13. Spotkanie niespotykanego dzieciaka.
~Naruto~
- Kim jesteś?
Przed chwilą zadałem to pytanie, ale teraz zęby zgrzytały mi, jak mało kiedy i niezbyt obchodziła mnie jego odpowiedź.
- I jakim znowu klaunem?! Chyba nie powiesz mi, że stoisz po stronie tego zapchlonego, irytującego Kiby! - krzyczałem wskazując na Inuzukę palcem, za to przybysz powoli do nas podchodził.
- Po pierwsze, nie mam pojęcia kim on w ogóle jest - powiedział spokojnie. - Po drugie, nie powiedziałem "klaunem", tylko "błaznem" - kontynuował, wkurzając mnie tym coraz bardziej. Nie no, rany, skąd się wytrzasnął ten gość? - A po trzecie... - Wziął oddech. - ...jestem Gaara z Wioski Piasku.
Co chwila brałem szybkie, miarowe wdechy. Ale co ważniejsze - zastanawiałem się w tej chwili nad wieloma rzeczami. Kiba tak samo, widziałem to po jego twarzy.
No bo czego może niby chcieć od nas jakiś nieznajomy? I dlaczego mieszał się w naszą walkę? Jestem prawie pewien, że to zrobił! I co tu niby robi jakiś człowiek z Wioski Piasku?
Czego może chcieć? Muszę się tego dowiedzieć, kumalski?!
- I po co nam to niby wiedzieć, co? - Tak zareagowałem na podane przez niego informacje. - Lepiej powiedz po co w ogóle tutaj przyszedłeś, bo inaczej ci pokażemy! Prawda Kiba? - Odwróciłem się do niego z myślą, że skoro zawsze jest taki narwany, to chętnie mi pomoże.
Niestety Kiba okazał się tchórzem. Wycofując się, rzucił tylko:
- Eeee... wiesz co? Może lepiej z nim nie zadzierać. Akamaru chyba też tak sądzi. - Spojrzał lekko na skulonego psiaka, ukrywającego się teraz połowicznie w jego kurtce.
- Nie no, na serio? Zostawiasz mnie teraz samego?! - denerwowałem się, wymachując pięściami, ale to nie zrobiło na nim wrażenia.
Ale... teraz właśnie sobie coś uświadomiłem...
Stanąłem już nieco spokojniej, a przynajmniej nie miotając się tak jak wcześniej.
- Czyli wynik już ustalony? - Podekscytowałem się ponownie. - No bo przecież sam mówiłeś, że przegrywa ten, który pierwszy będzie miał dosyć, a skoro ty się już zbierasz...
- To wcale nie jest przegrana! - od razu zaoponował Kiba. - Po prostu... odkładamy to na inny termin. Prawda Akamaru?
Czy on naprawdę zapytał o to pozwolenie psa? Rany, kogo ja wyzwałem na pojedynek?
A tu się okazuje, że dalszy ciąg jadki z Kibą mnie nie ominie. Co wcale nie będzie takie złe. Po prostu muszę wygrać, znowu!
Z takimi myślami patrzyłem, jak mój były przeciwnik znika mi z pola widzenia.
"Nieważne, jak bardzo będziesz to odwlekał, ja i tak ci pokażę! W końcu nie zadziera się z...". I nagle przypomniałem sobie, że ktoś poza mną jeszcze tu stoi.
Odwróciłem się w jego stronę z zamiarem wyciągnięcia odpowiedzi na swoje pytanie. Na szczęście czerwonowłosy nadal tam był.
Chociaż miałem wrażenie, jakby w tej chwili miał ochotę już sobie pójść.
"To dlaczego po prostu tego nie zrobisz?". Patrzyłem prosto na niego.
- Więc - odezwał się ponownie - ty jesteś Uzumaki Naruto, racja?
- Pewnie, że tak, kumalski?! A niby kim innym miałbym być?
"On naprawdę musi być z innej wioski, skoro o to pyta".
Ustawiłem się już normalnie, znaczy, że przestałem zaciskać dłonie w pięści, no i zmniejszyłem swój rozkrok.
