3
-Już idziesz?-zapytałam białowłosego
-jak się dowiedzą że cię nie ma i że to ja cię wypuściłem to mnie zabiją. Wpadnę jeszcze.-uśmiechnął się chłopak. Również uśmiechnął się. Wyszedł
-mogę u ciebie zostać prawda?-zwróciłem się do załamanego diablesa
-pewnie że tak.-załamał mu się głos
-Ejj. Nie martw się. Jestem cały żyje. Chwila. O nie!!! Zostawiłem mojego kebaba!-zaśmiał się chłopak
-kupie ci drugiego
-Jejj.-chciałem go przytulić ale to jak przejdzie mi ból w rękach i nogach. Zewsząd najlepiej by było.-to idziesz po tego kebaba? Głodny jestem i obolały.-westchnął. Wstał i zabrał kurtkę wraz z portfelem oraz telefonem.
-Dzwoń jak by się coś działo.-powiedział wychodząc. Rozejrzałem się po pokoju w którym Diables miał cały sprzęt komputerowy. Zdałem się właśnie sprawę że nie mam telefonu. Jak ja się skontaktuje z Krzysiem? Pomógł mi... Chcę się z nim spotykać częściej jak z resztą moich przyjaciół. Na przykład Kamil lub Staś. Nie dawałem im znaku życia i powinienem się z nimi skontaktować. Diables zostawił odpalony komputer. Wszedłem na discorda Hopaków.
Diables: Cześć chłopaki
Ewron: Cześć Diables. Jak tam się czujesz?
Thorek: Właśnie Diables wszystko dobrze?
Diables: Chłopaki to ja piszę Blaszka. Telefonu jeszcze nie odzyskałem. A co się takiego stało Diablesowi że się tak przejmujecie? Jak coś poszedł mi po kebaba bo jestem obolały i mogą mnie znowu złapać.
Ewron; O mój boże blaszka! Nic ci nie jest? Jak się czujesz?
Thorek: Jak to nie masz telefonu?
Diables: No pobili mnie kilka razy, ale czuje się dobrze. Leesoo mnie opatrywał gdy byłem porwany. Nie mam telefonu, bo mi go zabrali. Mam nadzieje że Krzyś mi go przywiezie jutro.
Ewron: Jaki Leesoo? To on cię porwał?
Diables: Należy do ich gangu ale mnie wyciągnął. Nic mi nie zrobił. On raczej starał się pomóc.
Thorek: Nie boisz się że cię może wydać?
Diables: Diables się z nim zna a jak by powiedział że mnie wypuścił to bym mia przesrane tak samo jak Leesoo i ja
Ewron: Rozumiem. A boli cię bardzo?
Diables: Ledwo się poruszam mam ranę na głowie i brzuchu i jestem posiniaczony. Nie nie boli.
Thorek: Przyjedziemy z Kamilkiem za dwa dni co ty na to?
Diables: Jak Diables się zgodzi bo będę u niego tymczasowo.
Ewron: Okej to papa
Thorek: Papa
Diables: Papa
No i koniec pisanka. Za dwa dni? Hmmm oni coś kombinują. Albo chcą mi zrobić niespodziankę? Ziółko by wystarczyło. Głodny jestem. Gdzie mój kebab? O wilku mowa! Przyszedł Diables z moim kebabem.
-Masz-powiedział zrezygnowany podając mi kebaba
-dziękujeeeee-odwinąłem ze sreberka Kebaba i zacząłem go jeść. Diables usiadł na łóżku bo siedziałem na krześle obrotowym przy biurku i mi się przyglądał ze smutkiem i współczuciem. Kiedy skończyłem jeść obłożyłem folię na biurko i usiadłem obok Diablesa. Był zapatrzony w krzesło na którym siedziałem. Położyłem głowę na jego ramieniu. Zawsze tak robię jak jest zmartwiony. Wie że jak tak robię wyrażam że jestem z nim i wszystko będzie dobrze. Ocknął się i spojrzał na mnie. Przytulił mnie.
