4. Poranek z dwóch stron.

6:30

~Naruto~

- Nie... Odczep się... To ja zostanę... Aaaa! - poderwałem się na dźwięk swojego budzika.

Chyba znowu gadałem przez sen. Eh Nie ważne. Dzisiaj pierwszy dzień nowego półrocza w akademii. No i co z tego, że siedzę w niej już drugi rok? Ja i tak wiem kim zostanę. Hokage! Kumalski?

No, a teraz trzeba się zbierać do tej całej akademii.

Wstałem, a raczej spadłem z łóżka, kiedy szukałem ręką budzika, żeby go wyłączyć. Ale kiedy ja byłem już na swojej zakurzonej podłodze, ten rzęch nadal dzwonił.

- Ooo zamknij się! - krzyknąłem, rzucając w niego poduszką.

Wiem, że to trochę dziwne gadać tak do swoich mebli, ale kiedy nie ma się nikogo innego, to cóż... dobre i to.

Wstałem i zacząłem się szybko ubierać w rzeczy powyrzucane wczoraj wieczorem z szafy.

Ale niech oni sobie nie myślą. Dzisiaj im pokażę na co mnie stać! - z tą myślą pobiegłem do kuchni i zacząłem podgrzewać sobie śniadanie. Oczywiście porcję ramenu z puszki!

No dobra, po dziesięciu minutach byłem już gotowy do drogi. A naczynia... pozmywałbym później, ale na szczęście jem tak, że nie muszę tego robić.

Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi i pobiegłem w stronę akademii. Może spotkam kogoś po drodze? Raczej nie Shimaru, bo on jest strasznie leniwy i pewnie jeszcze nawet nie pomyślał, żeby podnieść się z łóżka.

Szkoda, bo poza tym jest całkiem spoko.

Tylko obym nie wpadł na Sasuke. Ten gość denerwuje mnie jak nikt inny! Trochę poddenerwowałem się na tę myśl. Przyspieszyłem kroku tak, że już po chwili biegłem. Trening z samego rana! Bo muszę być silniejszy od niego!

            *             *             *

-Gaara-

Całą noc myślałem o swoim zadaniu. Nie rozumiałem czego hokage może chcieć od tego dzieciaka, ale zamierzałem go obserwować, tak jak tego chciała.

Blade słońce wstało dzisiaj nad Konohą. Z samego rana udałem się do miejsca, gdzie mieszkał ten Naruto. Widziałem wczoraj do którego domu poszedł po upadku z budynku hokage, dlatego nie musiałem teraz szukać go po całej wiosce.

Wnioskując po jego wieku, chodzi jeszcze do akademii. Byłem ciekaw, ile potrafi. Wczoraj raczej się nie popisał, jednak zadrzeć z piątą hokage było błędem, za który ten dzieciak musiał zapłacić.

Ale jeżeli mam czegoś się o nim dowiedzieć, może być nawet mocny jak na swój wiek. Zobaczę.

Przemieszczając się po dachach budynków i unikając wzroku nielicznych o tej godzinie mieszkańców, dotarłem na miejsce.

Był to duży dom, jednak jego mieszkanie - to na samej górze - nie było zbyt przestronne.

Stanąłem przy oknie, tak samo jak wczoraj i lekko zerknąłem do środka.

Dokładnie w chwili kiedy to zrobiłem, usłyszałem głośny dźwięk budzika tego dzieciaka. Na początku lekko się zdziwiłem.

Czasami zapominam, że inni mogą spać w taki sposób, że sami nie obudzili by się z rana.

Blondyn, chociaż z początku poderwał się przez głośny dźwięk, to teraz, wyglądał na wciąż nieprzytomnego po śnie.

Potem usłyszałem jakiś huk, najwyraźniej spowodowany małą demolką, którą młody wprowadzał w swoim pokoju.

Kiedy skończył, wybiegł za drzwi, które zamknął za sobą, więc nie mogłem zobaczyć, co znajdowało się za nimi.

Sam nie wszedłem do środka, bo byłoby to trochę naruszenie jego prywatności. Poza tym nie chciałem, żeby któreś z jego rodziców, jeśli są doświadczonymi shinobi, wykrył mnie. Choć byłoby to ciężkie nawet dla takich.

Wszedłem wyżej, na dach i usiadłem czekając, aż wyjdzie. Nie trwało to długo. Po około dziesięciu minutach, był już na zewnątrz. Na początku nie śpieszył się z dotarciem do akademii, ale z czasem, przyspieszył kroku.

Narazie nie zapowiada się na nic niespodziewanego. Wygląda i zachowuje się zwyczajnie, nie licząc wczorajszej wizyty u hokage. Ale zawsze trzeba być czujnym - z tą myślą ruszyłem w ślad za nim.

~Naruto~

No dobra! Teraz trzeba jeszcze skręcić tu i tu, a potem wziąć to, co zostawiłem za rogiem Ichiraku ramen, żeby nie biec z tym od samego domu, aż do akademii.

Przebiegłem obok otwartego baru i... wróciłem się, kiedy poczułem ten cudowny zapach ramen! O rany, ale dawno go już nie było. Aż od wczoraj!

Podeszłem do lady i poczułem przyjemne ciepło ze środka. Miła odmiana po tej zimnicy, która panuje na zewnątrz. Śnieg już dawno w Konohy nie padał... właściwie, to on w ogóle tu zwykle nie pada. No ale nieważne! To przynajmniej jakaś odmiana, nie?

- Witaj Naruto.

- Dzień dobry staruszku Teuchi! - przywitałem się, kiedy stanął przede mną.

- Przyszedłeś teraz na porcję ramenu? - spytał patrząc na mnie.

- Nie - zaprzeczyłem. - Muszę teraz biec do akademii.

- Myślałem, że jest jeszcze wcześnie. - Podrapał się po głowie.

- Bo jest! Ale muszę tam być trochę wcześniej, bo... - Nie dokończyłem, a staruszek uśmiechnął się.

Obaj wiedzieliśmy co miałem na myśli, bo wczoraj wieczorem zostawiłem tutaj wiadro z pomarańczową farbą.

- Dobrze - powiedział do mnie. - Ale kiedy już skończysz lekcje, to wpadnij do mnie.

- Jasne! - wykrzyknąłem. Na pewno nie zamierzałem odpóścić sobie ramenu! Z resztą nie było powodu.

Już miałem wychodzić, kiedy staruszek zatrzymał mnie jeszcze na chwilę.

- Naruto. Widziałem jak wczoraj odgarniałeś śnieg spod Ichiraku.

- Mhm.

- Jak przyjdziesz po szkole, to mam dla ciebie małą niespodziankę.

- Ale fajnie!

Naruto wraz z Teuchim rozmawiali sobie spokojnie, choć nie wiem czy krzyki tego pierwszego, można nazwać "spokojnymi".

Jednak żaden z nich nie wiedział, że tej całej sytuacji przygląda się pewien czerwonowłosy ninja...

No i mamy następny! Chyba z dziesięć minut poprawiałam te błędy...

No i czytając to zastanawiałam się też jak oni mogą "patrzeć" na siebie z zamkniętymi oczami. Wiecie? Nie?

No i to koniec moich wywodów. Jak nie będę miała co napisać pod kolejnym rozdziałem to wymyśliłam coś... o czym się dowiecie jak nie będę miała co pisać pod następnym rozdziałem!

No i koniec.

Aha! Poszukam jeszcze jakiegoś zdjęcia na górę ale to wstawię później także zajrzyjcie sobie jeszcze kiedyś jak będziecie chcieli je zobaczyć w ogóle...

No i pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top