18
- co.. - szepnąłem patrząc na chłopaka który się uśmiechał. Wstał od blatu i objął mnie od tyłu
- coś nie tak skarbie? - spojrzałem na niego i nie mogłem uwierzyć w to słyszę
- nie nazywaj mnie tak i się odsuń ode mnie
- kochanie przez jesteśmy razem od kilku dni nie pamiętasz? - powiedział całując mnie po szyi
- Co - odepchnąłem go oraz stanąłem pod ścianą po czym spojrzałem z niedowierzaniem na białowłosego. Chłopak się uśmiechał po czym wybuchnął śmiechem
- dobra czekaj czekaj - wziął kilka oddechów i usiadł na miejscu na którym ja siedziałem - żartowałem, że jesteśmy parą, ale seks uprawialiśmy - patrzał na mnie. Czułem się w tamtym momencie jak jakiś idiota. W sumie nim jestem, ale pomińmy ten zbędny fakt.
- to jakim cudem znalazłem się na kanapie?
- nie pamiętasz? Leżeliśmy sobie i ty powiedziałeś, że idziesz oglądać film. Ubrałeś sie i wyszedłeś co uznałem za dziwne
- nie pamiętam, że takie cos zrobiłem ale dobra
- wyciągnij sobie z mojej szafy jakieś ciuchy i jedziemy do firmy - rzucił pijąc wodę ze szklanki która magicznie pojawiała się na blacie
- po co? - po chwili zdałem sobie sprawę jak głupie to było pytanie - dobra nie ważne
- po pieniądze
- tak wiem
- no to szybko. Czekam w aucie - wstał i wyszedł kiedy ją nadal stałem osłupiały pod ścianą.
Mam powoli go dość. Czy ja mogę do domu.. w sumie mogło być gorzej.. z nim czuję się bezpieczny.. Łukasz stop. Dobra zestaw mną serio jest coś nie tak. Czuję się bezpiecznie będąc w rękach psychopaty, który może mnie zabić w każdej chwili. Ja chyba powinienem się leczyć podobnie jak on. Tylko nie wiem który z nas na co. Ja na głowę on na nogi, bo niego już za późno na ratunek. Jak ktoś mi napisze, że przesadzam zabije!
Pobiegłem do sypialni kiedy zdałem sobie sprawę, że nadal stoję pod tą cholerną ścianą. Wziąłem pierwsze lepsze ciuchy. Padło na czarną bluze - oczywiście za dużą - i jeansy trochę za duże, ale by się nie obeszło bez doczepienia łańcucha. Po przebraniu się wyszedłem z domu.
Wsiadłem do auta z bólem. Podniosłem się od razu z siedzenia
- Jezu, ale boli - syknąłem siadając powoli na siedzenie, a Krzyś powstrzymywał śmiech
- aż tak mocno cię jebałem? - spojrzał na mnie już dusząc się śmiechem. Zarumieniłem się i uderzyłem go w głowę
- nie, a teraz jedź - powiedziałem zapinając pas
- a co jeśli nie? - nienawidzę być w kropce. Ja nic nie jestem w stanie zrobić, gdyż to on ma przewagę pod każdym względem
- nie dostaniesz kasy - tu go zatkało
- racja. To w drogę. Przy okazji kupię ci tabletki na ból co? - zaśmiał się lekko
- zaraz to ty będziesz ich potrzebował
- póki co mnie nic nie boli
- zaraz może zacząć. - tym akcentem zaliczyłem rozmowę dumny z siebie. Dojechaliśmy do firmy. Znów przed nią czekał na nas Karl.
- witam was gołąbeczki! Dobrze się spisaliście. Chodźcie musicie to zobaczyć, bo oprócz pieniędzy dostaniecie coś jeszcze
- jasne tylko nie długo muszę coś załatwić, a Łuki ma zgłoszenie na kolejną osobę - powiedział białowłosy podążając za nim. Nie chcąc być style szedłem ramię w ramię z Krzysiem. Jak się okazało szliśmy do hangaru za firmą. Weszliśmy do niego. Oprócz samolotów był samochód i właśnie do niego szliśmy
- jakie piękne - powiedziałem patrząc na owy pojazd
- tak i jest wasze - rzekł niebiesko włosy
- to nie jest zwykły samochód prawda? - zapytał Krzyś opierając się o maskę pojazdu chowając ręce do kieszeni i krzyżując kostki
- tak. Ma kilka dodatkowych funkcji. Między innymi może się rozpędzić do 500 kilometrów na godzinę i ma dopalacze. Gps jest bardziej zaawansowany niż normalnie o raz ma funkcję automatycznego kierowania i działa on bez błędnie tylko na automatycznym sterowaniu się rozpędzi do 200 kilometrów na godzinę maksymalnie. Kluczyki masz tutaj - powiedział Karl rzucając klucze Krzyśkowi
- skąd tu taka technologia. Czy ja jestem jakiś zacofany czy co?
- mówiłem ci, że tylko my mamy taką technologie. Nie zapomnij, że masz zegarek - rzucił wsiadając do nowego auta. - idziesz? - zawołał. Zawahałem się. Końcowo usiadłem z bólem na fotelu. Gdy auto zostało odpalone, a Krzyś przygazował w miejscu z tylnych opon wydobywał się czerwony dym. Ruszyliśmy hangaru. Wyjechaliśmy na główną ulicę jadąc 120 kilometrów na godzinę. Było to za szybko, bo ograniczenie do 90 było. Spodziewałem się tego co się wydarzyło.
Mianowicie zaczęła nas gonić policja. Jako iż funkcje auta są jakie są i ono nie jest jeszcze zarejestrowane udało nam się uciec jadąc z prędkością 350 kilometrów na godzinę. Byłem pewien, że gdzieś wjedziemy w drzewo, bo zakręty były ostre, ale Krzyś nie dawał za wygraną i takim sposobem dojechaliśmy do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ziomki wtedy przez przypadek opublikowałem teraz jest na serio
~słów 799
~Kamilek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top