7. Japońska subtelność
Kolejnego dnia wstałem wyjątkowo wcześnie. Zazwyczaj nocowałem w moim pokoju w hotelu, więc kiedy już spałem w domu zdarzało mi się spać naprawdę długo. Mimo wszystko promienie słońca już namiętnie pukały w moje okno, prosząc abym zwinął zasłonę. I to też zrobiłem, wpuszczając miłe światło do pokoju. Praktycznie od razu dostrzegłem świecznik z wypalonymi świeczkami i pustą filiżankę po wczorajszej herbacie. Nie wiem jak mogłem dopuścić do tego, by to czekało teraz na mnie nieposprzątane. Pokręciłem głową z niesmakiem. Nie mogę tego zrobić teraz, bo przez krzątanie się po domu obudzę Erena.
Poczułem w sercu miłe ukłucie. Czy to szczęście spowodowane tym, że w końcu ktoś przy mnie jest? Może i postanowił wynajmować ten pokój, może ze względu na uczelnię, jednak wiem, że także z litości nade mną. A ja nie chcę jego litości.
Odwróciłem się od okna i dostrzegłem na oparciu krzesła bluzę, którą wczoraj chłopak podarował moim ramionom i plecom. Podszedłem do niej i mimowolnie poprawiłem, jednak moim prawdziwym celem było zwykłe jej dotknięcie, a także zaciągnięcie się jego zapachem. Powoli dotarło do mnie, że to już chyba zaczyna się robić nienormalne. Muszę przestać, muszę się od niego odciąć. Już wczoraj to za daleko zabrnęło. Nie znam jego prawdziwych zamiarów względem mnie, jednak nie mogę dopuścić do tego, by się do mnie przywiązał.
Ogarnąłem się i na ile mogłem w ciszy na tyle posprzątałem pokój. Filiżankę i resztki po świeczkach ustawiłem na stole, mając zamiar wynieść je niedługo do kuchni. Wytarłem kurze, przygotowałem ubrania do prania i z racji nudów wymieniłem firanki. Przypomniało mi się przy tym, że w pokoju Erena nie były wymieniane od dłuższego czasu, więc przygotowałem je także dla niego.
Po tym krótkim sprzątaniu udałem się do łazienki i wziąłem poranny prysznic. Chyba z przyzwyczajenia zapomniałem wziąć ze sobą ubrań, więc kiedy już skończyłem zawinąłem tylko ręcznik w pasie. Pójdę jedynie z powrotem do swojego pokoju, a żadnych dźwięków zza drzwi jeszcze nie słyszałem, więc domyślam się, że Eren śpi. W sumie jest dopiero koło ósmej, a wczoraj wróciliśmy naprawdę późno, więc nie dziwię mu się, jeżeli będzie spał do dziesiątej. Chociaż szczerze nie mam pojęcia ile czasu on sypia. Praktycznie nic o nim nie wiem.
Wyszedłem z łazienki i spostrzegłem, że miałem rację co do Erena. W kuchni go nie było, a drzwi do jego pokoju wciąż były zamknięte, więc raczej nadal się nie obudził. Udałem się do siebie i ubrałem w czyste ubrania. Wciąż miałem dylemat czy wychodzić dzisiaj z domu, jednak chyba nie powinienem. Muszę mu pokazać gdzie wszystko jest, poza tym przydałoby się lepiej poznać.
Westchnąłem i udałem się do kuchni. Przygotowałem sobie produkty potrzebne do sporządzenia śniadania. Kiedy smarowałem chleb usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Ponownie złapałem się na tym, że moje serce nienaturalnie szybko bije. Chyba zaczynałem powoli wariować. Mimowolnie spojrzałem na Erena, kiedy ten wszedł do kuchni, zapewne zwabiony odgłosami, które wydawałem.
- Dzień dobry! - powitał mnie prawie tak entuzjastycznie, jak poprzedniego dnia. Jego włosy odstawały we wszystkie strony, a twarz wciąż miał zaspaną. - Siostra mnie obudziła - jęknął, siadając na krześle. - Będzie chciała tutaj przyjść i to jak najprędzej.
