Rozdział 14
Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Dzisiaj jest ten dzień! Dzisiaj kupuję swoją suknię ślubną! Obudziłam się, umyłam, pomalowałam i zjadłam śniadanie. Następnie do mojego pokoju wszedł Taco. Przytulaliśmy się i całowaliśmy. Trwało to godzinę. Następnie trzymając się za ręce wyszliśmy z willi i poszliśmy do samochodu. Dojechaliśmy nim do centrum handlowego i poszliśmy do sklepu ślubnego.
Wybrałam długą do kostek białą suknię z falbanami. Quebo bardzo się podobała. Gdy wyszliśmy z centrum handlowego, podjechało do nas czarne BMW. Było w nim 3 mężczyzn którzy mieli po pistolecie. Krzyknęłam z przerażenia ale Quebo wyjął swój pistolet i oddał w ich kierunku 3 strzały a oni wszyscy padli.
-Jesteś niesamowity!- krzyknęłam
-Dla ciebie wszystko kochana- odpowiedział
-Ile będziemy mieć dzieci?
-Tyle ile zapragniesz mój cukiereczku- odparł.
-Ale co jeśli ten gang zaatakuje kościół podczas naszego ślubu?
-Ja i Taco musimy się z nim rozprawić
-A ja mogę wam w tym pomóc?
-Jasne że tak, już wiem jak to będzie wyglądać
-Jak?
-Podpalimy ich siedzibę
-To dobry pomysł
I pojechaliśmy na stację benzynową kupić dużo benzyny. Zawieźliśmy ją do willi i poczekaliśmy na noc. Razem z Taco pojechaliśmy pod siedzibę gangu, oblaliśmy benzyną i podpaliliśmy, a następnie patrzyliśmy jak płonie. Siedziałam przytulona do Quebo i patrzyłam jak nasze problemy znikają. Niespodziewanie przyjechała policja. Zakuli nas w kajdanki i przewieźli nas do aresztu.
-Kurwa. Co teraz?- powiedziałam
-Ja to załatwię- powiedział Quebo.
I poszedł do policjantów. 20 minut później przyszli i nas wypuścili.
-Co ty im powiedziałeś?- zapytałam
-Powiedziałem im jak było, a raczej jak powinno być- odpowiedział
-Dzięki. Już nie mogę doczekać się naszego ślubu! To już tylko 2 tygodnie!
-Ja też będę miał ślub- powiedział Taco
-Poważnie? Z kim?- zapytałam
-Dowiesz się w kościele za miesiąc- odpowiedział
-Nie mogę się doczekać!- odparłam
Następnie Quebo załatwił nam transport. Przez całą drogę śpiewaliśmy piosenki. Potem ja i Quebo poszliśmy do łóżka. Było niesamowicie. Potem zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top