeba. - wyjaśnił a ja miałam wrażenie że mówi do kilku osób na raz. Jednak kiedy strzelił gafę z majtkami za burtą uderzyłam się w czoło w niedowierzeniu.
- Resztę materiałów Barton zdobędzie bez kłopotu. Potrzebne mu jeszcze potężne źródło zasilania żeby uruchomić sześcian. - dodał a w moim zegarku pojawiła się informacja że Stark właśnie łączy się z serwerem Tarczy.
- Od kiedy znasz się na astrofizyce termojądrowej? - usłyszałam pytanie jak mniemam agentki Hill. Prychnęłam pod nosem na to pytanie. Stark jakby się porządnie przyłożył to umiałby jej balet zatańczyć.
- Od wczoraj. Przeczytałem notatki Selviga. Tylko ja odrobiłem pracę domową? - zapytał z niedowierzeniem na co cicho się zaśmiałam.
- Wolnego przyjacielu. Ja również odrobiłam. - mruknęłam pod nosem i bardziej przybliżyłam się do drzwi.
- Jakie to źródło? - usłyszałam kolejny męski głos.
- Zdolne podgrzać sześcian i przełamać barierę Coulomba. - wyjaśnił mężczyzna którego usłyszałam na początku.
- Chyba że Selvig wie jak stabilizować tunelowanie. - dodał od siebie Tony i po prostu wiedziałam że zrobił tą swoją dziwną minę.
- Wtedy do fuzji jonów ciężkich wystarczyłby mu reaktor. - stwierdził ten sam mężczyzna a ja pokiwałam głową z uznaniem.
- Wreszcie ktoś normalny. - usłyszałam zadowolony głos Starka i mina mi zrzedła.
- Jest na sali tłumacz? - powiedział ktoś z niezrozumieniem na co się zaśmiałam i wyszłam z ukrycia.
- Chodzi o to że do prawidłowego funkcjonowania Tesseraktu potrzebny jest stabilizator który sprawi że kostka nie wybuchnie gdy energia się w niej skumuluje. Dzięki temu będą mogli przeznaczyć energię na otworzenie portalu.- wyjaśniłam z lekkim uśmiechem i podeszłam do zadowolonego szatyna.
- Przy okazji, Tony. Dziękuję że uważasz mnie za nienormalną. - prychnęłam urażona co Stark skwitował ciepłym uśmiechem.
- Wbrew pozorom miło jest porozmawiać z kimś kto dorównuje ci geniuszu a ty robisz to nad zbyt spokojnie. - wytłumaczył i uśmiechnął się do mnie wesoło na co westchnęłam.
- Bynajmniej nie wysadzam mieszkania w powietrze. - mruknęłam złośliwie na co szatyn się żachnął.
- Przedstawiam wam moją oddaną przyjaciółkę i wierną asystentkę. Oto wredna i złośliwa Gabrielle Rose. - przemówił zadowolony by zakończyć swoją wypowiedź ze złośliwym uśmiechem. Przewróciłam oczyma i usiadłam obok rozbawionej agentki Romanoff przysłuchując się rozmowie przyjaciela.
- Miło mi doktorze Banner. Podziwiam pańskie badania antyelektronów i pańską zdolność przemiany w bezmyślną bestię. - powiedział do mężczyzny w fioletowej koszuli.
- Bezmyślny to ty jesteś w słowach, przyjacielu. Pan Banner wbrew pozorom jest bardzo inteligentny. W tej czy w drugiej postaci. Proszę nie czuć się urażonym, doktorze. Tony już taki jest. - wtrąciłam się z westchnięciem i uśmiechnęłam do mężczyzny który to odwzajemnił.
- Dziękuję. - odpowiedział doktor patrząc dość niepewnie na Tonyego.
- Doktor ma tylko znaleźć sześcian. Pomożecie mu ? - zapytał wchodzący do pomieszczenia Fury skupiając swój wzrok na mnie i na Starku.
- Zacznijmy od laski. Wygląda jak broń Hydry. - wtrącił się dotąd milczący blondyn.
- Wątpię aby to była broń tejże organizacji. Wygląda mi to na bardziej nieprzyziemną robotę. - stwierdziłam wyświetlając przed sobą obraz świecącej dzidy.
- Możliwe ale moc czerpie z sześcianu. Sprawia że dwóch inteligentnych ludzi skacze wokół niego jak małpki. - powiedział Nick z niezadowoleniem w głosie.
- Małpki? Nie rozumiem. - mruknął blondyn z młotem a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Ja tak. - odparł szybko Rogers na co jednocześnie z Tonym wywróciłam oczyma.
- Małpy to ziemskie stworzonka które zrobią wszystko to co się im powie. To są małpy. - wyjaśniłam spokojnie i tuż przed nosem Asgardczyka wyświetlił się hologram małpy.
