Rozdział 13
Obudziły mnie dźwięki wystrzałów, ale się nie przestraszyłam bo byłam gotowa. Wzięłam mój karabin i podeszłam do okna. Zaczęłam do nich strzelać. Nikogo nie trafiłam ale bardzo sie przestraszyli. Oddali strzały w moim kierunku ale ja pozostałam silna. Było ich mniej niż się spodziewałam. Gdy rzuciłam w nich granat, wszyscy zostali ogłuszeni, przez co poszli.
Tuż po walce wszedł do mnie Quebo.
-Już zaczęła się walka?- zapytał
-Już się skończyła. Ja ich pokonałam.
-Wow. Wiesz... Mam pewne pytanie.
-Jakie?
-Wyjdziesz za mnie?- powiedział, po czym wyjął pierścionek i uklęknął.
-Tak!- powiedziałam radosna i zszokowana.
-Kiedy ślub?
-Może za miesiąc?- odparłam
-Mi pasuje. Chcę żebyś ty była szczęśliwa.
Po wszystkim Quebo pocałował mnie i poszedł na miasto załatwić sprawy a ja pisałam z moimi przyjaciółmi.
Przepraszam za krótki rozdział ale nie mam weny, a poza tym popularność tego opowiadania zaczyna mnie przytłaczać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top