Rozdział 24
Już za 2 dni ślub! Nie mogę się doczekać! Taco jest taki cudowny odkąd się zmienił! W mojej sukni ślubnej wyglądam bosko, a Taco w swoim garniturze jest jeszcze bardziej przystojny niż zazwyczaj.
Poszłam się umyć, a następnie ubrałam jeansowe szorty i biały crop top. Postanowiłam pójść na stołówkę coś przekąsić. Zjadłam płatki śniadaniowe. Następnie poszłam do Taco, by z nim poprzebywać. Niespodziewanie wszedł do nas Quebo.
-Mam dla was niespodziankę- rzekł Kuba
-Jaką?- zapytałam
-Chodź do przedpokoju- powiedział, po czym zaprowadził mnie właśnie tam, a na moich oczach zawiązał szmatkę.
Gdy tam dotarliśmy, Quebo odwiązał moje oczy i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Ale nie odczuwałam pozytywnych emocji. Stała tam Amelia, która powiedziała:
-Hej Emi
-Mogę wiedzieć co ona tu robi?- zapytałam wkurwiona
-Wróciliśmy do siebie- odparł
-Zapomniałeś już jak cię zdradziła?
-Ona się zmieniła
-Ta, jasne- odparłam, po czym poszłam do siebie, by wykrzyczeć się w poduszkę z emocji.
Siedziałam przez kilka godzin w pokoju i oglądałam seriale z mojego dzieciństwa, by ograniczyć negatywne uczucia. Z racji że zrobiłam się głodna, poszłam szybko na stołówkę coś zjeść. Już byłam u progu, gdy nagle nie wiadomo skąd zjawiła się Amelia. Miała minę, jakby chciała mi coś zrobić. Zaczęłam się przed nią cofać.
-Serio myślałaś, że się zmieniłam- powiedziała Amelia złowieszczo się śmiejąc
-Nie. Widziałam, że jesteś taką samą suką- odrzekłam
Nagle Amelia wyjęła ze swojej torebki pistolet. Wycelowała w moim kierunku. Zamknęłam oczy i przygotowałam się na śmierć. Usłyszałam huk, ale nie zostałam trafiona. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Taco postrzelonego w brzuch, oraz Amelię przygniecioną przez Quebo, który ją obezwładniał. Zadzwoniłam po pogotowie, które przyjechało po 2 minutach. Wsadzili Taco do ambulansu, a ja podążałam za nim na motocyklu.
Droga do szpitala trwała 10 minut. Wnieśli do niego Taco na noszach i przetransportowali na salę operacyjną. Chciałam na nią wejść, ale powstrzymali mnie lekarze. Siedziałam na ławce przed drzwiami i płakałam. Po 4 godzinach z sali wyszedł lekarz.
-Czy on przeżyje?- zapytałam zapłakana
-Nie wiemy- odrzekł grobowym głosem lekarz
A ja się popłakałam, bo wiem, że lekarze tak mówią, gdy nie ma szans na przeżycie. Moje ubrania były mokre od łez. Taco został przetransportowany na OIOM, na który również nie było wstępu, dlatego usiadłam na krześle obok drzwi i przepłakałam tam całą noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top