"Tylko czemu tak po prostu ze mną rozmawia? Może chciał o coś zapytać...".
Jakkolwiek by nie było, to ja zadałem następne pytanie pierwszy.
- To powiesz mi wreszcie dlaczego akurat do nas przyszedłeś? - Rozejrzalem się na boki. - Chociaż właściwie Kiby już nie ma, więc... tylko ja tu zostałem. Ale w sumie wygrał najlepszy, co nie? Kumalski? - Zaśmiałem się drapiąc po karku.
Nie wiedziałem, co w tej chwili robił ten drugi, bo miałem zamknięte oczy, ale w sumie chyba nie było mi to potrzebne.
Kiedy skończyłem i je otwarłem, on stał z założonymi rękami i spuszczonymi powiekami.
Zamilkłem i nastała cisza.
Kiedy starszy chłopak spojrzał na mnie ponownie, wyczułem w powietrzu coś... dziwnego.
Powoli przygotowywał się w środku, żeby coś do mnie powiedzieć. Ja... wiedziałem to.
- Czy... - Wziął oddech - nie powinieneś iść do swoich rodziców? Być może teraz szukają... - przerwał, kiedy spóściłem wzrok na ziemię pokrytą śniegiem.
Zaraz jednak podniosłem głowę, otrząsając się z chwilowych rozmyślań.
- A co cię to obchodzi! - krzyknąłem. - Jeżeli chciałeś dowiedzieć się czegoś o wiosce, to pytaj, a jeśli nie...! - Obejrzałem się, słysząc jakiś szelest od strony akademii. Tamten zrobił tak samo.
Zobaczyliśmy różowowłosą dziewczynę w moim wieku, ubraną w długą, czerwoną kurtkę i ciepłe buty.
Uśmiechnąłem się szeroko na jej widok.
- To Sakura - oznajmiłem, wskazując na nią kciukiem. - Można powiedzieć, że się kolegujemy. Bo w końcu rozmawiamy ze sobą! Czasami...
Jakiś małomówny ten nowy znajomy, no ale trudno, tak bywa. W końcu ja gadam dość dużo, więc... po prostu kontynuowałem:
- Może czegoś chciała, skoro tam stoi. Rzadko tak robi, więc ten... muszę sprawdzić o co jej chodzi - mówiłem odwracając się do czerwonowłosego plecami, ale on nadal nie reagował. - Narazie! - Pomachałem na pożegnanie i odwrócony już przodem do Sakury, ruszyłem prosto w jej w stronę.
______
Gaara stał, wpatrując się w machającego, a potem oddalającego się blondwłosego chłopaka.
- Poczekaj na mnie Sakura! - Rozbrzmiały mu w uszach jego donośne okrzyki.
No właśnie, te śmiechy, wrzaski, walki... co tutaj się w ogóle wydarzyło?
No Sabaku wiódł skupionym spojrzeniem za, wciąż nieudolnie oddalającą się postacią, mając w myśli tylko jedno pytanie:
"Kim w ogóle jest ten dzieciak?"
----------------------------
No, więc jest o wiele szybciej niż ostatnio... jak była ta długa przerwa.
A pytaneczko na dzisiaj brzmi: Czy podobała wam się taka wersja prawdziwego pierwszego spotkania Naruto z Gaarą? Jak je sobie wyobrażaliście i jak bardzo się różniło?
No bo nie będę pytać o to czy wiedzieliście wcześniej kim jest postać z końcówki poprzedniego rozdziału. To było chyba oczywiste.
A może i nie...?
No dobra. To co? Do napisania i w ogóle!
Nie no, żarcik. To jeszcze nie koniec, ponieważ...
Chciałabym baaardzo podziękować Cattegi która ostatnio zostawiła mnóstwo komentarzy pod tym opowiadaniem i zmotywowała mnie do jego pisania :)
No i dzięki za odpowiedzi na pytania pod rozdziałami
Całej reszcie, która tu zagląda oczywiście też! Nie lubię zapominania o ludziach.
No dobra, teraz to już chyba była końcówka.
Także miłej nocki i w ogóle. Papa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top