14

Nudziłem się strasznie kiedy Krzyś coś tam robił z ciałami. Strasznie się to przedłużało. Miał zegarek, a nie chciałem patrzeć na te wszystkie wnętrzności, więc poszedłem do drugiego pokoju w piwnicy gdzie był komputer. Odpaliłem go i se robiłem coś, aż wyświetliło się powiadomienie z jego maila. Normalnie bym tego nie czytał gdyby nie miał ustawionego włączania maila jak coś przyjdzie. Było to z jakiegoś szpitala. Jak się później okazało, że był to szpital psychiatryczny, bo Krzyś ma rozdwojenie jaźni i musi się tam ZNOWU zgłosić. Nigdy bym nie pomyślał, że bywał w psychiatryku, ale z drugiej strony to by wyjaśniało jego podejście do zabijania. Zamknąłem tego maila i wróciłem do YouTube'a. Zapytam o to później, ale póki co będę oglądał jakieś durne filmy. Może jakieś dramy będą. Oglądałem tak wszystko i nic. Szału nie było. Zanim się obejrzałem był już 19. Wyszedłem z piwnicy, w której swoją drogą było zimno. No ciekawe czemu. Jednak ja to inteligentny jestem. Wszedłem do salonu gdzie na tablicy Krzysiek coś przeglądał.

- Co patrzysz? - zapytałem siadając obok niego na kanapie

- A takie tam sprawy z mafii - zamknął tablice i wstał do kuchni łapiąc za klucze. - Będę około późno nie czekaj na mnie - nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo po prostu wyszedł.

- Okej? - zapytałem sam siebie. Mógłby mi zegarek chociaż zostawić, ale z drugiej strony jedzie do jakiegoś miejsca spotkań mafii i musi go mieć, a dobra tam. Wstałem do kuchni i zacząłem robić sobie budyń, bo czemu nie? Po przygotowaniu jakże trudnego dania zszedłem z grubym kocem - leżącym na kanapie - do piwnicy. Dalej oglądałem jakieś filmy. Nudne się to zaczynało robić jeszcze bardziej niż wcześniej. Kiedy byłem już znudzony, że prawie zasypiałem wyłączyłem aplikacje i spojrzałem na godzinę. 

- już 4? No to nie źle... Ciekawe czy Krzyś już jest - Powiedziałem do siebie po czym wyszedłem z piwnicy zostawiając koc na krześle - który zapomniałem wspomnieć, że się nim okryłem. Tak wiem, że to na logikę można było wziąć, ale trudno - Wchodzą do kuchni usłyszałem trzaskanie drzwiami. Napiłem się wody ze szklanki opierając się tyłem do blatu trzymając na nim jedną rękę. Odłożyłem szklankę i podobnie jak drugą rękę oparłem na blacie. Do kuchni wszedł wkurzony Krzyś zatrzymując się gdy mnie zobaczył

- Myślałem, że śpisz - powiedział idąc już spokojniej w moją stronę

- A ja myślałem, że będziesz wcześniej - stanął na przeciwko mnie kładąc swoje dłonie na blacie obok moich. Był blisko. Aż za blisko, ale nie zwracałem wtedy na to uwagi.

- przedłużyło nam się trochę.. 

- A co się tak wkurzyło?

- Nic.. Dowiedziałem się czegoś i no. Bywa tak czasami, ale to dlatego, że jestem zjebany - zaśmiał się delikatnie kierując wzrok na swoje nogi na chwilę, a potem znowu na mnie.

- Może mi w końcu wytłumaczysz o co chodziło z tymi robotycznymi oczami i tak dalej? - westchnął ciężko

- Bo jak wiesz jestem w mafii z rozwiniętą technologią - ameryke odkryłeś niczym Krzysztof Kolumb, który jej tak na prawdę nie odkrył - i ostatnio w nocy na szczepienie z ,,Wirusem", który powoduje, że jesteś bez litości, żeby mieć pewność, że nikomu z nas nic się nie stanie oraz będziemy pilnować się, żeby nie wydusili z nas prawdy. No i jak dzisiaj się dowiedziałem nie ma żadnego wyjątku, więc jak ktoś ci grozi to jesteś bez litosny, ale nie rozumieją dlaczego ciebie nie zabiłem jak ci groziłem, bo to miało powodować, że się nie będę wahał. Po prostu to bym zrobił w dodatku nieświadomie, bo to przejmuje kontrole nad moim ciałem. Musieli to zbadać i wyszło, że są idiotami i nie wiedzą

- co. Czekaj - usiadłem na blat - czy ty próbujesz mi w tej chwili powiedzieć, że gdyby nie jakiś błąd w szczepionce byś mnie zabił, bo nie kontrolujesz tego wirusa i mimo, że wiedziałeś, że tak może się stać zgodziłeś się to wszczepić?

- Nie miałem wyboru.. Taki minus bycia w mafii

- Ale nic mi nie zrobisz prawda? Bo to zaczyna się robić straszne.. - przybliżył się do mnie jeszcze bardziej

- Tobie? - parsknął krótko sarkastycznym śmiechem - Tobie bym nigdy nie zrobił krzywdy - od naszych twarzy dzieliły milimetry. Kilka chwil później połączył nasze usta. Odruchowo odjąłem jego szyje rękami, a nogi oplotłem wokół jego tali. Kiedy się lekko odsunąłem - bo zabrakło mi powietrza - podniósł mnie z blatu i zaniósł do sypialni po czym położył mnie na łóżku kładąc się obok i przytulając mnie od tyłu

- Dobranoc - szepnął mi do ucha

- Dobranoc - odpowiedziałem po czym zamknąłem oczy i zasnąłem

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

SIEA KURWA JA WAS BARDZO PRZEPRASZAM, ALE CHYBA WRACAMY DO REGULARNOŚCI JAK SIĘ NIE ROZLENIWIE JESZCZE BARDZIEJ

~słów 745

~Kamilek 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top