- Zrozumiałem porównanie. - wyjaśnił nagle Kapitan Ameryka na co westchnęłam i spojrzałam na Starka błagalnie.
- Bawimy się? - zapytał pytająco zwracając się do mnie i do doktora szatyn na co szybko podniosłam się ze swojego miejsca.
- Tędy. - powiedział czarnowłosy i poprowadził mnie i Tonyego w stronę laboratorium. Z zadowoleniem zobaczyłam że Tarcza ma w miarę rozbudowany pokój badawczy. Wiele nie czekając dopadłam się do odczytów i informacji wyświetlanych na elektronicznym panelu.
- Nasze odczyty pokrywają się z wynikami Selviga ale analiza zajmie tygodnie. - stwierdził po piętnastu minutach Banner sprawdzając odczyty energetyczne na lasce naszego gościa.
- Jeśli włamiemy się do Homera będziemy mieć do dyspozycji sześćset teraflopów. - powiedział Tony sprawdzając stan jądrowy.
- Spakowałem tylko szczoteczkę. - zażartował doktor na co się lekko uśmiechnęłam.
- Zapraszam do wieży. Górne dziesięć pięter to laboratoria. Spodoba się panu. - zaproponował Stark z uśmiechem podchodząc do mężczyzny.
- Dzięki. Ostatni mój pobyt w New York okazał się tragiczny dla Harlemu. - mruknął z krzywym uśmiechem Banner. Westchnęłam cicho i podeszłam do mężczyzn pomagając doktorowi w odczytach.
- Zapewniam bezstresowe warunki. Żadnych napięć typu dźganek. - mruknął Stark i nim zdążyłam zauważyć poraził doktora prądem.
- Tony! - krzyknęłam niezadowolona i zabrałam z rąk przyjaciela rażące urządzenie. Jednak nie tylko ja zauważyłam tą całą sytuację bo po chwili do pokoju wszedł niezadowolony Ameryka.
- Hej. Zwariował Pan? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami blondyn.
- Jak Pan na sobą panuje? Jazz, bągosy ,trawa? - zapytał ciekawsko geniusz wprawiając mnie w szok.
- Ty lepiej zapanuj nad swoim umysłem. - warknęłam i uderzyłam szatyna w potylicę.
- Wszystko Pana śmieszy? - zapytał po chwili Rogers a ja uniosłam na niego wzrok.
- Śmieszne rzeczy. - sprostował filantrop na co westchnęłam i zajęłam się obliczaniem jonów zawartych w krysztale dzidy.
- W tym zbędne ryzyko? - zapytał ponownie żołnierz i spotkał się z moim nieprzychylnym wzrokiem.
- Bez urazy. - dodał szybko a doktor tylko machnął na to ręką.
- Nie byłoby mnie tu gdybym nie potrafił nad sobą panować. - wyjaśnił spokojnie mężczyzna a ja korzystając z chwilowej ciszy nastukałam szybką wiadomość do Furyego a mianowicie : Stark szaleje. Poratuj mnie ciepłą herbatą bo na kawę już nie mam ciśnienia. Uśmiechnęłam się zadowolona gdy uzyskałam szybką odpowiedź.
- Powinien Pan dać bestii się wyszaleć. - stwierdził Tony spacerując po pokoju.
- A Pan skupić na zadaniu. - odbił pałeczkę blondyn.
- Jak tak dalej pójdzie to nic nie zrobimy. - wyszeptałam do siebie ale doktor i tak mnie usłyszał.
- Nasza dwójka może i zrobi Panno Rose. - stwierdził rozbawiony na co się uśmiechnęłam.
- Żadna tam Panno. Jestem Gabrielle dla przyjaciół Gabs. - zaśmiałam się cicho i uśmiechnęłam szczerze do mężczyzny.
- Bruce. Miło mi, Gabrielle. - odpowiedział z uśmiechem Bruce co od razu odwzajemniłam.
- Robię to. Dlaczego Fury nie wezwał nas wcześniej? O czym nam nie mówił? Za dużo nie wiadomo. - odparł Tony a ja spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Myśli Pan że coś ukrywa? - zapytał Rogers i teraz Bruce spojrzał na nich zaciekawiony.
- To szpieg i to jaki. Nawet w jego tajemnicach tkwią tajemnice. Prawda? - stwierdził szatyn i spojrzał pytająco na Bruca.
- Eee. Chcę tylko zrobić swoje. - odpowiedział szybko czarnowłosy kręcąc głową.
- Doktorze? - zapytał poważnie Ameryka a ja zaplotłam ramiona na piersi obserwując trójkę mężczyzn.
- Światełko dla ludzkości. To Loki opisał sześcian. - powiedział doktor zdejmując okulary.
- Wiem. - mruknął niechętnie Rogers opierając się o stół.
- Chodziło o Pana. I bez Bartona Loki wie co się dzieje w wieży.- wyjaśnił dosadnie Bruce a mi zapaliło się światełko.
