11

– Zawody dzielą się na pięć etapów. Na przygotowanie każdej z choreografii mamy niecałe dwa miesiące. Pierwszy etap już za nami, kwalifikacje - oznajmił szatyn, spoglądając na plakat organizatorski. - Etap drugi to balet, reszta jest, jak na ten moment, zagadką. Będę asystował przy każdej z prób.

- Lance i tak robisz już za dużo. To wiele godzin treningów, nie możesz tyle ćwiczyć. Jesteś tak bardzo przywiązany do tej szkoły, do tańca. Rozumiem to, ale nie możesz wiecznie tego robić, damy sobie radę - zaprotestowała Allura.

Była naprawdę zmartwiona o zdrowie przyjaciela. Wiedziała, że taniec był dla niego wszystkim. McClain nie brał urlopów, nigdy. Nawet jeśli zachorował, przychodził do pustej sali i tańczył. Nie prowadził wtedy treningów, ze względów zdrowotnych, martwił się, że kogoś zarazi i będzie miał go na sumieniu.

Mężczyzna myślał, że jest na świecie sam, który siebie rozumie i nawet rodzina nie wie, co siedzi w jego głowie.

Mylił się i to bardzo. Cała jego ekipa, która po tylu wspólnych latach stała się jego drugą rodziną, czytała z niego jak z otwartej księgi. Jakby mieli rentgen w oczach.

Lance nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

- Nie mam zamiaru zostawiać was nawet na sekundę, choćbyście mieli mnie przywiązać do kaloryfera w domu i tak się tu zjawię.


||••••••••••••••••••••••||

Groźny Lance, czemu nie.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top