#2# Odrabianie lekcji

#Gabrielle#

- No dobra. Odłączyłeś Stark Tower od prądu i teraz zasilasz wieżę reaktorem. Mam ci pogratulować słownie czy zaklaskać? - zapytałam z rozbawieniem obserwując rozjaśnioną twarz przyjaciela. 

- Możesz to i to. Będę zaszczycony. - mruknął i zaczął sprawdzać reakcję danych na panelu.

- Sir, ten sam rozmówca. Niestety otrzymałem komendę nadrzędną. - powiedział ponownie Jarvis a ja spojrzałam z zaciekawieniem na Pepper. 

- Stark mam sprawę. - usłyszałam po chwili poważny ton Coulsona.

- A tak w sprawie procentów. To kiedy zamierzasz go udusić?  Bo chętnie to zobaczę. - wyszeptałam do rudowłosej gdy Tony próbował spławić agenta Tarczy. Jednak nie udało mu się bo po chwili Phil wyszedł z windy z laptopem w dłoni. 

- O włamanie. - prychnął filantrop na co zachichotałam i przywitałam się z Coulsonem. 

- Dobry wieczór. - przywitał się mężczyzna kiedy Stark się wydurniał.

- Zapoznaj się z zawartością. Jak najszybciej.  - polecił agent na co Tony spojrzał krzywo na trzymaną przez niego elektroniczną zabawkę. Westchnęłam gdy szatyn odmówił i przejęłam laptopa w swoje rączki uśmiechając się lekko do Coulsona. Podałam urządzenie do rąk Tonyego i posłałam mu pośpieszające spojrzenie.

- Konsultacji udzielam ...- zaczął się wymigiwać Iron Man ale dyskretnie nadepnęłam mu na stopę. 

- Tu nie chodzi o konsultacje. - zaprzeczył poważnie Phil a mnie cała ta sprawa zaczęła coraz bardziej interesować.

- To o co? O Avengers? O których nic w ogóle nie wiem. - poprawiła się szybko rudowłosa widząc spojrzenie agenta.

- Ten projekt przecież  trafił na złom. A w ogóle to mnie nie przyjęli. - powiedział Tony kierując się z laptopem do biurka. Zaczyna się, pomyślałam niezadowolona.

- O tym też nie wiem. - powiedziałam jednocześnie z Pep na co posłałyśmy sobie rozbawione spojrzenia. 

- Wyobraźcie sobie jestem egocentryczny, nieobliczalny i niezdolny do kompromisu. - wyjaśnił z krzywą miną geniusz.

- O tym akurat wiem. - przyznała rudowłosa z uśmiechem.

- Aż za bardzo. - dodałam z przekąsem. 

- Twój profil psychologiczny już nie jest ważny. - stwierdził Coulson z powagą.

- Tak, tak. Panno Potts i Panno Rose proszę tutaj. - mruknął Tony machając do nas ręką. Westchnęłam męczennie i podreptałam do geniusza podczas gdy Pepper szeptała coś do Phila. 

- Słuchajcie czy ten wieczór nie miał czasem być tylko nasz? - zapytał uważnie przyglądając się ekranowi.

- Mój był tylko w dwunastu procentach. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem Pep.

- Ja się nie wypowiadam. - powiedziałam szybko widząc na sobie proszący wzrok przyjaciela i skupiłam się na informacjach zapisanych na monitorze.

- Co to w ogóle jest? - zapytała nagle rudowłosa a Tony rozszerzył widoczność na resztę ekranów będących w salonie. Po sekundzie we trójkę obserwowaliśmy migające obrazy na których bohaterami byli zielony, wielki stworek, blondyn w dziwnym stroju z młotem w ręku  i jakiś facet w niebieskiej piżamie.

- Czyli do Waszyngtonu lecę dzisiaj. - stwierdziła Pep przyglądając się jak mniemam Hulkowi. 