- Starka? W ty paskudnym budynku? - zapytał Kapitan na co posłałam mu zabójcze spojrzenie.
- Chodzi o reaktor łukowy. - powiedziałam z niedowierzeniem .
- Ile pociągnie? Rok? - zapytał Bruce posyłając mi lekki uśmiech.
- To tylko prototyp. Pierwsze źródło czystej energii na świecie. - wyjaśnił Tony i podszedł do mnie częstując jagodami.
- Co bada agencja i czemu nie współpracuje ze Starkiem? - zapytał Bruce bawiąc się okularami.
- Dowiem się gdy Jarvis uzyska dostęp do ich bazy. - odpowiedział Stark na co zachichotałam.
- Słucham? - zapytał nie rozumiejąc blondyn.
- Zaczął gdy wszedłem na mostek. Niedługo poznam grzeszki agencji. - wyjaśnił dokładniej szatyn a ja szturchnęłam Bruca łokciem.
- Ja ten dostęp mam już od kilku lat. - mruknęłam cicho a doktor pokiwał głową z uznaniem.
- Co Pana niepokoi? - zapytał Rogers przyglądając się uważnie Iron Manowi.
- Wywiadowcy którzy boją się pytać. - odparł pewnie szatyn.
- Loki próbuje nas wymanewrować. Chce rozpętać wojnę. Skupmy się bo to zrobi. Otrzymaliśmy rozkazy. Wykonajmy je. - powiedział poważnie Kapitan a ja prychnęłam zwracając na siebie jego uwagę.
- Proszę wybaczyć ale nasza trójka nie należy do wojska. Nie wykonujemy rozkazów tylko pomagamy w ich rozwiązaniu. A to jest wielka różnica. - powiedziałam chłodno zapisując na monitorze rozbiór dynamiczny elektronów.
- To nie w moim stylu. - dodał z prostotą Tony a ja chcąc nie chcąc poparłam go w duchu.
- Tylko on się liczy? - zapytał z kpiną żołnierz zwracając się do Starka.
- W tym pokoju tylko Pan jest idiotycznie przebrany i niepotrzebny. - wyznał szczerze szatyn a ja znowu przyznałam mu rację.
- Musi Pan przyznać że coś tu śmierdzi. - wtrącił się Bruce z powagą.
- Szukajcie sześcianu. - polecił z niezadowoloną miną żołnierzyk i wyszedł.
- Znalazł się dowódca. - prychnęłam z irytacją i uśmiechnęłam wesoło widząc jak do pokoju wchodzi Phil z moją herbatką.
- Dziękuję. - powiedziałam zadowolona i upiłam łyk ciepłego napoju.
- Nie ma za co. Owocnych poszukiwań. - odparł z uśmiechem agent i wyszedł pozostawiając naszą trójkę samą.
- To o nim ględził mój ojciec? Niepotrzebnie go rozmrozili. - mruknął niezadowolony szatyn i podszedł do panelu termowizyjnego.
- Loki musi mieć asa w rękawie. - powiedział Bruce olewając wywody Starka.
- Ma laskę dynamitu która wybuchnie mu w łapie. Chętnie to zobaczę. - odpowiedział z powątpieniem Tony i pokazał mi skalę rozrostu siły kamienia.
- Ja wolę o tym przeczytać. - wyznał z uśmiechem Banner.
- A nie wbić się w kostium? - mruknął Iron Man na co westchnęłam zirytowana.
- Nie mam zbroi. Jestem goły jak nerw. Koszmar. - zaprzeczył doktor.
- Ja mam w ciele odłamki które mierzą w serce. To je powstrzymuje. Energia jest częścią mnie nie zbroją. Okrutnym darem. - powiedział Tony pokazując na rektor w jego piersi i stanął naprzeciwko Bruca.
- Panuje Pan nad nim. - powiedział Bruce a ja uśmiechnęłam się smutno.
- Bo się nauczyłem. - odparł szatyn przyglądając się doktorowi.
- Ze mną jest inaczej. - zaprzeczył szybko czarnowłosy.
- Czytałem o Pana wypadku. Taka dawka promieniowania zabija. - stwierdził Stark a ja dając im chwilę na rozmowę zabrałam z wyświetlacza ich wyniki i sama się nimi zajęłam choć i tak przysłuchiwałam się ich rozmowie.
- Twierdzi Pan że Hulk . Ten drugi. Uratował mi życie? To miłe. Cieszę się tylko po co?- powiedział po chwili Bruce.
- Przekonamy się. - odparł pewnie Tony i podszedł do mnie obserwując konsolę.
- To się Panu nie spodoba. - powiedział Bruce przechwytując ode mnie wyniki.
- A Panu owszem. - stwierdził szatyn i dalej w ciszy pracowaliśmy nad dzidą oraz szukaliśmy impulsu Tesseraktu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top