" Córka i pacjentka "

- Panie Hall – zwraca się do mnie rudowłosa pielęgniarka. - Mam przygotować pacjentkę z dwieście dwa do wybudzania ze śpiączki?

- Celeste Grimes ? - upewniam się, ponieważ w mojej pracy nie ma miejsca na pomyłki. Jedna zła decyzja może pozbawić niewinnego człowieka życia.

- Tak – przytakuje. - Przygotować ją?

- Oczywiście. Za pół godziny będziemy ją wybudzać. - rudowłosa znika mi z zasięgu wzroku, a ja idę do pokoju lekarskiego, aby zjeść lunch.

- Tato! - woła za mną Megan. Co ona tu robi? Jeszcze nigdy nie odwiedziła mnie w pracy bezinteresownie. Czekam aż do mnie podejdzie i ze zdziwieniem przyglądam się jej dzisiejszemu wyglądowi. Brak makijażu, włosy upięte w warkocz, jeansy i czerwona bluza. - Możemy porozmawiać?

- Oczywiście. - prowadzę ją do swojego gabinetu, a potem zamykam za nami drzwi. - Stało się coś?

- Chodzi o wasz rozwód – wzdycham i siadam na swoim fotelu. Cierpliwie czekam aż rozwinie temat. - Bo.. widzisz – spuszcza wzrok. - Przepraszam za to, co powiedziałam. To było okrutne, ale byłam wtedy na ciebie zła, że chcesz nas zostawić.

- Spójrz na mnie – z wahaniem wykonuje moje polecenie. - Posłuchaj mnie uważnie. To, że rozwodzę się z twoją matką, nie oznacza, że przestanę być twoim ojcem. Musisz zrozumieć, że gdy ludzie nie mogą się ze sobą dogadać, to się rozstają dla dobra wszystkich. Skarbie, zawsze przy tobie będę, pod warunkiem, że pozwolisz mi być twoim tatą. Proszę zastanów się, czy chcesz mnie, czy moich pieniędzy. To, co powiedziałaś, zabolało, ponieważ zrozumiałem iż moja słodka córeczka już dawno mnie opuściła, a zastąpiła ją wredna dziewucha. Chcę cię częściej widzieć ubraną tak jak teraz. Twoje naturalne piękno to twój atut. Nie potrzebujesz tych wszystkich kosmetyków i innych dupereli. Owszem, nie mogę zabronić ci żyć własnym życiem, ale proszę zrozum, że ja już się pogubiłem w tym wszystkim. Chcę z powrotem mojej córki. Bądź sobą chociaż przy mnie.

- Dlaczego nie możesz zaakceptować mojego stylu? - pyta z wyrzutem. - mama zawsze mówi, że wyglądam lepiej w makijażu.

- Kochanie, a wiesz co to znaczy mieć własny rozum? Sama zdecyduj w czym ci lepiej, tylko proszę przestań w końcu ulegać matce, bo daleko cię to nie zaprowadzi. Powinnaś się teraz skupić na nauce.

- Nauka jest do dupy. - wydyma wargi. - przyszłam ci tylko powiedzieć, że jak rozstaniesz się z mamą, to możesz pożegnać się też ze mną. - wstaje gwałtownie z krzesła. - Ale najwidoczniej ci na mnie nie zależy.

- Megan, słuchałaś mnie minutę temu? - pytam spokojnie, chociaż w środku mnie nosi. - Powiedziałem, że zawsze będziesz moją córką i możesz na mnie liczyć.

- Takie gadanie! Mama mówi, że już mnie nie kochasz!

- Megan, skarbie – chwytam ją za ramiona. - Kocham cię. - mówię powoli. - Nie mógłbym przestać, to niemożliwe. Jesteś moją córką, nie zapominaj o tym. Naprawdę musisz pozwolić mi odejść od mamy, proszę. Poradzimy sobie, ale nigdy nie myśl, że zostawiam ciebie.

- ZOSTAWIASZ! - wyrywa się z mojego uścisku. - Przyszłam tu dzisiaj, bo mama powiedziała, że zostaniesz z nami jak cię przeproszę. Myliła się! Ty jesteś egoistą! Jak możesz nas zostawiać! Nienawidzę cię tato! Nienawidzę!

