36

Po ścianach mieszkania odbił się dźwięk dzwonka.

Lance przymknął oczy, odchylając głowę do tyłu. Przed chwilą usiadł...

Zgramolił się z kanapy i w podskokach zbliżył się do drzwi. Nie wyglądał nawet przez wizjer, jedynie otworzył zamek, a następnie nacisnął klamkę.
Nie zdążył się zorientować, kiedy wylądował w ciepłych ramionach niskiego chłopaka.

– Przepraszam – wymruczał brunet prosto w jego koszulkę. – Przez kilka dni byłem na uczelni, bo dzisiaj miałem ważny egzamin. Przepraszam, że byłem taki oschły i nawet nie raczyłem ci odpisać. Przepraszam, że z pewno myślałeś, że jestem na ciebie zły.

Lance jedynie pogłaskał chłopaka po głowie.

– Możemy iść na kanapę? Nie za wygodnie mi się stoi z jedną nogą w gipsie. Keith odsunął się zarumieniony i pokiwał głową.
Pomógł dojść starszemu do salonu i posadził go na kanapie.

– Przyznam, że bez ciebie było mi smutno. Nie mogłeś mi napisać, że będziesz zajęty?

Kogane zamrugał kilka razy, wpatrując się w szatyna.

– Napisałem, ale chyba miałeś mnie gdzieś – burknął. Tym razem Lance popatrzył na niego jak na idiotę.

– Nie dostałem od ciebie żadnej wiadomości.

Przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy, póki Keith nie wytrzymał presji i wyciągnął telefon z kieszeni. Sprawdził wiadomości z przyjacielem i naprawdę, jedna najważniejsza w tym okresie wiadomości tkwiła na ekranie z czerwonym wykrzyknikiem obok.

– Starałem się wysłać... – Pokazał mu ekran. – Ale wyszło jak zwykle. Przepraszam – mruknął jeszcze raz, przytulając McClaina. Mężczyzna odwzajemnił uścisk.

Nie mógł się gniewać na osobę, która tak dużo mu pomogła i której pomagał on sam.
Cieszył się, że jego świat siedzi obok i przytula go, potwierdzając, że wszystko jest w tym momencie dobrze.

– Jak ci poszedł egzamin?

||••••••••••••••••••||

Nie mogę ich długo gniewać.

I ta, Lance jest 5 lat starszy od Keitha. Mullet ma 23 lata, a Lance 28.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top