18
— Co jej jest? — zapytał Yuri beznamiętnym głosem, patrząc na trenera. Yakov westchnął ciężko i przeniósł wzrok na chłopaka.
— Dość mocno naruszyła struny głosowe, które jeszcze nie do końca się zagoiły, czy zregenerowały, czy jak to tam ten lekarz powiedział — mruknął mężczyzna. — W każdym razie, krwawienie ustało i stwierdzili, że zrobią jej milion różnych badań, cholera wie po co.
Iwan i Yuri spojrzeli po sobie, po czym blondyn przygryzł wargę, odwracając wzrok.
— Kurwa — mruknął.
— Tak — przytaknął Yakov. — Kurwa.
Między mężczyznami zapadła cisza. Yuri niemal słyszał przepływającą przez kroplówkę ciecz. Iwan wpatrywał się w okno, Yakov wlepił spojrzenie w podłogę, a Yuri dla odmiany gapił się w szpitalny sufit. Żaden się nie odzywał. Cała trójka zastanawiała się w jakim stanie jest Katia i czy ten drobny incydent nie odbije się przypadkiem na jej zdrowiu.
— Dobra, chłopaki, koniec tego — westchnął Yakov, podnosząc się z miejsca. — Jadę ogarnąć formalności dotyczące zawodów. Przy okazji zajrzę jeszcze do Katii. Iwan, mógłbyś pojechać do hotelu i przywieźć tej dwójce trochę rzeczy?
— Jasne — mruknął mężczyzna i wstał z krzesła z cichym westchnięciem. — Gdzie masz klucz do pokoju? — zwrócił się do blondyna.
— W bocznej kieszeni torby — odparł chłopak. Iwan spojrzał na trenera.
— Jest w samochodzie — mruknął. — Chodź, Nikołajewicz — westchnął. — Trzymaj się, Jurij.
Blondyn skinął niemrawo głową i skrzyżował ramiona na piersi.
Mężczyźni opuścili salę, cicho rozmawiając, a Yuri ponownie pogrążył się w zamyśleniu.
— Cholera, Ruda — westchnął. — A tylko spróbuj mi tego nie przeżyć.
***
Chłopak czuł, że jeszcze chwila i zaśnie. Dosłownie minutę temu pielęgniarka wcisnęła w niego jakieś świństwo i blondyn czuł, jakby lada chwila miał odlecieć. Głowa mu ciążyła, a powieki same się zamykały, ale przynajmniej ból trochę zelżał.
Yuri otworzył szerzej oczy, widząc jak drzwi do sali, w której leżał, otwierają się powoli, ukazując rudowłosą łyżwiarkę. Na szyi miała założony opatrunek, a oczy lekko zaczerwienione. Ogólnie nie wyglądała zbyt dobrze. Chłopak gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej, czego niemal od razu pożałował, czując jak kręci mu się głowie. Dziewczyna podeszła do niego i ostrożnie usiadła na brzegu łóżka. Uśmiechnęła się lekko do blondyna i wyjęła telefon z kieszeni.
"Jak się czujesz?" zapytała.
— Jak się czuję? Jak mam się czuć z rozjebanym łbem? Zajebiście się czuję, dzięki, że pytasz! — warknął, a dziewczyna westchnęła.
— Słuchaj, Ruda — zaczął. — Ze mną wszystko okay. Ty lepiej gadaj, co jest z tobą, do cholery.
"Trochę nadwyrężyłam struny głosowe" napisała.
— Nadwyrężyłaś? — zakpił.
"Okay. Rozjebałam je. Dosłownie rozjebałam to, co zdążyło się zagoić od wypadku" odpisała, a blondyn wciągnął ze świstem powietrze, wplatając palce we włosy.
— I po chuj się darłaś, głupia?! — warknął.
"Bałam się" odpisała. "Bałam się, cholera, że skończysz jak ja. W tamtej sekundzie patrzyłam na ciebie i widziałam siebie z rozciętym gardłem, wykrwawiającą się na lodzie. Nie zniosłabym gdybyś skończył tak samo, okay? To był odruch"
Yuri schował twarz w dłoniach i westchnął ciężko.
— Kurwa, Ruda.
Dziewczyna podsunęła mu telefon po nos.
"Wiesz... Możliwe, że ostatecznie straciłam szansę na odzyskanie głosu" napisała.
— I po cholerę mnie dobijasz, idiotko! — warknął, po czym zacisnął pięści, widząc łzy w jej oczach. Katia prychnęła bezgłośnie i chwyciła telefon.
"Dobijam? Od kiedy cię to w ogóle obchodzi?" zapytała.
— Obchodzi, idiotko! — warknął. — Chciałbym chociaż raz, usłyszeć twój wkurwiający głos, wiesz?
Dziewczyna zacisnęła dłonie na prześcieradle i spuściła wzrok.
— Kurwa, Katia — jęknął. — Może i tego nie widać, ale żal mi cię.
Rudowłosa podniosła wzrok i spojrzała na niego ze łzami w oczach.
— Non stop ci dogryzam, a ty, w przeciwieństwie do Nikołajewicza, nie masz nawet możliwości, żeby jebnąć jakąś ripostą — powiedział i prychnął. — Cholera, czasem jestem nawet ciekaw, co byś powiedziała.
Dziewczyna parsknęła i otarła oczy wierzchem dłoni.
— Po twoim pieprzonym "Powodzenia" miałem nadzieję, że zaczniesz w końcu gadać, żebym mógł się z tobą pożreć raz a porządnie, a ty jak zwykle wszystko zjebałaś — zakpił. Dziewczyna zaśmiała się bezgłośnie, a łzy spłynęły po jej policzkach.
— Jesteś głupia, Morozow. Cholernie głupia — powiedział, a dziewczyna rozryczała się na dobre. Nie przez docinki chłopaka. Wręcz przeciwnie. To one opóźniły ten wybuch. Wszystko z niej wypłynęło, nie mogła się dłużej powstrzymywać.
Szloch targnął jej ciałem, a ona sama położyła głowę na kolanach blondyna, ukrywając twarz w białej pościeli szpitalnej. Chłopak westchnął ciężko i położył dłoń na jej włosach.
— Jesteś skończoną idiotką — szepnął, opierając głowę o ścian i pozwalając dziewczynie na tę chwilę słabości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top