- Nie. Jutro. - zaprzeczył filantrop szybko ale ja go dalej nie słuchałam tylko bardziej skupiłam się na filmach, informacjach i bazie danych. 

- To leć i wracaj. - usłyszałam po chwili i zmarszczyłam brwi ze zdziwienia. Spojrzałam na zadowoloną Pepper wzrokiem mówiącym ,, coś ty mu powiedziała,, a kobieta tylko puściła mi znaczące oczko na co westchnęłam ze zrozumieniem.

- To odrabiamy lekcję? - zapytałam uśmiechając się do przyjaciela co ten skwitował prychnięciem.

- Nawet jak jesteś czymś zajęta to zawsze wszystko słyszysz. - mruknął pod nosem  na co wzruszyłam ramionami i pomachałam na pożegnanie Pep i Philowi. 

- Ciężki kawałek chleba. - stwierdziłam widząc myślicielską minę przyjaciela który trzymał w dłoni elektroniczną wizualizację, niebieskiej kostki.  

- Nie tak bardzo jeśli umiesz czytać między wierszami. - powiedział a jego spojrzenie rzuciło mi wyzwanie.

- Zgłosiłeś się do właściwej osoby, Stark. - wymruczałam przyjmując wyzwanie i zabrałam się z czytanie o tajemniczym Tesseraktcie. 

- Nie podoba mi się to. - mruknął po chwili szatyn obserwując z uwagą film działania kostki.

- Zacznijmy od tego że wszystko ci się nie podoba. Ja tam się nawet cieszę że mam coś do roboty. Bynajmniej spotkam się z Natashą. - odpowiedziałam szczerze i przewinęłam następną stronę ekranu. 

- Ale mi się to naprawdę nie podoba. Zobacz co się dzieje kiedy sześcian się uaktywnił. - prychnął i przed moimi oczyma pojawił się filmik ukazujący ogrom wiązek elektrycznych o nieznanej sile mocy. 

- To cudeńko bez problemu mogłoby zasilić ponad setkę twoich wynalazków. - wyszeptałam oczarowana przyglądając się nieograniczonej energii. 

- Albo je wysadzić. Nie byłbym wtedy ucieszony. - zakpił ironicznie i zabrał mi plik z przed nosa. Wywróciłam oczyma  i spojrzałam na niego uważnie.

- Co zamierzasz? - zapytałam i uśmiechnęłam się lekko gdy spojrzał na mnie jak na wariatkę.

- Chyba zwariowałaś jeśli myślisz że polecę tam sam. Polecisz tam ze mną jako moja asystentka. - zadecydował co skwitowałam cichym śmiechem.

- I myślisz że Nick w to uwierzy? - zapytałam z niedowierzeniem.

- On nie ma nic do gadania. Poza tym zdziwiłby się i to bardzo gdybym nie zabrał cię ze sobą. Wniosek nasuwa się sam. - wyjaśnił z tym swoim firmowym uśmieszkiem. 

- Niech ci będzie ale masz mi odpowiadać jeśli będziesz w stroju. Ostatnim razem bardzo się martwiłam jak nie odpowiadałeś. Nie chcę powtórki z rozrywki. - poleciłam na co Tony uniósł ręce w obronnym geście. 

- Dobrze. Będę odpowiadał, nie martw się. A tak nie do tematu. Zdajesz sobie sprawę że ON tam będzie? - powiedział dając nacisk na jedno słowo.

- Dobrze o tym wiem, Tony. Ale nie obchodzi mnie to zbytnio. - odpowiedziałam szczerze i założyłam na siebie marynarkę sygnalizując tym gestem przyjaciela że jestem gotowa do podróży. 

- Gdzie się tak śpieszysz? Polecimy rano. - zaśmiał się filantrop obserwując moje poczynania.

- Jak zawsze wejście w stylu Starka? - odbiłam pałeczkę na co geniusz uśmiechnął się wesoło. 

- Jak ty dobrze mnie znasz. - westchnął przesadnie wachlując się ręką.