- Mi to nie robi problemu, możesz sobie zapraszać kogo chcesz - odparłem, wzruszając ramionami. Oparłem się o blat, przerwawszy robienie śniadania. Spoglądałem teraz na Erena z góry. Było to dla mnie nowe i satysfakcjonujące doświadczenie.
- Wiem. Znaczy wiesz, wczoraj mówiłeś. Jednak jakoś tak nadal dziwnie mi - zamyślonym wzrokiem przez moment rozglądał się po kuchni. Wróciłem do robienia kanapek.
- Czy twoja siostra chce także mnie poznać? - zapytałem.
- Ona miałaby nie chcieć poznać ciebie? Nie, to niemożliwe - zaśmiał się. - Jest tak irytująco nadopiekuńcza, że musi znać każdego, kogo znam ja - burknął.
- To z jednej strony dobrze. W końcu dba o ciebie.
- Szkoda tylko, że jest młodsza o trzy lata.
- Oi, więc szesnastolatka ubzdurała sobie, że musi cię nadzorować? - skończyłem robienie śniadania, więc odstawiłem talerz na bok i ponownie odwróciłem się w stronę chłopaka.
- Można tak powiedzieć - odparł, a nasz wzrok na krótką chwilę się spotkał. - Po prostu ona myśli, że skoro pociągają mnie mężczyźni to każdy, bez wyjątku jest moim potencjalnym kandydatem na partnera.
- Więc będę przez nią oceniany pod tym względem?
Spuścił głowę, najpewniej próbując ukryć przede mną rumieniec. Westchnął tylko i zaczął się bawić palcami.
- Tak - odpowiedział wreszcie. Nie rozumiałem dlaczego było to dla niego tak krępujące.
- Jaki mam być? - zagadałem. - Potrafię odegrać każdą rolę.
Eren spojrzał na mnie jakoś dziwnie, zupełnie jakby nie rozumiał mnie bądź moich zamiarów.
- Po prostu bądź sobą - stwierdził, a były to najszczersze słowa jakie słyszałem.
~~~
- Levi - wyciągnąłem dłoń do dziewczyny, a ona uścisnęła ją lekko, posyłając mi bardzo delikatny uśmiech. Jej wargi były subtelnie muśnięte błyszczykiem, a szare, duże oczy nieznacznie podkreślone kreską. Tak jak Eren była ode mnie wyższa, jednak w ich twarzach nie widziałem żadnego podobieństwa. Prędzej przypominała mnie.
- Mikasa - przedstawiła się i wypuściła moją rękę, a ja poczułem jakby moja blada skóra została pozbawiona delikatnego całunu intymności.
- Japońskie imię, ładne - stwierdziłem miękko po chwili zawahania, gestem zapraszając rodzeństwo do swojego pokoju.
- Dziękuję. Jestem w połowie japońskiego pochodzenia.
- To tak jak ja.
Temat nagle się urwał. Eren usiadł z Mikasą przy stole, a ja wyszedłem do kuchni, by zrobić herbaty. Wstawiłem wodę i przygotowałem kubki, po czym wróciłem do towarzystwa. Usiadłem naprzeciw nich, rękę opierając na oparciu krzesła. Dokładniej przyjrzałem się dziewczynie, kiedy akurat była zajęta wyjaśnianiem czegoś chłopakowi.
Miała dość krótko ścięte włosy, sięgały jej ledwo do ramion. Oczy okolone gęstymi rzęsami zdawały się błyszczeć małymi iskierkami, kiedy spoglądała na swojego brata. Na szyi nosiła czerwony szalik, który już dawno za sobą miał lata swojej świetności. Kiedy jednak naciągnęła go na nos zorientowałem się, że ma on dla niej ogromną wartość sentymentalną. Niespodziewanie podniosła na mnie wzrok, jakby dobrze wiedziała, że jej się przyglądam. Nie odwróciłem spojrzenia, wręcz przeciwnie - dalej się w nią wpatrywałem, jednak nie okazując żadnych negatywnych uczuć w stosunku do niej. Dostrzegłem ulgę na jej twarzy, jednak nie miałem pojęcia co ją spowodowało.
Już po chwili poszedłem zalać herbaty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top