" Epilog"
- Uśmiechnij się, idioto! - Will uderza mnie w ramię. - Bo na zdjęciach tylko ja wyjdę przystojnie!
- Wal się, narcyzie - odpowiadam. - To Celeste będzie wyglądać najpiękniej.
- Mniejsza z tym - poprawia swoją muszkę i przygląda się sobie w lustrze. - Przystojna bestia! - cmoka do siebie.
- Jeny, ale ty jesteś głupi - stwierdza Milo z uniesioną jedną brwią. - Zadaję się z idiotą.
- Dobra panowie - ucinam ich ledwo zaczętą wymianę zdań, która mogłaby się jeszcze bardziej rozwinąć. - Musimy jechać, żebym mógł powiedzieć tak kobiecie, którą kocham.
- Uważaj, żebyś nie wpadł na minę - mówi poważnie Will, czego kompletnie nie rozumiem.
- To znaczy? - pyta Joel.
- Z tej pieprzonej miłości i przez tego małego skrzata, amora, dałem Nadii mojego larusia i mi go zarysowała! - rozpacza. - Mojego larusia! Moje ukochane dziecko!
- A co z twoim małym bambusem? - pytam, poprawiając ostatni raz mankiety.
- Blake jest zaraz na drugim miejscu. - zapewnia z powagą. - Kocham ich prawie tak samo, z tą różnicą, że laruś to mój pierwszy syn.
- Co za bałwan - kwituje Joel.
****
( Pięć lat później)
- Tatusiu! Patrz! Ten latawiec lata - piszczy Clary, puszczając latawce na plaży. Dzisiaj skończyła trzy latka i nie wiem, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Jeszcze niedawno była taka malutka.
- Ja też chcę latawca! - marudzi Gavin, siedzący obok mnie na kocu. - Dlaczego Clary ma, a ja nie?
- Bo dzisiaj są jej urodziny.
- A ja kiedy mam urodziny?
- W listopadzie. - odpowiadam i spoglądam na biegającą dziewczynkę.
- A kiedy będzie listopad? - kładzie się na brzuch i spogląda w stronę oceanu.
- Za niedługo - kłamię, bo mamy dopiero styczeń.
- Dzieciaki - woła Celeste. - Mam gofry!
- Taaaaaak! - piszczą oby dwoje i tracą zainteresowanie wszystkim dookoła. Odbieram od Clary latawiec, aby przypadkiem sam sobie gdzieś nie poleciał. Siadamy na kocu ze świeżymi goframi.
- O rany - zagaja Celeste. - Ale będą brudni. - całuję ją w policzek z wielkim uśmiechem.
- Ale za to najedzeni. Moment. - sięgam po dzwoniącą komórkę i odbieram nie spoglądając na wyświetlacz.
- Ryan Hall, słucham?
- Tato, proszę pomóż. Proszę.
- Megan? Co się stało?
****
Zaniedbałem ją! Kurwa mać! Zbyt rzadko się z nią widywałem w ciągu tych pięciu lat. Cholera! Nie wybaczę sobie tego do końca życia. Teraz widzę moją córkę w stroju więziennym! Do czego tutaj doszło? Kurwa jego mać.
- Meg, proszę przestań płakać. - chwytam jej drobne dłonie w swoje. - Kochanie, proszę.
- Tatusiu - zaciąga nosem. - Ja...Ja prawie zabiłam Abby. Dziewczynę Blake'a. Potrąciłam ją na pasach.
- Dlaczego?
- Bo - czka. - Bo mama powiedziała, że muszę ją wyeliminować, jeśli chcę, żeby Blake był mój. - zabiję ją. Zabiję Katie gołymi rękami. Siebie też zabiję! Gdybym częściej ją widywał! Gdybym częściej z nią rozmawiał. Od mojego ślubu z Celeste, odbudowałem z nią kontakt, ale potem skupiłem się na Gavinie i Clary. Kurwa mać! - Nie wiedziałam, że ona jest w ciąży. - płacze. - Nie chciałam skrzywdzić dziecka! Nie chciałam skrzywdzić Abby. Nie chciałam.
- Megan, wierzę. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc. Wszystko.
