15
"Widać te chemię między wami".
Katia westchnęła ciężko, obracając w palcach napój izotoniczny dla blondyna.
Chemię? Jaką chemię? Czy ta dziewczyna w ogóle wie o czym mówi? Przecież Yuri nigdy nie spojrzałby na nią inaczej niż na rudego gryzonia, kręcącego się pod nogami. Nie było nawet szans by kiedykolwiek pomyślał o niej jako o przyjaciółce! Czy on w ogóle miał jakichś przyjaciół?
Katia wypuściła z ust powietrze, tworząc obłoczek pary i wsunęła dłonie do kieszeni.
Jeszcze ten pomysł, że jej się podoba. Też coś! Może i był szczupły, wysportowany i przystojny. Może i miał piękne, intensywnie zielone oczy i zabawnie marszczył brwi, kiedy się denerwował, ale kompletnie się jej nie podobał. Nic a nic! Prawda?
Dziewczyna miała ochotę uderzyć głową w najbliższą ścianę.
"Kogo ja oszukuję?" — pomyślała z westchnieniem. Jej uczucia do blondyna, może i nie były jakieś pewne i mocne, ale były oczywiste. Nawet ślepy zauważyłby, że od dłuższego czasu patrzy na niego jakoś inaczej. Dłużej zatrzymuje na nim wzrok, coraz częściej o nim myśli, zresztą w większości pozytywnie, coraz bardziej chce spędzać czas w jego towarzystwie. Podobał jej się? Cholera, chyba tak, ale co właściwie mogła z tym zrobić? Powiedzieć mu? Ta, są lepsze sposoby na samobójstwo. Pokazać jakoś, że jej zależy? Jasne, każda marzy o wyśmianiu, odrzuceniu i pobiciu przy okazji, bo tak by się to pewnie skończyło.
Nie pozostało jej nic innego, jak całkowicie się w sobie zamknąć, stłumić uczucia do blondwłosego Rosjanina i czekać, aż to cholerstwo przejdzie. Bo przechodzi, prawda? Zawsze przechodzi...
Ale dlaczego akurat on? Ten gburowaty, złośliwy łyżwiarz z ego większym niż debilizm Nikołajewicza. Ten cholernie utalentowany, wredny, zimny drań, który bez mrugnięcia okiem sprzedałby ją przydrożnemu handlarzowi dragów, by następnie przewalić zarobione pieniądze na pierdoły ze wzorem w tygrysie paski.
No dobra, może nie przesadzajmy. Ale, do jasnej cholery, dlaczego on? Co takiego specjalnego dostrzegło w nim serce dziewczyny? Dlaczego to w nim zaczęła się zakochiwać?
Rudowłosa miała ochotę rzucić się pod samochód z frustracji. Nie miał wyjścia. Musiała znosić to durne kłucie w klatce piersiowej i żyć dalej. Nie zwracać uwagi na wszystkie zalety i atuty blondyna. Stłumić emocje. Zapomnieć o tym, że cokolwiek, kiedykolwiek poczuła. Skupić się na karierze. Na łyżwiarstwie.
Wtedy wszystko powinno pójść dobrze.
***
Dziewczyna ponownie weszła na halę i skierowała się w stronę lodowiska. Z głośników wydobył się głos komentatora, który właśnie zapowiadał Yuriego. Rudowłosa dostrzegła, że chłopak stoi już na lodzie i właśnie wysłuchuje ostatnich uwag od Yakova, po czym ruszyła biegiem w jego stronę. Dopadła do bandy i złapała go za nadgarstek, gdy już miał odjeżdżać. Uśmiechnęła się i otworzyła usta, by chłopak mógł z ruchu jej warg wyczytać co miała do powiedzenia. Jednak tego się nie spodziewała.
— Powodzenia — wychrypiała ledwo słyszalnie, wprawiając blondyna w niemałe osłupienie.
— O kurwa — powiedział. — Ruda, ty mówisz!
Katia wyszczerzyła zęby i odruchowo złapała się za gardło. Yuri stał jak sparaliżowany, patrząc na nią w osłupieniu. Dziewczyna zagryzla wargę i pchnęła go w stronę środka lodowiska. Chłopak otrząsnął się z szoku i odjechał.
— Wygram to, Wiewióra — uśmiechnął się, zerkając na dziewczynę i ustawił się w pozycji wyjściowej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top