Rozdział 27

 Obudziłam się i było mi strasznie niedobrze. Chciało mi się wymiotować. Wtedy coś sobie uświadomiłam. 2 tygodnie temu uprawiałam seks z Kubą, a on nie miał zabezpieczeń. Nie jestem jeszcze gotowa na macierzyństwo, ale ucieszyłam się na myśl posiadania z nim dzieci. Postanowiłam obudzić Quebusia i poprosić go o to, by pojechał do apteki po test ciążowy, a on się zgodził. On jest taki cudowny!

Quebo wrócił po godzinie i miał ze sobą 3 testy. Wykonałam wszystkie i na każdym z nich były dwie kreski. Ucieszyłam się razem z Kubą. Pocałowaliśmy się pocałunkiem szczęścia i poszliśmy powiedzieć o tym Taco.

-Jestem w ciąży!- oznajmiłam

-Fajnie- odparł Taco głosem bez emocji

-Coś się stało?- zapytałam

-Co miało się stać?- odpowiedział

Następnie ja i Quebo poszliśmy na miasto.

*Taco pov*

Ja kurwa nie pozwolę na to, by Emi miała dziecko z kimś innym niż ja! Ona jest moja! Muszę im rozpierdolić związek, ewentualnie zrobić coś, by poroniła, na przykład zrzucę ją ze schodów. (Nie mam nic do Taco i go kocham, ale chcę urozmaicić fabułę)

Już obmyśliłem plan. Gdy Emilia będzie w 5 miesiącu ciąży, położę na pierwszym schodku skórkę od banana. Wtedy spadnie ze schodów i poroni. Będzie załamana, a to z pewnością spowoduje kryzys w ich związku. Wtedy na Quebo naślę jakąś jego psychofankę, która go pocałuje, a ja im zrobię zdjęcie. Gdy je pokażę, Emilia z pewnością zerwie z Quebo, a będzie ze mną, gdyż wiem że skrycie mnie kocha.

*Emilia pov*

Nie wiem o co chodziło Taco. Wydaje mi się, że jest trochę zazdrosny. Mam nadzieję, że nie zaszkodzi nam to w relacjach, a gdy Quebo zrobi mi jakieś świństwo, to do siebie wrócimy. Wciąż coś do niego czuję, ale na razie pozostaję wierna Kubie. Mam nadzieję, że Taco nie będzie mnie podrywać. 

Postanowiłam porozmawiać z Quebo na temat imienia naszego dziecka. Jeśli to będzie chłopiec, to nazwiemy go Miłosz, a jeśli dziewczynka, będzie się nazywać Nikola. Nie mogę się już doczekać! Jestem tak podekscytowana, że nawet nie zwracam uwagi na ciążowe mdłości. W dodatku specjalnie dla mnie Quebo nie będzie robił koncertów pierwsze 6 miesięcy po porodzie, żeby być ze mną i naszym dzieckiem. Mam nadzieję, że Taco polubi naszego dzidziusia, albo przynajmniej nie będzie nam go zazdrościł.

Postanowiliśmy również obmyślić pokój dziecięcy. Jeśli będzie to Miłosz, to będzie niebieski i z plakatami samochodów, a jeśli będzie to Nikola, to ciemnoróżowy z białym, puchatym, miłym w dotyku dywanem na podłodze. Liczę na to, że będzie to dziewczynka, chociaż chłopca będę kochać tak samo. 

Boję się bólu podczas porodu, jednak zdecydowałam urodzić normalnie, bo tak jest piękniej. Poza tym w towarzystwie Quebo nawet ból będzie czymś znośnym i przyjemnym. 

Przez resztę dnia ja i Quebo oglądaliśmy romantyczne filmy oraz rozmawialiśmy o naszym dziecku. Następnie zasnęłam wtulona w jego umięśnioną, twardą klatę. 


Przepraszam za brak rozdziałów w ostatnich dniach, ale miałam do poprawy kilka sprawdzianów 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top