" Było blisko"

- Jest pan z siebie zadowolony? - unoszę wzrok na mamę Celeste, która niespodziewanie pojawia się w moim gabinecie. Marszczę brwi w niewiedzy. Raczej wątpię, że wie o mojej randce z jej córką.

- Słucham?

- Celeste cierpi!

- Może pani jaśniej?

- Bolą ją ramiona! To przez pana cholerne kroplówki! Wróciła z pracy cała obolała! - mam ochotę strzelić tej kobiecie w głowę. Przecież jej córka jest archeologiem i dziwne byłoby gdyby nic jej nie bolało po całym dniu klęczenia nad skamieniałościami. Ta kobieta ewidentnie ma do mnie jakiś poważny problem od samego początku. Jestem niemal pewny, że szuka uwagi albo rozgłosu.

- Zapewniam panią, że to nie jest wina kroplówek. Pani córka była w pracy, a tam się ciężko pracuje i to jest przyczyna jej dzisiejszego stanu.

- Moja córka nie pracuje ciężko. Jest dietetyczką! Tak jak ja!

- Dietetyczką? - dopytuję zbity z tropu. Przecież mi powiedziała, że jest archeologiem. Opowiadała o tym z wielką pasją. O co tutaj chodzi?

- Głuchy pan jest? Tak, dietetyczką! Wcale nie pracuje fizycznie! To wina pana kroplówek!

- Pani córka wyszła ze szpitala tydzień temu. To niemożliwe, żeby kroplówki spowodowały ból mięśni!

- Pozwę pana za brak kompetencji.

- Proszę podać córce maść.

- Pf! Jest pan arogancki! Mam jej podać jakieś nieskuteczne gówno za przeproszeniem? Ach, do widzenia! Zaraz dostanę migreny.

- Tam są drzwi. Do widzenia.

- Żegnam - trzaska drzwiami a ja chowam głowę w dłonie i zaczynam się śmiać. Ta kobieta to chodzące tsunami. Zerkam na zegarek i z irytacją stwierdzam, że przede mną jeszcze dwie godziny pracy. Cholera. Muszę porozmawiać z Celeste o tej sytuacji z jej pracą, a wolę nie robić tego przez telefon.

****

- Ryan? - Celeste otwiera drzwi w dresach i luźnej koszulce. - Co tu robisz?

- Jesteś dietetyczką czy archeologiem? - pytam bez niepotrzebnego przywitania.

- Wejdź do środka - wzdycha i czeka aż wejdę do jej mieszkania. - Skąd wiesz o dietetyczce?

- Była u mnie twoja mama z oskarżeniami, że przez moje kroplówki cierpisz.

- Co? - zamyka oczy. - Jestem archeologiem. - tłumaczy. - Moja matka myśli, że poszłam w jej ślady. Próbowałam ją wyprowadzić z tego błędu, ale nie przyjmuje tego do świadomości. Po śmierci mojego taty, mama jest inna.

- Dość specyficzna. - dopowiadam. - Przepraszam, że nie uprzedziłem o swojej wizycie, ale musiałem się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

- Spokojnie. W sumie miło, że przyszedłeś. Nudziło mi się. Co powiesz na jakiś film i pizzę?

- CELESTE!

- Kurczaczki, moja matka. Nie może cię tu zobaczyć.

- Mam wyskoczyć przez okno?

- Z trzeciego piętra? - panikuje. - Zapomnij. Idź do sypialni i nie wychodź! Błagam. - niemal wbiegam do sypialni z ogromnym łóżkiem i zamykam za sobą drzwi. Z całej siły staram się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Czuję się jak napalony nastolatek, który wkradł się do dziewczyny, która mu się podoba, a jej matka to cholerny szpieg.

****

Celeste

- Mamo? Co tu robisz? - całe szczęście głos mi nie drży, ale mało brakuje. Jak ona zobaczy Ryana to już po mnie.

- Nie cieszysz się, że cię odwiedzam?

- Przecież nienawidzisz Ronnie. Masz alergię na sierść.

- Jakoś przetrwam, kochanie. - wchodzi do mieszkania i kieruje się prosto do salonu. - Przyniosłam ze sobą zdjęcie. Oprawiłam je i chcę ci je dać.

- Okej, ale po co mi to zdjęcie?

- Wyszłaś na nim tak słodko. - pokazuje mi ową fotografię, która wcale mi się nie podoba. Zdjęcie zrobione w zoo, gdy lama na mnie pluje. Dość przykre wspomnienie.

- Nieprawda. Wyrzuć to zdjęcie!

- Skarbie - uśmiecha się. - Postawię ci je w sypialni.

- Co? Nie! Nie wchodź do sypialni. - panika w moim głosie jest namacalna.

- Dlaczego? - pyta oskarżycielsko. - Co przede mną ukrywasz?

- Nic, mam tam po prostu bałagan. Na dywanie jest mnóstwo sierści, bo dawno nie odkurzałam, a ty możesz dostać uczulenia. - wyjaśniam chaotycznie.

- Daj spokój, postawię tylko zdjęcie.

- Ja mogę to zrobić.

- Nie, ja to zrobię. Nie boję się bałaganu.

- Mamo, błagam nie wchodź do SYPIALNI!

- Chowasz tam kogoś? - zaciska szczęki. - Co ja mówiłam o facetach w twoim wieku? - z zaciętą miną idzie do sypialni, a ja zamykam oczy i czekam, aż zacznie się awantura. Nawet nie idę za nią, bo to nie ma sensu. Przecież znajdzie Ryana. Już po nas, ona nas zlinczuje. Chciałam jej powiedzieć o nim, ale nie teraz. Ją trzeba długo przygotowywać na takie wiadomości. Mama wraca do salonu z dziwną miną.

- Co?

- Wcale nie masz tam bałaganu - stwierdza. - I nikogo też tam nie znalazłam, więc dziwi mnie twoja reakcja. Nie masz przypadkiem gorączki?

- Nie - odpowiadam zdezorientowana. Co się stało z moim doktorkiem? Przecież nie wyskoczył z trzeciego piętra.

- Celeste, co się z tobą dzieje?

- Nic, mamo. Jestem po prostu zmęczona. Mogłabyś już iść. Chcę się położyć.

- Może poczytam ci bajkę? Zawsze odganiało to od ciebie koszmary.

- Nie, dziękuję. Poradzę sobie sama.

- No dobrze. Jakby coś się działo, to dzwoń. - całuje mnie w czoło, zabiera swoją torebkę, a potem wychodzi z mieszkania. Zamykam drzwi na klucz, aby przypadkiem tu nie wróciła. Idę do sypialni, aby sprawdzić co się stało z moim gościem.

- Ryan?

- Pod łóżkiem. - wyczołguje się spod łóżka, co powoduje mój nagły wybuch śmiechu. - Było blisko.

- Myślałam, że cię tu znajdzie.

- A ja rozważałem wyskoczenie przez okno. Twoja mama mnie przeraża.

- Dobra, wybrnęliśmy z tej sytuacji. Kamień z serca.

- Następnym razem na film zapraszam do mnie.

------
Hej misie ❤️
Nasz Ryan nie ma lekko😂😂
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top