- Może i jesteś bogaczem ale na aktora to ty się nie nadajesz. - zakpiłam ze słodkim uśmieszkiem i uciekłam do swojego pokoju wiedząc że rozpętałam wojnę sugerując przyjacielowi że się do czegoś nie nadaje. Szybko wpadłam do pomieszczenia i dorwałam się do monitorów by włączyć panel monitoringu.

- Jarvis proszę abyś nie wpuszczał tu Tonyego. Ches podłącz się do Tower i informuj mnie o położeniu Starka. Nie mam zamiaru znów być oblana wodą lub porażona prądem. - poleciłam sztucznym inteligencją i ze spokojem poszłam się wykąpać.

============================

Następnego dnia zostałam obudzona dość gwałtownie gdyż moja głowa odbiła się boleśnie od podłogi. Jęknęłam niezadowolona i uniosłam powieki od razu zabijając wzrokiem przyjaciela. 

- Nie patrz tak na mnie. Miałem cię obudzić. - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem a ja spojrzałam na zegarek.

- Na miłość boską, Tony! Miałeś mnie obudzić rano a nie o siedemnastej! - krzyknęłam rozgniewana i popędziłam do łazienki się przebrać. Dokładnie po pięciu minutach wyszłam z pomieszczenia ubrana w zielony kombinezon , wygodne botki na obcasie i z końskim ogonem na czubku głowy.

- Szykujesz się na wojnę? - zapytał z rozbawieniem szatyn przyglądając mi się uważnie.

- Znając ciebie to wplączesz się w jakiś szemrany incydent i będę musiała cię ratować. A teraz powiedz mi co się dzieje. - poleciłam tonem nie znoszącym sprzeciwu a Tony wyświetlił przede mną twarz całkiem przystojnego bruneta.

- Przystojny. - mruknęłam na głos swoje myśli na co Stark prychnął.

- To Loki. Facet który zarąbał Tarczy Tesserakt. - wyjaśnił niezadowolony z mojego komentarza.

- Nie zmienia to faktu że buźkę ma całkiem ładną jak na bandziora. - stwierdziłam z niewinnym uśmieszkiem za co oberwałam w potylicę.

- Jak ci oddam to dostanę medal! - warknęłam masując obolałą głowę i poszłam za przyjacielem do jego garażu. 

- Nie wygrażaj się . To nie przystoi damie. - zachichotał przywdziewając na siebie zbroję.

- Odezwał się dżentelmen. - prychnęłam i spojrzałam na niego pytająco gdy zaczął się do mnie zbliżać.

- Podwiozę cię do Furyego i lecę ratować mrożonkę. - wyjaśnił na co prychnęłam.

- Leć i go ratuj a ja polecę do Nicka sama. Założę drugą zbroję. - powiedziałam poważnie a szatyn się chwilę zastanowił.

- Dobra. Bynajmniej wiem że nic ci nie grozi. No to widzimy się na statku. - powiedział z uśmiechem i wyleciał przez otwarty właz dachu. Przewróciłam oczyma na jego popisy i sama wyleciałam w powietrze kierując się do bazy Tarczy. Podróż w przestworzach nie zajęła mi zbyt długo i po chwili lądowałam na pasie startowym bazy. Nie zdjęłam jednak maski wiedząc że w tej chwili nie za bardzo miałabym czym oddychać.

- Ches połącz mnie z Nickiem. - powiedziałam podchodząc do włazu statku.

- Nick Fury. Słucham. - usłyszałam po chwili głos czarnoskórego.

- Witaj Nick. Kupę lat. - mruknęłam radośnie i zastukałam w kamerę wiszącą nad włazem. Po chwili wrota otworzyły się przede mną z cichym sykiem wypuszczając w przestrzeń masę pary.

- Mogłem się tego domyślić. - zaśmiał się rozbawiony pirat kiedy weszłam na pokład statku.