-Martwiłem się bardzo o ciebie.-poczułem na moich plecach coś mokrego. Ah tak. Łzy Dawida.
-Spokojnie nic mi nie jest. Jestem tu. Żyje i to jest najważniejsze.
-Mogłeś umrzeć
-Leesoo mi pomagał.
-od 3 dnia jak tam byłeś bo go poprosiłem.
-Nie.-odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie pytająco.-Pomagał mi odkąd tam trafiłem.-zdziwił się.
-Okej nie wnikam. Co robiłeś na moim kompie?
-Pisałem z Hopakami. Nie mam telefonu więc nie miałem innej opcji
-Cz-czytałeś poprzednie lub moje prywatne wiadomości?-zestresował się
-Nie.-odetchnął. Dziwne...
-chcesz coś pooglądać?
-Tak. A co obejrzymy?
-A nie wiem a na co masz ochotę?
-Wybierz coś. Mi wszystko jedno.
-Okej to chodź do salonu a ja idę po jakieś picie. Chyba mam jeszcze chipsy. Poszedłem do salonu boleśnie siadając na kanapie. Chciałem spojrzeć w telefon z przyzwyczajenia. Nerwowo rękami szukałem telefonu. Ah tak. Nie mam go. Już za nim tęsknie. Przyszedł Diables z piciem i chipsami. Włączył film. Zaczęliśmy go oglądać jedząc chipsy popijając je napojem. Nudny strasznie był więc zasnąłem. Rano obudziłem się przykryty kocem a na fotelu siedział Krzyś przeglądając telefon. Ja szukając atencji zabrałem mu telefon.
-Dzień dobry-powiedział uśmiechając się
-Hej.
-masz tu swój telefon.-podał mi owy przedmiot.-udało mi się odzyskać
-dziękuje. A czemu siedzisz w kapturze i maseczce?-nie usłyszałem odpowiedzi. W celu zdjęcia ,,osłony" Z jego głowy wstałem i usiadłem mu na kolanach okrakiem. Zdjąłem mu kaptur. Szybko go założył spowrotem i trzymał żebym mu go nie zdjął.
-co ty robisz?-zapytał
-chce zdjąć ci kaptur i maseczke nie widać?-wygodnie sie siedzi na jego kolanach.-gdzie Dawid?
-Wyszedł gdzieś. Powiedział że musi coś załatwić i kazał mi cię pilnować.-zeskanowałem go wzrokiem od góry do dołu wracając do jego oczu. Był ubrane w niebieskie jeansy i różową bluzę. W końcu coś innego niż czarny. No może poza maseczką i skarpetami. Wsunąłem swoje ręce pod kaptur koło uszu chłopaka żeby zdjąć mu maseczkę. Kiedy udało mi się wyrzuciłem ją gdzieś za siebie. Siedząc na jego nogach nie miał możliwości wstania po nią. No chyba że by mnie podniósł. Odwrócił głowe dalej trzymając ręką kaptura żebym nie miał opcji spojrzenia na niego.
-No ejjj. Spójrz na mnie.-Tak atencji szukam. Możecie to zanotować ewentualnie POWIEDZIEĆ MU ŻE MA NA MNIE SPOJRZEĆ! Obrócił się do mnie ale głowę skierował w dół przez co nadal nie widziałem jego twarzy.
-no ty se chyba żarty robisz.-powiedziałem podnosząc jego głowę. Miał limo pod okiem i patrzył na mnie z niechęcią.-oni ci to zrobili?-przytaknął i napłynęły mu łzy delikatnie do oczu.-spokojnie, Nic ci nie zrobią więcej.-otarłem jego oczy. Przytulił się do mnie jak najdelikatniej żeby mnie nie zabolało
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
sieaaaaaaa. juuuu biótiful
~słów 897
~patkaa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top