" Nie nazywaj mnie ojcem"
Celeste
Kocham podróżować. To spora część mojego życia, ale tym razem jest inaczej. Znalazłam się w gronie osób, którzy mną gardzą. Nawet obecność Ryana nie poprawia mi nastroju. Megan, Katie i mój szef na tych samym wakacjach to koszmar. Chciałam zaprzyjaźnić się z córką Ryana, ale to nie będzie takie proste, biorąc pod uwagę jej nastawienie do mnie. Mam ochotę wykupić bilet powrotny do San Francisco i zostawić Ateny wciąż przeze mnie nie zwiedzone. Myślałam, że ta wycieczka będzie odskocznią od problemów rodzinnych, ale tak naprawdę uciekłam tylko od dwóch mam, a zostałam skazana na o wiele gorsze towarzystwo. Zostaję tutaj tylko ze względu na Ryana, ponieważ widzę po jego zachowaniu, że sam nie dałby sobie rady z byłą żoną i córką, a nie chcę mu sprawiać przykrości. Dla osoby, którą się kocha, warto się poświęcić. Ryan przetrwał spotkanie z moją mamą, więc ja muszę przetrwać wakacje w Atenach z jego córką, Katie i Nickiem.
- Co wy tu do kurwy robicie? - Ryan naskakuje na byłą żonę, gdy tylko wychodzimy z lotniska.
- Jak to co? Relaksujemy się. - odpowiada Katie, jakby w ogóle nie widziała w niczym problemu. Wiesza się na ramieniu mojego szefa jakby, bała się, że jej sponsor zaraz się zwinie.
- Ale dlaczego akurat tutaj?
- Nie mogłam puścić Megan samej z tobą i twoją suką! - wtrąca Katie. Odwracam spojrzenie od kobiety i spoglądam na rosnące obok drzewo. Nie dam rady. Nie jestem odporna psychicznie. Nie wytrzymam.
- Suką możesz nazwać siebie! - Ryan podnosi głos. - Ja nie obrażam twojego kochasia, więc stul pysk, idiotko. Celeste jest tutaj przynajmniej mile widziana.
- Tylko przez ciebie - dopowiada Megan. - Ja jej tutaj nie chcę.
- Ja również. - dopowiada Katie.
- I ja tym bardziej. - wtrąca Nick.
- Co ja wam zrobiłam? - łkam. - Dlaczego traktujecie mnie jak trędowatą?
- Odebrałaś ojca, mojej córce.
- KATIE! - Ryan zaciska pięści. - Nikt nikogo nie zabrał. Coś ty kurwa naopowiadała Megan? Nicka uwielbia, a Celeste nie akceptuje.
- Bo ja jestem kimś - wtrąca Nick. - Mam klasę.
- Jesteś wrzodem na dupie. - wtrącam, nie przejmując się tym, że to mój szef. Już raz mnie zwolnił, więc może to zrobić drugi raz. Najwyżej znajdę pracę w muzeum jako przewodnik. Może to nie jest praca marzeń, ale przynajmniej nie będę oglądać twarzy tego parszywego dupka. - Ciągle wszystko ma się kręcić wokół ciebie. Ah, pochwal moje włosy, Ah, pochwal moją klatę, oh, spójrz ile mam kasy, oh, spójrz na mój samochód.
- Jesteś zwolniona, niewdzięcznico!
- I bardzo dobrze! - wyrzucam ręce w górę. - Tym razem nie uronię ani jednej łzy z tego powodu.
- Phi - śmieje się Megan. - Spójrz mamo. Będzie utrzymanką tatusia. Zabierze nam, moje pieniądze.
- DOŚĆ! - krzyczy Ryan. - Megan, jeszcze jeden taki komentarz, a naprawdę stracisz pieniądze. Nick jeśli obrazisz Celeste, przypierdolę ci. Katie, a ty najlepiej zejdź mi z oczu!
- Niech twoja niunia zejdzie mi z oczu - prycha Katie.
- Mama ma rację. Z resztą Nick jest lepszy od ciebie, tato! - Ryan wyjmuje z kieszeni jeansów portfel, wyjmuje z niego cztery banknoty stu dolarowe i podaje je córce.
- Ma ci to starczyć do końca wakacji - tłumaczy. - Tych wakacji, które sponsoruje ci mamusia i Nick. Więcej ode mnie nie dostaniesz, więc nie proś.
- Ale to tylko czterysta dolców! To mało! - tupie nogą w chodnik.
- Mamusia ci za resztę zapłaci, skoro mama ma zawsze rację i jest najważniejsza.
- Ale tato - wydyma wargi.
- Koniec. Skończyło się! Próbowałem być miły, wspierać cię, ale przegięłaś. Spędź wakacje z ukochaną mamusią i Nickiem, którego tak uwielbiasz. Skoro nie kochasz własnego ojca, gardzisz nim to po co się w ogóle do mnie odzywasz? Przecież masz Nicka. Kochasz go bardziej niż mnie, bo tak każe ci mamusia. Nienawidzisz Celeste bo tak każe ci mamusia.
- Ryan, co ty? - pyta zdezorientowana Katie.
- Miłych wakacji w Atenach - mówi z uśmiechem. - Ja z Celeste spędzę tydzień w Las Vegas. Sami we dwójkę bez takiego okrucieństwa.
- W Vegas? - piszczy Megan. - Ja też chcę do Vegas!
- Poproś ukochanego Nicka - odpowiada Ryan z pogardą. - Bo ja w Vegas mam zamiar wziąć ślub, na którym nie chcę ciebie. - co? Jaki ślub? Ze mną? Ale jak? Co?Co? Co? Pierwszy raz w oczach Ryana widzę łzy, gdy ze smutkiem spogląda na własną córkę. - Rozumiesz? Nie chcę na ślubie własnej córki, która mnie nienawidzi. Nie szanuje i ma mnie w dupie. Miłych wakacji.
- Ale tatusiu - chwyta go za rękę, jednak Ryan wyrywa się z jej uścisku.
- Nie nazywaj mnie ojcem. Do widzenia. - odwraca się, zabiera nasze walizki i wraca na lotnisko, a ja stoję jak słup soli i spoglądam za jego sylwetką.
- Mamo - Megan załamuje głos. - Dlaczego tata poszedł?
- Bo cię nie kocha - odpowiada kobieta, a we mnie zaczyna się gotować.
- Nie kocha jej? - pytam z furią. - Co ty wygadujesz, kobieto? Gdyby jej nie kochał, nie mówiłby o niej! Nie chwaliłby się, że jego córeczka ślicznie rysuje. Kocha ją, bardziej niż może ci się wyobrażać. Chce dla niej jak najlepiej, a ty nastawiasz ją przeciwko niemu dla osiągnięcia własnych egoistycznych celów! Przestań manipulować tą biedną dziewczyną. Jesteś okrutna!
- Spierdalaj - wtrąca Nick. - odpieprz się od nas!
- Megan - zwracam się do dziewczyny. - Zastanów się, kto jest twoim prawdziwym rodzicem. Wybierając Nica, skrzywdziłaś własnego tatę. Gratulacje. - z tymi słowami idę za Ryanem, ani razu nie odwracając się za siebie.
-----
Hej misie ❤️
Eh.... Ryanowi puściły nerwy. Proszę nie oceniacie go negatywnie za te wszystkie słowa skierowane to Megan 😢 po prostu poczuł się skrzywdzony 😫😫
Buziole 😘
PS. Dzisiaj jest maraton łobuza 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top