- A no. Ktoś musi pilnować Iron Mana. - stwierdziłam zadziornie i zdjęłam z siebie strój Tonyego. Po minucie przede mną pojawiła się dość duża niepozornie wyglądająca metalowa walizka. Złapałam ją w swoje rączki i otworzyłam drzwi prowadzące do wnętrza bazy. 

- Panno Rose. - usłyszałam obok siebie głos jednego z agentów Tarczy. Skinęłam do niego głową aby już nie stał przede mną na baczność i dałam się zaprowadzić do Furyego. 

- Dziękuję za odprowadzenie. - powiedziałam gdy znalazłam się na mostku i spojrzałam na jednookiego z uśmiechem.

- Gabrielle  Rose. Miło cię widzieć. - przemówił z lekkim uśmiechem który odwzajemniłam.

- Tam gdzie Tony tam i ja. - zaśmiałam się szczerze a Nick przywołał mnie do siebie gestem ręki. 

- Mamy mały problem ale zapewne już o tym wiesz. - stwierdził czarnooki i pokazał mi widok z kamer gdzie odbywała się gala muzealna.

- Tony już zapewne tam jest. Nick pozwól że przejmę dowodzenie. - powiedziałam z uśmiechem zadowolenia i wyświetliłam przed sobą całą sytuację która działa się na placu. 

- Cheshire podłącz się do bazy i połącz mnie z komunikatorem Natashy. Ponadto chcę mieć wgląd na plac z oczu Tonyego.  Oszacuj też liczbę cywili zagrożonych. Migiem. - powiedziałam i połączyłam się z przyjacielem obserwując jak Kapitan Ameryka dogaduje jeleniowi. 

- Tony. Natasha jest u celu. Rogers gra na zwłokę. Działaj. - poleciłam ponownie i przełączyłam ekran na ten który widzi Stark.

- Agentko Romanoff. Tęskniłaś? - usłyszałam po chwili dziarski ton Starka który podleciał na plac trafiając Lokiego z lasera. 

- Nie bądź jeleń. Nie fikaj. - mruknął poważnie szatyn celując ostrzegawczo w bruneta.

- To się nazywa udane polowanie. - zachichotałam rozbawiona i na kamerach widziałam jak Tony z Natashą się uśmiechnęli. Przełączyłam się jeszcze na inne kamery sprawdzając stan cywili podczas gdy Tony coś tam gadał. 

- Koniec gadania. Dawajcie tego konia na pokład. - powiedziałam z uśmiechem i rozłączyłam się .

- Pakują go na statek. - powiadomiłam Nicka który przyglądał mi się badawczo.

- Wspaniale. Połącz mnie z agentką Romanoff. - powiedział z zadowoleniem  w głosie.

- Ches. Komunikator agentki Romanoff. - mruknęłam i przesunęłam się kawałek robiąc miejsce piratowi. 

- Powiedział coś? - zapytał Fury gdy uzyskaliśmy połączenie.

- Ani słowa. - odpowiedziała rudowłosa a ja się uśmiechnęłam słysząc jej ton.

- Dawajcie go tu. Zegar tyka. - powiedział tylko czarnooki i odszedł w inną część pokładu. 

- Bez odbioru, Natasho. Widzimy się na pokładzie. - dodałam z rozbawieniem i zminimalizowałam połączenie. 

- Ches włącz mi kamery na statku. Chcę mieć tego jelenia na oku. - mruknęłam i od razu dostałam to co chciałam.  Zdziwiło mnie to że mężczyzna siedzi sobie potulny jak baranek. Coś czułam że nie wyjdzie nam to na dobre. Westchnęłam cicho i przywołałam do siebie jedną z agentek.

- Tak panno Rose? - zapytała gdy znalazła się obok mnie.

- Mogę cię prosić abyś dała mi coś do siedzenia? Nogi mnie trochę bolą od tego stania. I wiem że nie jest to w twoim obowiązku ale jakbyś była tak dobra i skombinowała mi Cappuccino. Będę dozgonnie wdzięczna. - powiedziałam błagalnie a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie niepewnie.

