Zła? A jednak nie do końca
Jeszcze długo spacerowaliśmy rozmawiając ,ale później musiał już wracać odprowadził mnie jeszcze do lasu.
-Czyli znowu mieszkasz w lesie w jaskini czy norze?-Pyta.
-A wiesz w willi,nie nie zabiłam jej właściciela sam mnie znalazł. Całkiem dobry układ, mam dach nad głową i mogę spokojnie zabijać i nikogo to nie dziwi.-Całuje mnie w policzek.
-Nie wiesz jak mnie to cieszy ,będziesz mnie musiała kiedyś przedstawić ,ale teraz muszę znikać bo zauważą że mnie nie ma.-Przygląda mi się przez chwilę.-By bym zapominał. -Wyjmuję s kieszeni coś czarnego co w szybkim tempie wraca do swoich normalnych rozmiarów.-To twoje prawda , przeszmuglowanie tego kosztowało mnie wiele pracy, no ale czego bym nie zrobił dla mojej wojowniczki.-Biorę od niego ciut ciężki plecak, z pełnym uśmiechem i zawieszam go sobie na ramieniu.
-Dziękuje, do zobaczenia.-Znika w błysku światła, wolnym krokiem wracam do domu. Słyszę szelest w krzakach wyjmuję nóż i rzucam nim precyzyjnie po czym podchodzę do mojej ofiary.
-Jeffrey! Jak długo mnie śledzisz?!-Krzyczę , kaptur chłopaka jest przytwierdzony do pnia drzewa.
-Ja mam lepsze, jak ty kurwa możesz tak rzucać nawet mnie nie widziałaś?!-Uśmiecham się i wyjmuję czarne ostrze z pnia drzewa i chowam do kieszeni.
-Lata praktyki.-Uśmiecham się.-Albo czarna magia jedno z tych.-Uśmiecham się .-Wracając do mojego pytania...
-Odkąd wyszłaś z willi ale w mieście cię zgubiłem więc zacząłem wracać no i tu cię spotkałem. Co masz w plecaku?-Mówi strasznie szybko.
-Masz szczęście że zgubiłeś.-Mamrocze i odchodzę , Jeff należy do grona osób z którymi się dogaduje i są w porządku ,ale czasem mam ochotę dać im w mordę.
"Kathalia jak myślisz co Loki mógł mieć na myśli?"-Pyta Nemezis,planuję odpowiedzieć kiedy za sobą słyszę strzał z broni.Odwracam się nie Jeff nadal stoi tam gdzie stał. I znowu strzał,może...(kolejny wystrzał) nasłuchuje dokładniej.Daleko,Jeff już gdzieś znikł.
"Zamierzasz..?"-Pyta Nemezis.
-Skoro muszę.-Biorę głęboki wdech gotowa na solidną dawkę bólu.-Sanguinem ,sanguinem, sanguinem*.-Powtarzam trzy razy,po czym skórę na plecach rozrywa piekielny ból. Gryzę wargę do krwi żeby nie krzyknąć.Wypuszczam powietrze.-To teraz w górę.- Myślę kiedy ostatni raz to robiłam.Wznoszę się w powietrze,szukam w nim zapachu charakterystycznego dla wystrzału z broni.W tym czasie na mnie pojawia się pełne uzbrojenie.Zamykam oczy i kieruję się zapachem.Nienawidzę zapachu broni palnej...po za tym używanie jej do zabijania nie daje żadnej satysfakcji. Kucam na drzewie obserwując całą sytuacje. Trzech mężczyzn(dwóch żołnierzy i naukowiec,tak mi się wydaję), naukowiec trzymał za nadgarstek jakąś małą dziewczynkę .
-Nie uciekniesz nam.-Mówi do niej po czym zapina na jej rękach kajdanki.-Jesteś moją własnością,zrozumiano.-Wymierza jej cios w policzek, a po nim następny.Uśmiecham się pod nosem. Jej oczy kierują się ku górze i ona do mnie się uśmiecha,a na jej twarzy maluję się zaskoczenie,podnosi lekko lewy nadgarstek kajdanki osuwają się lekko ukazując bliznę. Przestaję się uśmiechać .
"Musisz działać"-Odzywają się jednocześnie Nemezis i Candy.Oczami wyobraźni widzę jak się uśmiecha.