*****
(Kolejne pięć lat później)
Siedzę na tarasie, przyglądając się zachodowi słońca. Clary siedzi przy stoliku, rozwiązując zadanie z angielskiego, a Gavin rzuca piłką do kosza, denerwując się od czasu do czasu, gdy piłka nie trafia tam gdzie powinna.
- Ryan - zagaja Celeste. - Masz gościa. - zza jej pleców wyłania się Megan, ubrana w zwyczajne jeansy i luźną białą bluzkę. Włosy ma uczesane w kok, a na twarzy nie ma ani grama makijażu.
- Megan! - reaguję impulsywnie, przytulając jej drobne, wychudzone ciało do siebie. - Miałem cię jutro odebrać z aresztu.
- Wypuścili mnie dzisiaj. - tłumaczy, mocno wtulając się we mnie.
- Mogłaś zadzwonić. - delikatnie ją kołyszę.
- Nie mogłam. Musiałam jeszcze pojechać w jedno miejsce. - odsuwa się ode mnie i spogląda na Clary i Gavina. Macha do nich, a potem podchodzi do Celeste.
- Przepraszam za wszystko, co kiedykolwiek powiedziałam.
- W porządku, Megan. - odpowiada Celeste. - Chcesz coś do picia? Jedzenia?
- Poproszę to i to.
- Robi się. Clary, pomożesz? - dziewczynka kiwa głową i obie znikają w domu. Gavin wraca do gry w kosza, a Megan wręcza mi pogiętą kartkę papieru.
- Co to takiego?
- Pamiętasz, jak miałam narysować coś, czego pragnę? - przytakuję. - Wtedy narysowałam czerwony dywan, aparaty, pieniądze, ale w nocy narysowałam to. Tego najbardziej pragnęłam. - spoglądam z zainteresowaniem na rysunek i widzę siebie, uśmiechniętego od ucha do ucha oraz postać kobiety, której widzę tylko plecy i włosy.
- Co to?
- Chciałam, żebyś ty był szczęśliwy. Wiedziałam, że nie kochasz mamy, że jesteś z nią ze względu na mnie. Kobieta obok to zapewne Celeste. Chciałam, żebyś znalazł sobie kogoś innego. Chciałam ratować ciebie, skoro siebie już nie mogłam.
- Megan - ponownie wtulam ją w swój tors. - Kochanie, dlaczego nie pokazałaś mi tego wcześniej? Dlaczego więc nienawidziłaś Celeste?
- To nie tak. - łka. - Musiałam. Wtedy wydawało mi się, że mama jest moim umysłem. Ufałam jej, kochałam ją, wierzyłam w każde jej słowo.
- Manipulowała tobą. - wzdycham.
- Tato, przepraszam. - wtula się mocniej. - Tak bardzo przepraszam za wszystko. Gdy zamknęli mnie w więzieniu, tylko ty mnie odwiedzałeś, tylko ty chciałeś ze mną być i rozmawiać. Zawsze w złych chwilach byłeś i jesteś ty. Nie mama. Ona nawet nie cieszyła się na mój widok. Pozwoliła mi tylko wziąć ten rysunek i zamknęła za mną drzwi.
- Meg - całuję ją w czubek głowy. - Zostań tutaj. Z nami.
- Ale ty masz już inną rodzinę.
- Megan! Jesteś moją córką, kocham cię i zapomniałem o wszystkim, co było wcześniej.
- Kocham cię, tato.
- Kocham cię, kruszynko. Jestem z ciebie dumny, że znów jesteś moją słodką córeczką.
-----
Hej misie ❤️
Historia uroczych łobuzów właśnie dobiegła końca 😘 dziękuję za każdy komentarz, za każdą gwiazdkę i cierpliwość w oczekiwaniu na rozdziały. Kocham wam ❤️❤️
Historia Willa była lekka, zabawna i momentami komiczna, natomiast Ryan przeszedł walkę o córkę i Celeste. Mogę nawet rzec, że to Megan grała tutaj główną rolę, a nie Celeste. Wiem, że w ostatnich rozdziałach, Ryan zachował się nie taktowanie, lecz mimo wszystko to był przy Meg cały czas 😘 choć chciał być na nią zły, nie potrafił 😘😘
A co z Megan? Blake ma dzieci i wnuki, a ona? Po prostu... Robi to, co kocha. Rysuje 😘
Buziole 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top