'' Wylot"
- Posłuchaj mnie uważnie - zwracam się do Megan, siedzącej na siedzeniu pasażera.
- O jeny - wzdycha przeciągle. - Znowu wykład?
- A żebyś wiedziała - odpowiadam z nutką złości. - Jedziemy na wakacje razem z moją dziewczyną i proszę nie rób jej przykrości.
- Jak zacznie się rządzić to jej przywalę!
- Zrób to, a odeślę cię do domu. - upominam. - Proszę, zależy mi na tym, abyś dogadała się z Celeste.
- Ale ona odebrała mi, ciebie!
- Meg! - mówię zirytowany. - Ciągle mnie masz i mieć będziesz. Zawsze spełniam twoje prośby, więc chociaż raz ty zrób coś dla mnie. - przez chwilę przygląda mi się w milczeniu, a potem nieznacznie kiwa głową.
- Spróbuję.
- Dziękuję. - zatrzymuję samochód przed kamienicą, w której mieści się mieszkanie Celeste. - Zaraz wracam.
- Idę z tobą. - wysiada z samochodu, na co wywracam oczami. Kobiety w moim życiu są do nieopanowania. Robią, co chcą, zapewniając mi tym samym rozrywkę. Wchodzimy na klatkę schodową. Natykamy się na Celeste wychodzącą z windy z dużą walizką.
- Ooo - uśmiecha się na nasz widok. - A miałam dzwonić, gdzie jesteście.
- A co? Bałaś się, że nie skorzystasz z darmowych wakacji?
- MEG! - daję jej kuksańca w ramię. - O co cię prosiłem?
- Jeny - wzdycha, ale oczywiście nie wypowiada słów przeprosin, tylko wychodzi na zewnątrz. Uśmiech Celeste przygasł i już wiem, że straciła cały wakacyjny zapał. A tak się cieszyła na ten wyjazd. Cholera, kocham Megan, ale chyba ją uduszę za psucie nastroju wszystkim dookoła.
- Przepraszam za nią. Źle zniosła moje rozstanie z Katie.
- Może nie powinnam z wami jechać?
- Co? Nie, nie, nie,nie - chwytam ją za ramiona. - Celeste, musisz z nami jechać. Po prostu Megan jest specyficzna i proszę nie bierz do siebie, tego co mówi.
- Nie chcę wam psuć wakacji. - odpowiada smutno. Nachylam się, aby złożyć pocałunek na jej nosie.
- Bez ciebie nie będzie tych wakacji. - zabieram od niej walizkę i wychodzę z kamienicy. Megan stoi oparta o bok samochodu ze wzrokiem wbitym w ekran telefonu.
- Siedzę z przodu - oznajmia Megan.
- Do tyłu - odpowiadam tonem, świadczącym o tym, że nie toleruję sprzeciwu. - I nie próbuj się tutaj wymądrzać. - gramoli się na tylne siedzenie z niechęcią, a ja chowam walizkę do bagażnika, a następnie zajmuję miejsce za kierownicą.
- Dlaczego to ona ma siedzieć z przodu? Ja jestem ważniejsza!- spoglądam na córkę w lusterku wstecznym.
- Megan, daj spokój. To tylko siedzenie. - wzdycham.
- To nie fair! Ona ma u ciebie fory!
- Megan! Do cholerny jasnej! Chcesz jechać na te wakacje?
- Tak, bardzo!
- Więc zaakceptuj Celeste! Jeśli tego nie zrobisz, wracasz do domu!
- Ale mama powiedziała.
- Mam to gdzieś! - przerywam. - Jeśli jeszcze raz wspomnisz o matce, to będę naprawdę bardzo bardzo zły.
- Nick mówił, że twoja niunia jest bezwartościowa! - zatrzymuję samochód na światłach i od razu odwracam się, aby spojrzeć prosto na jej twarz.
- Ach tak? Zaakceptowałaś fagasa matki, ale mojej dziewczyny już nie potrafisz?
- Dajcie spokój, proszę. - zagaja Celeste cichutkim głosem. Cholera. Megan zabija magię wakacji. Albo się uspokoi, albo przestanę się do niej odzywać, a tego nie znosi najbardziej.
- Megan, odpowiedz.
- Ryan, zielone. - mówi Celeste, na co wracam wzrokiem na przednią szybę i ruszam z miejsca.
- Nick jest fajny. - odpowiada. - I kocha mamę.
- A ja kocham twojego tatę. - dopowiada Celeste. - Co ja ci takiego zrobiłam?
- Odebrałaś mi tatę!
*****
Siedzimy w samolocie, czekając na start. Megan zajmuje miejsce obok okna, ja pośrodku, a Celeste tuż obok mnie. Atmosfera jest napięta przez oskarżenia Megan, która nic nie robi sobie z tego, że skrzywdziła moją dziewczynę. Żyje w swoim świecie i nic nie jest wstanie przemówić jej do rozumu.
- A! - zagaja Megan. - Zapomniałam ci powiedzieć. - spogląda na mnie z zadowolonym uśmieszkiem. - Mama i Nick też z nami lecą!
- Co? - marszczę czoło.
- Patrz! - wskazuje na siedzenia w czwartym rzędzie. - Już tutaj nawet są. - cholera jasna. Dlaczego? Przecież ani ja ani Celeste nie wyjdziemy z tych wakacji żywi. Opieram głowę o zagłówek i zamykam na moment oczy i splatam dłoń Celeste z moją.
- Co oni tu robią? - pytam po chwili.
- Jak to co? Powiedziałam, że z nimi też chcę spędzić wakacje, więc Nick wykupił wycieczkę, a nawet wynajął pokój w tym samym hotelu.
- Chcę wysiąść. - mówi Celeste. - Nie chcę tych wakacji, wybacz. - odpina pasy bezpieczeństwa, kiedy z kuchni wychodzi stewardessa.
- Prosimy zapiąć pasy - oznajmia, a następnie zaczyna nam tłumaczyć zasady bezpieczeństwa. W międzyczasie samolot dociera na pas startowy.
- Pięknie - marudzi Celeste. - Wakacje grozy, czas zacząć. - powinienem być na nią zły za te słowa, ale w pełni się z nią zgadzam. Te wakacje nie będą udane.
------
Hej misie ❤️
Taki krótki rozdział na rozpoczęcie weekendu 😘😘
Buziole 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top