- Oczywiście. Zaraz dam Pani krzesło a Cappuccino będzie za pięć do dziesięciu minut. - powiedziała nieśmiało i nim zdążyłam mrugnąć ruszyła biegiem w jeden z korytarzy. Wzruszyłam ramionami na jej zachowanie i skupiłam się na obrazie z kamer statku którym sterowała Natasha. Zmarszczyłam brwi widząc jak u nich zaczyna się błyskać. 

- Co jest? - mruknęłam i skinięciem głowy podziękowałam zasapanej kobiecie która podsunęła do mnie wysokie krzesło. Usiadłam na nim wygodnie i przybliżyłam do siebie obraz, włączając dźwięk.

- A ty co? Błyskawic się boisz? - usłyszałam pytający ton blondyna wiec skupiłam się na nim i czarnowłosym.

- Nie darze miłością tego co zwiastują. - odpowiedział zielonooki na co zmarszczyłam brwi. Niesiona poczuciem włączyłam podgląd sonaru i pisnęłam zaskoczona. Czym prędzej powiększyłam połączenie i skontaktowałam się z rudowłosą.

- Natasha coś leci w waszą stronę z zabójczą prędkością. - powiedziałam ale niestety za późno bo to coś właśnie wylądowało na dachu. Przez chwilę straciłam połączenie ze statkiem. Szybko zaczęłam się z nim na powrót łączyć. 

- Ten też jest z Asgardu ? - usłyszałam głos Natashy i warknęłam pod nosem przekleństwo. Połączyłam się szybko z Tonym który na moje nieszczęście wyleciał w zawieruchę. 

- Czyś ty oszalał? - zapytałam rozgniewana przyjaciela. 

- Ratuję sytuację. - mruknął w odpowiedzi szatyn z kpiną na co jęknęłam niezadowolona. 

- Tony? - mruknęłam wiedząc że z jego upartością nie wygram.

- No? Pośpiesz się bo mam bagaż na plecach. - powiedział z rozbawieniem porywając ze sobą jak mniemam brata naszego jelenia.

- Masz wrócić w jednym kawałku. - powiedziałam z westchnięciem gdy z pełną mocą rzucił blondynem o ziemię a sam wylądował nieszkodliwie. Pokręciłam głową i rozłączyłam kontakt z Iron Manem na rzecz przyglądania się co wyrabia. Niestety przebiegły Stark zablokował mi możliwość słyszenia dźwięku jego otoczenia.

- Przeklęty filantrop. - krzyknęłam na całe gardło mając w nosie przerażone spojrzenia całej agencji.

- Co się dzieje? - zapytał Nick szybko do mnie podbiegając.

- Najpierw odpowiedz mi na jedno pytanie. - mruknęłam próbując opanować złość.

- Pytaj. - polecił i zaczął przyglądać się sytuacji dziejącej się w środku lasu.

- Jestem aż tak straszna że cała twoja świta boi się gdy krzyczę? - zapytałam z kpiną na co czarnoskóry uśmiechnął się lekko.

- Wiedzą że pod słodką buźką kryje się zagrożenie. - wyjaśnił na co prychnęłam urażona i skupiłam się na ekranie.

- A mówiłam mu że ma wrócić w jednym kawałku. - jęknęłam gdy Asgardczyk posłał blaszaka na drzewo łamiąc je przy okazji. Z irytacją przyglądałam się jak ci dwaj walczą. Nie mogłam pojąć intencji przyjaciela. Przecież blondyn teoretycznie był po naszej stronie.

- Dalej się nie dało? - mruknęłam z irytacją gdy Tony czmychnął z blondynem o wzgórzę. Koniec końców i tak wylądowali w lesie dalej walcząc. Pokręciłam głową w znużeniu i uśmiechnęłam się widząc jak Rogers wkracza do akcji. 

- No nie! Jak można być takim głupcem? - zapytałam retorycznie gdy po rozmowie Rogersa z bogiem pozostała tylko wyrwa i pnie drzew. 

