" Sądziłem, że powiesz coś zupełnie innego"

Wchodzę do domu jak najciszej, aby przypadkiem nie obudzić Katie. Jest pierwsza w nocy, więc pewnie już dawno śpi. Nie chcę już dzisiaj wdawać się w żadne kłótnie. Marzę jedynie o łóżku i śnie.

- No proszę – szlag by to jasny trafił. Dlaczego chociaż raz nie mogę mieć szczęścia? - Jaśnie pan wreszcie wrócił do domu.

- Pracuję, żeby zarobić na wasze chore fanaberie.

- Obmacujesz obce kobiety! - oburza się.

- Ratuję obcych ludzi, wariatko! - unoszę się. - Czego ty ode mnie kurwa chcesz?

- Wracasz codziennie w nocy, nie masz czasu dla rodziny, nie pojawiasz się na obiadach z moimi rodzicami, nie prawisz mi komplementów!

- Żeby dostać komplement, trzeba mieć w sobie, coś co by mnie pociągało – syczę. - Dla mnie jesteś zakonserwowanym plastikiem!

- ODSZCZEKAJ TO!

- Nie! Mówię całą prawdę, kretynko! Niszczysz mnie i Megan! Nie widzisz tego?

- To ty niszczysz naszą rodzinę, Ryan! Wcale ci na nas nie zależy!

- KURWA MAĆ! - uderzam pięścią w ścianę. - W co ja się najlepszego wpakowałem? Po chuj mi było to małżeństwo?

- Kochałeś mnie – zagaja. - Nadal kochasz!

- Nigdy cię nie kochałem i nadal cię nie kocham! - nie mam zamiaru więcej udawać. Nie potrafię żyć w tym domu, w tej rodzinie. To dla mnie za dużo. Cała sytuacja już dawno wymknęła mi się spod kontroli. Wszystko jest do dupy. Albo mówię koniec, albo męczę się dalej. Nie mogę tak dłużej, nie mogę.

- Masz ze mną dziecko!

- No i? To nie znaczy, że musiałem się z tobą żenić!

- Jesteś skończonym sukinsynem! Nie możesz nas zostawić? Chcesz, żeby Megan cierpiała? Jest za młoda na tak wiele!

- A na pieprzenie się po kontach to jest już dojrzała?

- Jak śmiesz oceniać tak negatywnie własną córkę? - krzyczy. - Ona jest już kobietą, należy jej się szacunek!

- Bo się kurwi z kim popadnie? Za to mam ją szanować? Na mój szacunek trzeba sobie zasłużyć! Megan zachowuje się jak dziwka! Powinna się uczyć, wychodzić ze znajomymi w normalnych ubraniach i bez tony makijażu. Byłbym z niej dumny, gdyby mi powiedziała, że udziela się w wolontariacie, że dostała piątkę z matematyki, że ma zamiar zostać lekarzem czy adwokatem, ale nie jestem dumny. Moja córka nie ma nawet ambicji. Zrobiłaś z niej pustą lalę. Na wzór ciebie samej. Zniszczyłaś moją córkę, a ja nie jestem już wstanie jej pomóc.

- Dlaczego w ogóle nas nie doceniasz? Tak trudno ci nas zaakceptować?

- TAK! Do cholery tak! Nienawidzę cię, Katie. Zatrułaś mi życie, zrujnowałaś marzenia, zniszczyłaś własną córkę. Dumna jesteś z siebie?

- Megan jest śliczna i robi to, co uważa za słuszne. Popieram ją za to.

- Ty pewnie jesteś taka sama – prycham. - Myślisz, że cię zdradzam, a pewnie sama to robisz dzień w dzień.

- Wmawiaj sobie! Traktuję przysięgę małżeńską poważnie!

- Ja też i wcale nie wiem, dlaczego! Czternaście pieprzonych lat bez seksu! To jak wieczność!

- Zawsze możesz się skusić na mnie!

- Już wolę pozbyć się fiuta! - warczę. - Nie tknę ciebie nawet kijem! Wszędzie sylikon! Jesteś sztuczna, mało atrakcyjna i jak na ciebie patrzę to mam ochotę zwymiotować!

- TATO! Nie wyzywaj mamy!

- Nie wtrącaj się – spoglądam na córkę. - To rozmowa między nami!

- Obrażasz mamę.

- Krzywdzisz ją, Ryan – wtrąca Katie. - Uspokój się, porozmawiamy na spokojnie. Teraz przemawia przez ciebie zmęczenie.

- Stul pysk. Katie mam dość. To koniec. Nie dam rady dłużej.

- Tato, zostawiasz nas? - spoglądam prosto w jej oczy, w których powoli zaczynają się zbierać łzy.

- Tak. Zostawiam. - odpowiadam z pewnością. Nawet te łzy nie zmienią mojej decyzji. - Zawsze będziesz moją córką i możesz ze mną porozmawiać, ale składam papiery o rozwód.

- NIE MOŻESZ! - krzyczy Katie. - Nie rozwalaj naszej rodziny! Nie niszcz nas!

- Nie ma żadnych nas! Nie ma naszej rodziny. Nigdy nie było. Byłaś ty i Megan oraz ja. Nigdy nie było nas razem!

- Tato, nie możesz.

- Megan, dość! Żadne prośby nie pomogą.

- Tatusiu...

- Jutro mnie już tutaj nie będzie. Zostawię wam dom i będę płacić na Megan alimenty.

- Nie odchodź! - błaga Megan.

- Dlaczego mam zostać? Po co ci jestem potrzebny?

- Jak odejdziesz, już nie będę mogła sobie kupować tylu ubrań i kosmetyków...

- Sądziłem, że powiesz coś zupełnie innego. Najwidoczniej nie znam nawet własnej córki. Czekałem, aż powiesz, że jestem twoim tatą, którego kochasz. Zawiodłem się po raz kolejny. To cholernie boli. Już nic mnie tu nie trzyma.

- Ryan, Megan cię kocha...

- Litości – wtrącam. - Mnie, czy pieniądze? Obie się umówiłyście, żeby mnie zmusić do zostania waszym wiecznym sponsorem? Katie od dzisiaj powinnaś zacząć szukać pracy, bo ten dom nie jest tani do utrzymania.

- Ty nas naprawdę zostawiasz? - pyta Megan.

- Tak. - prycham. - I wiesz co? Jestem z tego powodu szczęśliwy. - na dowód swoich słów, zdejmuję z palca serdecznego obrączkę i rzucam ją prosto pod nogi mojej ex.

----
Hej misie ❤️
Coś mam za dużo weny 😂😂
Ale tylko do tego opowiadania 😂😂
Mój mózg już dziwnie działa 😂
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top