Prolog

(Christopher)

-Macie coś? - zapytałam smutno przyjaciół. Każdy z nich stara się pomóc. Ale widzę że kończy się im cierpliwość.

-Nadal nic. - mruknął męczeńsko Isaac znad komputera.

-Przepadła jak kamień w wodzie. - prychnął Patric i obserwował obrażony ekran telefonu.

-Ja pierdolę! Szukamy jej już czwarty rok i nic! To nic nie da, chłopie. -  powiedział Oliver i wyszedł z salonu do kuchni.

-Po prostu przepadła , Chris. Nie odnajdziemy jej już. - powiedział smutno Michael i poklepał mnie po ramieniu.

-A ja nadal mam nadzieję. - wymamrotałem i zerknąłem na zdjęcie mojej młodszej siostrzyczki. Była wtedy uśmiechnięta i była przy mnie. Niska brunetka o granatowych oczach w okularach , za dużym swetrze i jeansach. Zrobiłem tyle złego a ona w końcu nie wytrzymała i uciekła. To wszystko moja wina. Przez mnie i chłopaków Nicole uciekła i jej nie ma. 

-To wszystko moja wina. - jęknąłem i złapałem się za włosy w geście poddania.

-Wróć do mnie Niki. Wróć. - wyszeptałem błagalnie patrząc na panoramą Miami za oknem.

(Katherine) (W tym samym czasie)

-Znowu spaliliście kuchnie. - powiedziałam bezuczuciowo a chłopcy drgnęli i zaczęli się lekko kręcić na swoich siedzeniach. Przeleciałam wzrokiem po całej piątce i zerknęłam na Willa który obserwował wszystko oparty beztrosko o ścianę jadalni. Założyłem ręce na piersi i uniosłam prawą brew czekając na wyjaśnienia.

-Chcieliśmy zrobić sobie coś ciepłego do jedzenia. - powiedział powoli Kai patrząc na mnie niepewnie.

-Nie wiedzieliśmy kiedy wrócisz a zrobiliśmy się głodni. - dodał lekko zdenerwowany Thomas.

- Myśleliśmy że uda nam się zrobić spaghetti bo tobie to tak łatwo i szybko szło. - wymamrotał John drapiąc się po karku.

-No i przez przypadek przypalił nam się sos który później zajął się ogniem. - wytłumaczył Jacob drapiąc się po czole. Westchnęłam rozbawiona i napisałam SMS'a do dziewczyn żeby zamówiły nową kuchnię i żeby była jak najszybciej bo mamy w domu samych głodnych samców. Patrzyłam się na chłopaków z obojętną miną a oni czekali potulnie na moje krzyki i wyzwiska. Przejechałam językiem po zębach i spostrzegłam jak dwie osoby przypatrują się moim ruchom niczym zahipnotyzowani. A mowa tu oczywiście o  Thomasie i Johnym. Przygryzłam prowokacyjnie wargę i śmiałam się z nich w myślach widząc jak przełykają nerwowo ślinę. Poczułam wibracje na tyłku więc wyjęłam telefon z kieszonki i odblokowałam wiadomość od Rebecki.

Od Becky:
Kuchenka zamówiona. To już szósta w tym miesiącu! Jeżeli nie nauczysz ich gotować to za każdym razem jak coś spalą odstrzelę im po jednym palcu! Dziewczyno my zbankrutujemy jak oni będą ciągle podpalać nowe kuchenki! Całuski Becca ;*

Zachichotałam cicho i położyłam ręce na biodrach.

-Nowa kuchenka będzie niedługo. Liczę że starą zdemontujecie i wypierdolicie a nową wstawicie na jej miejsce. Becca napisała też że jak za każdym razem coś spalicie odstrzeli każdemu po jednym palcu. - powiedziałam rozbawiona widząc że na imię fioletowowłosej się wzdrygnęli.

-Nie jesteś zła? - zapytał cicho Tony a ja uśmiechnęłam się lekko do tych debili.

-Już się przyzwyczaiłam co nie zmienia faktu że jestem wściekła kolejnym remontem kuchni. Liczę że następnym razem bo na pewno tak będzie zajrzycie choć raz do przepisów. Ile razy mam wam powtarzać że jak wychodzę to zeszyt z przepisami zostawiam w jadalni na komodzie? Naprawdę ,chłopcy. Ehh.- powiedziałam wszystko na jednym wdechu i usiadłam w fotelu pocierając ręką twarz.

-Spokojnie Niki. Posprzątamy. - mruknął Kai lekceważąco a ja gwałtownie wstałam.

-Nie mów do mnie Niki. Nicole nie istnieje. Jest tylko Katherine. - wysyczałam i wyszłam z bazy kierując się do motoru.


=====================================

I jak ?

Podoba się?

Czekam na wasze komentarze . :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top