-A żeby to by to ją...,ale muszę.-Wyjmuje miecz,biorę głęboki wdech i uśmiecham się sadystycznie.Skaczę w dół ze śmiechem, mężczyźni patrzą na mnie przerażeni.Dygam.-Witam ta dziewczynka nie należy do pana i obawiam się że pójdzie ze mną.-Dziewczynka uśmiecha się do mnie, naukowiec przygląda się mi.
-Co tak stoicie ? Brać ją!-Zaczynają strzelać ,słyszę brzdęk kul odbijających się od mojego pancerza, biorę zamach mieczem i już u moich stóp walają się ciała pozbawione głów a wszystko w okół pokrywa krew.-Czym ty do cholery jesteś?-Uśmiecham się.
-Kiedyś byłam człowiekiem... teraz jestem już tylko nienawiścią.-Przebijam jego klatkę piersiową mieczem,przekręciłam go w ranie trzy razy.Po czym wyjmuje ostrze a zwłoki upadają na ziemie,a ja odwracam się do dziewczynki ,była lekko ubrudzona krwią ale uśmiechała się lekko sadystycznie,już ją lubię.Rozcinam mieczem kajdanki.
-Hej jestem Kathalia a ty?-Pokazuje mi blaszkę wiszącą na jej szyi z napisem "ABIGAIL"a z drugiej strony"EKSPERYMENT 02"-To twoje imię ?-Kiwa głową.-Nie boisz się mnie?-Kręci przecząco głową.Pokazuje jej bliznę na moim nadgarstku,a ona porównuje je z tą która zdobi jej własny.Były praktycznie takie same.Patrzy na mnie zauważam że jej szyje zdobi pokaźna blizna.-Wycieli ci struny głosowe?-Kiwa wolno głową.-Możesz polecieć?-Zaczyna ruszać ustami próbując wypowiedzieć jakieś słowo ,pierwszy raz widziałam to z perspektywy widza.Upadła na kolana,a z jej pleców wyrastają skórzaste zupełnie czarne skrzydła,podnosi się z ziemi a jej twarz rozświetla uśmiech dummy.-Lećmy więc.-Mówię.
Tymczasem w szpitalu:
-Hej Bill.-Wita się Yuki,pod pachą trzyma teczkę, jej młodszy brat leży na swoim łóżku.- Tak jak prosiłeś znaleźliśmy to, ale te zapiski są naprawdę dziwne prowadziła ten dziennik rok i im bliżej dnia jej zniknięcia tym tekst był coraz mniej zwięzły,jakby nie mogła się skupić lub nie wiedziała co pisać.Ale jeśli naprawdę tego chcesz to ci przeczytam. Jej brat wystukuje w alfabecie morsa jedno słowo"tak", a ona zaczyna czytać.
Trzy i pół godziny później:
-Wpis z 14 września : Powoli zaczynam mieć już dość ciężko jest mi znieść tych wszystkich ludzi patrzących na mnie jak na wariatkę , księżyc jest coraz bliżej pełni jeszcze przed nią zniknę z tego świata raz na zawsze. Gdyby nie ON pewnie dawno by już zginęła z rąk tamtego gwałciciela. -Ziewa już lekko zmęczona.-Wpis z 15 września godzina:03:03; To już ostań wpis,odchodzę, chcę się pożegnać, nie zrozumcie mnie źle ale chce żebyście wiedzieli że szczerze z całego serca was....................NIENAWIDZĘ! Mam nadzieję że będziecie cierpieć do śmierci i po niej też straszne katuszę. Nie szukajcie mnie nie znajdziecie, a nawet jeśli wrócę to tylko po to by zabrać wasze duszę i napić się waszej krwi.... Wasza córeczka.-Kończy czytać, myśli o obłąkanej dziewczynie z akt wynika że nigdy nie odnaleziono jej ciała. Ale czy to możliwe by ta dziewczyna przeżyła pięć lat na własną rękę? Zanim nie zabiła tego mężczyzny w parku nikt o niej nie słyszał... Gdzie była przez tak długi czas? I kim jest wspominany tak często w jej zapiskach bez imienny on?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka wszystkim! Jest kolejny rozdział uber długi ( ponad 900 słów!). Jak jest wasza opinia? Piszcie w komentarzach!(Bo bardzo ubolewam nad ich brakiem i nie wiem czy się podoba czy nie).I zanim zapomnę pozdrawiam tych wszystkich którym tak jak mi dziś zaczynają się ferie,a dla tych którzy będą musieli jeszcze na nie poczekać mam dobrą wiadomości! Zobowiązuję się do napisania ciekawych rozdziałów.
*Sanguinem-z łaciny krew
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top