- Megan

- Cześć! - wychodzi z pomieszczenia i trzaska drzwiami. Wiem, że powinienem za nią pobiec, ale wiem, że to nic nie zmieni. Katie jak zwykle podburzyła Megan, aby zagrać na moim sumieniu. Nie wrócę do tego domu, nawet jeśli wiąże się to z tyloma komplikacjami. Mam tylko nadzieję, że uda mi się przekonać Megan, że to nie ja jestem tym złym. Wiem, że to nie będzie łatwe, zważając że Katie wychowała ją na księżniczkę. Są ze sobą blisko i jestem pewien, że do czasu rozwodu urządzą mi niezłe piekło.

- Panie Hall. - do gabinetu zagląda rudowłosa pielęgniarka. - Można już wybudzać pacjentkę. Jej parametry życiowe są w normie. Jej matka za niedługo osiwieje z tych nerwów.

- W takim razie chodźmy.

****

- Dlaczego ona jeszcze się nie budzi? - histeryzuje starsza kobieta. - Przecież już powinna otworzyć oczy.

- Zrobi to, gdy będzie na to gotowa. Proszę dać córce czas.

- A może pan coś źle zrobił! - ściska mocniej dłoń Celeste. - Przecież jest pan jeszcze taki młody!

- Proszę pani, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pani córka się obudzi. - powtarzam spokojnie. - Przeżyła poważny wypadek, jej życiu już nic nie zagraża, więc nie ma się pani o co bać. Proszę mnie zawołać, jak pacjentka odzyska przytomność. - wychodzę z sali na korytarz, gdzie panuje nie mały tłok.

- Stało się coś? - zatrzymuję Caleba.

- Na oddział trafiło kilku poturbowanych kibiców. Jak co tydzień zresztą.

- Pełne ręce roboty – śmieję się. - Powodzenia.

- Nie pomożesz mi?

- Nah, mam jeszcze kilka pacjentów.

- PANIE DOKTORZE! Celeste się budzi! - krzyczy do mnie kobieta, a ja wracam do sali numer dwieście dwa.

- Ma..mamo ? - głosik dziewczyny jest bardzo słaby, co zapewne jest spowodowane suchością w ustach.

- Och, córeczko. - łka kobieta. - Tak bardzo się bałam. O mało na zawał nie zeszłam, gdy zadzwoniła do mnie policja.

- Nasz śpiąca królewna w końcu się obudziła – mówię z lekkim uśmiechem. - Jestem Ryan Hall, twój lekarz prowadzący. Przeprowadzę teraz kilka badań, dobrze?

- A mogę dostać szklankę wody?

- Ja pójdę – jej mama zrywa się z krzesła. - Znajdę jakąś pielęgniarkę. - kiwam głową, a kobieta wychodzi z sali.

- Jak się czujesz?

- Jakby po mnie walec przejechał. - wzdycha.

- Przysięgam, że po spotkaniu z walcem, nie miałbym już czego ratować, a szkoda byłoby stracić taką ładną buźkę. - uśmiecha się i zamyka oczy. Podchodzę do niej bliżej i nachylam się nad jej twarzą. - Mogłabyś otworzyć oczy? Chcę się przyjrzeć twoim spojówkom . - posłusznie spełnia moją prośbę, a ja świecę jej latarką po oczach. Następnie badam jej ciśnienie i zadaję jeszcze kilka kontrolnych pytań. Na razie jej stan jest naprawdę dobry.

- A kiedy będę mogła stąd wyjść?

- Och, nie wiem – wzruszam ramionami. - Najdalej za tydzień. Wszystko zależy od twojego stanu.

- Nienawidzę szpitali. Zanudzę się tutaj. - marudzi. - Ma pan przy sobie jakąś książkę do czytania?

- W gabinecie coś powinienem mieć, ale nie jestem pewny. Sprawdzę, ale zalecam tobie sen. Muszą ci wrócić najpierw siły.

- Kochanie, mam tutaj dla ciebie wodę. - w sali pojawia się pani Grimes, a ja żegnam się z kobietami i wychodzę z pomieszczenia. Cholera. Dopiero teraz odpuszczam sobie ten cały profesjonalizm i przyznaję sam przed sobą, że Celeste to niezła laska, nawet po przebudzeniu ze śpiączki. A te jej siwe oczy będą mnie prześladować. O nie!

-----
Hej misie ❤️
Życzę miłego sobotniego wieczora 😘
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top