₱ 4 ₱
Mają pięć wyjść i cztery wejścia. Tak mi się nudziło podczas łażenia za strzelającym do umarlaków Michałem, że zostało mi tylko liczyć przejścia. Wróciliśmy do bunkra, czy co to tam jest, akurat jak słońce zaczęło zachodzić.
– Gdzie będziemy jutro szukać ocalałych? – Zapytałam, gdy dotarliśmy do najbliższego wejścia, które okazało się tym najdłuższym przejściem, przez które Michał szedł wcześniej. Dowiedziałam się, że jak jest jakieś przejście to zwykle jest to tunel. Jedynym wyjątkiem jest to wyjście ze styropianowym głazem.
– Zobaczysz. Teraz twoim jedynym zadaniem jest się wyspać, bo wcześnie ruszamy.
– A dostanę chociaż chwilę, żeby poznać wszystkich?
– Nie musisz wszystkich poznawać. Będziemy pracować razem tylko przez kilka dni. Ja cię tylko wyćwiczę, a potem zostaniesz przydzielona do kogoś i dostaniesz stałe zadania. Przykładowo Zimmermann załatwia jedzenie. Zwykle są to konserwy, więc będziesz musiała się przyzwyczaić jeśli w ukryciu jadłaś coś innego.
– To nieźle mnie "wyćwiczysz" jak nic nie robię tylko za tobą łażę.
– Obserwując profesjonalistę też się uczysz.
– Pragnę wspomnieć, że profesjonalista policzyłby dokładnie wszystkie postrzelone ofiary wirusa zombie. Gdyby nie ja już byłbyś żywym trupem.
– To był tylko wypadek przy pracy
– Wypadek, który zmusiły mnie do pozbawienia cię życia – Chłopak tylko westchnął pogardliwie dając znak, że nie chce o tym gadać. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy.
Dotarliśmy do schronienia. W tym... salonie, o ile tak to mogę nazwać najwidoczniej odbywało się jakieś zebranie czy coś.
– Jesteście wreszcie – powiedział Wiejak widząc nas – mówiłem właśnie o zmianach jakie zajdą w przeciągu następnych kilku dni. Teraz zamiast trzech ekip żywnościowych po dwie osoby będą dwie ekipy po trzech ludzi, więc musimy ograniczyć również racje żywnościowe jeszcze bardziej. Następną kwestią jest to, żebyście po każdym wyjściu szli do skrzydła szpitalnego, żebyśmy mieli pewność, że nikt nie przywlecze wirusa. Michał, przykro mi, ale nie mogę już chodzić z tobą na poszukiwania.
– Czemu niby?
– Z kilku powodów. Nie mamy już tak naprawdę kogo szukać w najbliższej okolicy, gdyby coś mi się stało zastąpiłbyś mnie, a wiem, jak bardzo nie lubisz spraw formalnych, a ostatnio sporo się tego nazbierało – Michał przewrócił oczami – Idąc dalej. Ostatnio zrobiliśmy się trochę zdezorganizowani. Jutro wszyscy wychodzą i robią co mają robić z samego rana. Tyczy się też to grupy żywieniowej, bo zapasy się powoli kończą. Zostaje tylko Olka, bo chciała zgłosić braki zaopatrzenia. Ostatnia sprawa: Musimy eskortować część z nas do innego miasta, żeby rozszerzyć pole naszych działań. W ciągu najbliższych kilku dni zdecyduję kto będzie musiał opóścić to miejsce. To na tyle, możecie się rozejść – wszyscy poszli do pomieszczenia sypialnianego. – Michał i nowa. Chodźcie do mnie na chwilę. – poszliśmy do jego gabinetu.
– O co chodzi? – zapytałam.
– Jak dobrze znasz te okolice?
– Mogłabym być przewodnikiem po kilku pobliskich miejscowościach, a co? – odpowiedziałam. W sumie to prawda, znam wszystkie zakamarki kilku miejscowości dookoła miasta.
– Gdzie część z nas mogłaby się osiedlić? – pytał dalej.
– No nie wiem, może nadałaby się placówka wypoczynkowa nad jeziorem? Jest tam kilka domków i pełno sklepów wokół, więc dałoby się przeżyć dość sporo użędując bardzo blisko schronienia. Jeden dom mieści pięć osób.
– Bezsens – skomentował Michał – Jak tylko trupy kogokolwiek usłyszą to będą w stanie wyłamać drzwi.
– Jest tam ogrodzenie, może jeśli się uda znaleźć klucz do bramy moglibyśmy ją zamknąć i w razie czego przechodzić nad ogrodzeniem.
– Michał, będziesz dowodził ekspedycją do tego miejsca. Jeśli faktycznie nada się do zamieszkania trzeba oczyścić ten teren. Umówmy się: jesteś najlepszy i najbardziej się nadajesz do prowadzenia takiej ekspedycji.
– Wasza pierwsza taka wyprawa? – zapytałam jednak moje pytanie zostało olane.
– Weź tyle osób ile potrzebujesz. Nie wiesz, czy w tamtych okolicach nie ma jakiegoś miejsca z bronią lub amunicją? – drugie zdanie zostało wypowiedziane do mnie. Zaczęłam sięgać pamięcią.
– Może znalazłoby się coś na komendzie policji, albo sklepie z bronią w jednej z gorszych dzielnic.
– Dobra, jeśli chodzi o rozeznanie terenu to dajesz się na nią.
– Widziałem, że ci od Przemka już wrócili. Nie znaleźli go?
– Niestety.
– Mogę się wtrącić? – zaczęłam – Skoro Michał jest najlepszy to dlaczego on nie poszedł na poszukiwania tego Przemka?
– Byłoby to zbyt ryzykowne zwłaszcza, że ledwo znam centrum tego miasta.
– Będziecie idealnym dopasowaniem. Ty masz doświadczenie, ona zna okolice i dalej, a jak już się okazało umie mówić. Idźcie, masz cały jutrzejszy dzień na przemyślenie kogo weźmiesz. – skierował do Michała, a my poszliśmy do wspólnej sypialni wszystkich.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top