Czas Się Pouczyć
Nastała środa. Z tymi nanobotami czuję się jak na speedzie. Pierwszy raz byłem wyspany wstając o szóstej rano. Ubrałem się szybko w ciuchy, które przygotowałem zeszłego wieczoru i poszedłem do kuchni. Tam szybkie śniadanie, umyć zęby i na autobus. Na dojście na przystanek dałem sobie piętnaście minut. Droga strasznie mi się dłużyła. Poranek był dość zimny, więc chciałem jak najszybciej znaleźć się w ogrzewanym autobusie. Wzdłuż drogi, którą szedłem płynęła mała rzeczka. Zaraz za nią były jakieś zarośla i łąki. "Cudowny" widok..... Po drugiej stronie drogi stały domy. Małe, brzydkie, wiejskie domki. Doszedłem do skrzyżowania. W końcu mogłem wejść na chodnik. Chociaż przez chwilę poczułem się jak w cywilizowanej miejscowości. Byłem jakieś pięćdziesiąt metrów od przystanku, gdy zobaczyłem coś, co popsuło mój humor. Autobus już odjeżdżał. Pomachałem ręką w jego stronę gdy mnie mijał. Miałem nadzieję, że się zatrzyma. On jednak tego nie zrobił. Głupio było spóźnić się na lekcje w drugi dzień szkoły. Przypomniałem sobie wtedy, że w moim ciele są nanoboty. Przez myśl przenknęły mi słowa kapitana, który kazał nam nie nadużywać ich mocy. Ale przecież nie mogłem się spóźnić. Pobiegłem za autobusem. Dobiegłem do niego, gdy stawał na kolejnym przystanku. Nawet nie byłem zmęczony. Wsiadłem i pojechałem do miasta. Moje marzenia o ogrzaniu się w autobusie legły w gruzach. Czułem się jak w lodówce. Jak to jest możliwe, że w autobusie jest zimniej niż na dworze? Nie rozumiem tego...
Pół godziny później byłem już w mieście. Teraz trzebabyło przejść kilometr, żeby dotrzeć do szkoły. Dużo przyjemniej szło mi się miastem. Dziesięć minut później byłem już w szkole. Zaniosłem kurtkę do szatni. Muszę przyznać, że jest tam trochę mrocznie. Dlatego też pospieszyłem się z zostawianiem kurtki. Chwilę później byłem na drugim piętrze. Tam zaczynały się lekcje. Było strasznie nudno, ale poznałem pierwszą osobę. Moim pierwszym kolegą był chłopak, który mimo, że chodził do tej samej klasy co ja, uczył się zupełnie czego innego. Łączenie klas ma swoje plusy i minusy, jak już zdążyłem zauważyć. Po kilku godzinach nauki przyszedł czas na długą przerwę. Poszedłem do szkolnego sklepiku po coś do jedzenia. Sklepik był mały, ale były w nim świetne pączki. Przerwa skończyła się po piętnastu minutach. Kolejne kilka godzin nudy.
Po lekcjach poszedłem spotkać się z Shadem i Tankiem. Skelet miała niedługo urodziny, więc postanowiliśmy zrobić dla niej wspólny prezent. Musieliśmy omówić szczegóły. Umówiliśmy się w pizzerii
- Siemaneczko- powiedziałem, podchodząc do stolika przy którym siedzieli Tank i Shade.
- A Ty jak zwykle spóźniony. - odpowiedział Shade
Spojrzałem na zegarek. Była czternasta pięćdziesiąt pięć. Umówieni byliśmy na piętnastą.
- Przyszedłem pięć minut przed czasem. Może lepiej przedstawię zegarki, bo kiedyś na akcji możecie nam narobić problemów.
- Siadaj, nie gadaj - Rzucił od niechcenia Tank
Zaczęliśmy rozmawiać o prezencie dla Skelet. Każdy z nas miał całkiem niezły pomysł. Ja zaproponowałem, żeby kupić jej wypasione słuchawki, ponieważ uwielbia słuchać muzyki. Tank wpadł na pomysł, żeby kupić jej notes, który wszystko co zostanie w nim zapisane przenosi do telefonu. Najlepszy pomysł miał jednak Shade, który znał ją najlepiej. Zaproponował, żeby kupić jej wszystkie płyty jej ulubionego zespołu, zebrać je do jakiegoś albumu, dorzucić kilka wspólnych zdjęć i kartkę, na której każdy z nas napisze coś miłego o niej. Później zaczęliśmy rozmawiać o możliwościach naszych ulepszeń. Opowiedziałem o moim porannym biegu. Po miłej rozmowie, rozeszliśmy się na przystanki. Wróciłem do domu około siedemnastej. Chwilę po wejściu do domu zadzwonił do mnie kapitan.
- Jedziecie jutro na akcje. Wszystko przesłałem wam w mailu. Omówcie plan. Tym razem wszystko zależy od was.- powiedział przez telefon kapitan
- Dobrze, zaraz to obgadamy - odpowiedziałem
- Powodzenia. - Powiedział kapitan, po czym szybko się rozłączył
Dziesięć minut po tej rozmowie siedziałem przed komputerem i omawiałem szczegóły planu z Shadem, Tankiem i Skelet.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top