VI
Patrzyłem na Kai'a zmartwionym wzrokiem. Czy to możliwe, że Lloyd podoba się Kai'owi? Odwróciłem wzrok na Cole'a i spytałem
- Czy Kai zauroczył się w Lloydzie?
- Ah, więc Ty też zauważyłeś? – odparł pytaniem na pytanie, nawet na mnie nie patrząc.
- Jak to, TEŻ? – dopytywałem.
- Chodzi o to, że nawet nieznajomy zauważyłby, że ten szczerbaty dureń się w nim zakochał. – chłopak na chwilę przerwał – Nie widzi tego jedynie sam Lloyd, a teraz jeszcze przyprowadza jakąś dziewczynę, niczego nie świadomy oznajmiając, że są razem.
Gdy to usłyszałem byłem jeszcze bardziej zmartwiony o brązowowłosego chłopaka. Chciałem mu jakoś pomóc, ale za nic nie wiedziałem jak i czułem się z tym źle.
Staliśmy tam jeszcze przez chwilę, aż w końcu Zane coś wymyślił.
- Ej chodźmy do kina!
- A co grają? - zapytał blondyn.
- Kiedy gasną światła - odparł Zane, szczerząc się jak głupi do sera.
Popatrzyłem przerażony na wszystkich i od razu odsunąłem się krzycząc, że nie idę. Nie chcę znowu zmuszać Cole'a do odwiedzenia mnie o takiej porze.
- Ja też nie idę - powiedział czarnowłosy - Więc jak chcecie to idźcie, a my z Jay'em coś porobimy i spotkamy się tu, jak tylko skończy się film. Zgoda? - w tym momencie popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Jak chcecie - powiedział Kai wzruszając ramionami.
- To do potem! - krzyknął Lloyd, kiedy odchodzili.
Cole popatrzył na mnie z dziwnym, a nawet przerażającym uśmiechem, po czym złapał mnie za nadgarstek i zaczął biec w nieznane mi miejsce. Piszczałem co jakiś czas, kiedy za mocno zaciskał dłoń na moim nadgarstku, ale zdarzyło się to tylko kilka razy.
A co jeśli on ciągnie mnie do lasu żeby tam mnie zabić i ukryć zwłoki?!?!
Jay ogarnij się deklu! Cole by ci tego nie zrobił... Bo nie zrobiłby, prawda?
Zresztą nieważne. Ważniejsze jest aktualnie to, że nie mogę złapać oddechu, a Cole chyba jeszcze bardziej przyśpieszył. Nogi mi się plątały, aż w pewnym momencie zahaczyłem o coś nogą przewracając się na twardy chodnik, a po minucie poczułem pieczenie na lewej nodze, na co syknąłem.
- C-cole... B-boliii - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, które po chwili znaczyły ścieżki na moich policzkach i skapywały na szary chodnik.
- Co cię boli? - zapytał zmartwiony chłopak, kucając przy mnie.
- N-noga...
- Chodź, zaniosę cię do twojego domu ok? - zapytał, a ja tylko przytaknąłem. Chwilę później Cole trzymał mnie już jak pannę młodą. Objąłem rękami jego szyję, głowę kładąc na jego ramieniu.
Po około 15 minutach leżałem już na swoim łóżku, a Cole zacząL rozpinać mi spodnie ((͡° ͜ʖ ͡°) dop.aut.), aby móc sprawdzić co z moją nogą. Kiedy zsunął ze mnie jeanse zrobiłem się cały czerwony ze wstydu.
- Nie wstydź się mnie maluchu - wyszeptał tuż przy moim uchu, powoli się odsuwając i oglądając nogę - Zdarłeś sobie nogę. Masz tu gdzieś opatrunki?
-...
- Wiem, że je tu masz, a teraz są potrzebne - powiedział pocieszająco chłopak delikatnie głaszcząc moje włosy.
- Pod łóżkiem - westchnąłem.
Gdy zielonooki wyciągnął pudełko z opatrunkami, zaczął oczyszczać ranę i ją opatrywać.
- Skończone - odparł w końcu - A że byłeś grzecznym pacjentem to przez resztę dnia będę nosił cię gdzie tylko zechcesz - uśmiechnął się.
- A m-możemy i-iść na l-lody? - zapytałem niepewnie.
- Oczywiście, ale może załóż inne spodnie, bo w tych będzie ci niewygodnie.
- W-wyjmiesz mi jakieś? - on tylko pokiwał głową i zaczął szperać w mojej szafie, dopóki nie wyciągną fiołkowych spodenek do ⅓ ud - Nie włożę ich!
- Czemu? Na pewno wyglądałbyś w nich ślicznie i uroczo! - upierał się wyższy.
- No dobra - niechętnie je wsunąłem, a Cole podniósł mnie i wyniósł przed dom, gdzie na spokojnie wziął mnie na barana.
*Time skip*
Staliśmy przed lodziarnią, wybierając lody. Ja wybrałem śmietankowe i truskawkowe, a Cole owocowe. Usiedliśmy przy stolikach na zewnątrz jedząc lody i rozmawiając.
- Lód ci się roztapia - ostrzegł mnie Cole, a po chwili poczułem coś mokrego na dłoni. Okazało się, że mój lód roztopił się już baardzo mocno i musiałem jeść szybciej, ale zanim to zrobiłem to zacząłem oblizywać dłoń.
Czułem na sobie uważny wzrok Cole'a, a kiedy na niego spojrzałem, zobaczyłem, że z jego nosa wypływa krew.
- Cole, twój nos krwawi! - pisnąłem przerażony. Chłopak dotknął miejsca pod nosem, a gdy zobaczył krew, wziął chusteczki i zaczął ją wycierać, mówiąc, że nic się nie stało.
Kiedy zjedliśmy lody skierowaliśmy się w stronę parku.
+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+
Cześć wam! :D
Wena wreszcie wróciła, więc cieszmy się! XD
Od teraz postaram się wstawiać rozdziały częściej, żeby nadrobić moją nieobecność.
Rozdział dedykuję _Dixic_, SmaiaPalette i AveRubies :D
Rozdział NIE sprawdzany!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top