- Żyjesz? - zapytałam przez komunikator ale odpowiedziała mi cisza.

- Tony jak boga kocham tylko się tu zjawisz a ukręcę ci łeb do samej dupy. - krzyknęłam grożąc ekranowi na którym było widać tylko dym.

- Żyję, żyję. Nie krzycz tak. - jęknął po chwili Stark a ja odetchnęłam z ulgą. 

- Daję wam maksymalnie piętnaście minut na pojawienie się w bazie razem z naszymi gośćmi. Spóźnienie liczy się ze złamaną szczęką. - poinformowałam wściekle i nim szatyn zdążył się odezwać, rozłączyłam się. 

- Proszę. Cappuccino. - aż podskoczyłam słysząc przy swoim uchu nieco przestraszony ton. 

- Dziękuję. Nie bój się mnie. Nie pogryzę cię. - powiedziałam z westchnięciem a dziewczyna kiwając mi lekko głową powróciła do swoich zajęć. 

- Nieustraszeni agenci. - prychnęłam na co Nick uniósł brew w rozbawieniu.

- W twoim przypadku wszystko jest możliwe. Zwłaszcza że znasz Anthonyego Starka. - powiedział poważnie na co wywróciłam oczyma kolejny raz tego dnia.

- Przestań bo zaczną mnie boleć oczy. Tony to moja rodzina a sam fakt że go znam nic nie zmienia. - mruknęłam rozkoszując się ciepłym napojem.

- Dobrze wiesz że Tony dla ciebie zrobi wszystko. - odpowiedział pirat na co westchnęłam.

- W słowniku Tonyego wszystko nie znaczy że zwolni ci całą agencję. Może ich za to minimalnie uszkodzić ale to i tak nic nie zmienia. Nie jestem straszna . - odparłam zamyślona a czarnoskóry położył mi dłoń na ramieniu. 

- Tutaj wiele się o was mówi. Ty i Tony to jedność. Jesteście jak brat i siostra ale to ty jesteś ta rozsądniejsza. Stark może i ma pieniądze, władzę ale nie ma pełnego szacunku i podziwu jak ty. - opowiedział spokojnie a ja podniosłam na niego wzrok.

- Szacunek i podziw należy do Iron Mana. Ja jestem tylko przyjaciółką która nigdy nie zostawi go w potrzebie. A nawet jeśli ludzie mnie podziwiają i szanują to dlaczego się boją? - zapytałam nie rozumiejąc toku myślenia Furyego.

- Przez szacunek i podziw. Kiedy jesteś wściekła czy zdenerwowana ludzie wiedzą że coś się stało i właśnie tego się boją. Nie boją się ciebie tylko tego co cię zdenerwowało. Ale zdarzają się wyjątki. Na przykład kiedy się wściekasz twoje nietypowe oczy  wyglądają upiornie. - wytłumaczył by na koniec uśmiechnąć się z przekąsem.

-Gabrielle. Tony właśnie wylądował . - powiadomił mnie nagle Ches a ja podniosłam się gwałtownie z miejsca. 

- Ty leć po naszego rogowatego gościa a ja idę pogadać ze Starkiem. - powiedziałam i nim pirat zdążył mi odpowiedzieć ja ruszyłam biegiem do włazu gdzie przebywał mój przyjaciel. 

============================

Tutaj kieruję się już filmem z lektorem polskim. Od razu również zaznaczam że sporo pozmieniam. W końcu to fanfic. Poszaleję.

I tak nie do tematu. Kochane Tygryski mam teraz trudną sytuację ponieważ w całej mojej kamienicy nie ma prądu bo zjarała się skrzynka czy coś. Aktualnie siedzę u koleżanki która użyczyła mi gniazdka i  Wi-Fi. Więc mam nadzieję że rozumiecie w jakiej sytuacji się znajduję. Marzę aby ta cała maskarada się już skończyła. Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: