Część 1

Chóry śpiewały, chóry śpiewały, chóry śpiewały

Milczał głos – który powinien wszystko wyjaśnić.

Szły tłumy białe, szły tłumy białe nad umowną krawędź przepaści. *


      Kobieta o długich, białych włosach, leniwie się przeciągnęła i otworzyła oczy. Natychmiast odgarnęła grzywkę z lewego oka. Nie znosiła tego, że stale jej opadła przesłaniając widok. Podeszła do lustra o złotych ramach i natychmiast zabrała się za czesanie długich włosów, które przez noc zdążyły się splątać. Gdy już wyglądały dobrze spięła spinką grzywkę po stronie, która przesłaniała jej oko, aby znów nie opadała i związała wstążkę z tyłu głowy. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i wyszła na zewnątrz. Czuła się dobrze ze swoimi białymi skrzydłami, tak samo jak reszta aniołów. Podeszła do jednej z ławek i usiadła na niej obserwując olbrzymie ogrody Edenu. Niegdyś ciemnoskóra dziewczyna o czarnych włosach, a teraz choć wciąż ciemnoskóra to o kontrastujących białych, anielskich włosach czuła się tu niezwykle dobrze, to fakt, ale z drugiej strony dręczyła ją jakaś dziwna samotność. Wszyscy byli tu dla siebie mili dzięki czemu z każdym mogła się dogadać, ale nie czuła, aby z kimkolwiek mocniej się zaprzyjaźniła. Umarła dosyć młodo, więc wszyscy znajomi, których znała za życia wciąż przebywali na Ziemi. Jedyną znaną jej osobą, którą mogłaby tu odnaleźć była jej babcia. Za życia była najbliższym jej sercu członkiem rodziny, ale wszystko się zmieniło, gdy dowiedziała się, że Vaggie spodobała się jej koleżanka z klasy. Oczywiście nie były parą, ale jej babci nie przeszkadzało to uznać, że Vaggie popełnia wielki grzech nie będąc osobą heteroseksualną. Od śmierci dziewczyny minęły dwa lata i nie widziała swojej babci, chociaż była pewna, że znalazłaby tu najbardziej religijną osobę z rodziny, ale ich kontakt upadł jeszcze za jej życia, a jej babka na pewno była przekonana, że Vaggie jest w piekle przez swoją orientację. Widać była za życia zbyt dobra na piekło. Inne anioły przekonywały ją by odnalazła babkę i że ta na pewno w Niebie już dawno za nią zatęskniła i zmieniła zdanie, bo Niebo sprawia, że widzi się pewne rzeczy, które kiedyś uważało się za złe nieco inaczej, ale Vaggie nie chciała, bała się, że znów zostanie odtrącona. Przez to jej samotność była spotęgowana.

- Vaggie, tu jesteś!

- Cyryl! Szukałeś mnie? - zaskoczona dziewczyna spojrzała na przywódcę egzekutorów z którym na co dzień nie rozmawiała

- Tak, właśnie ciebie. Dzisiaj jest twój wielki dzień. Może nie tyle dzień co wieczór.

- O czym ty mówisz? – latynoska próbowała ukryć strach z tym z czym wiąże się jego wizyta

- Masz szansę zejść dzisiaj do Piekła i pomóc nam w unicestwianiu przeludnienia. Dzisiaj Noc Oczyszczenia.

- Nie rozumiem – odparła, chociaż czuła, że nazbyt dobrze rozumie co sugeruje chłopak.

- Zostaniesz egzekutorką. Czy to nie wspaniałe wieści?

- Nie interesuje mnie masowa siepanina.

- Nie rozumiesz? Bóg cię potrzebuje! Jego armia egzekutorów. To twoja powinność jako anioła.

- Nie chcę tego robić! Dlaczego ja? Nie byłam na to przygotowana! Nie mogę zejść i tak po prostu... unicestwiać tych... istot.

- To nie istoty, to zwykłe demony. Nie chcesz się zemścić na swoich oprawcach?

- Czy nie o to chodzi by wybaczać?

- Wybaczyłaś im za to jak cię skrzywdzili?

Dziewczyna zwiesiła głowę wiedząc, że nie. Nie mogła zapomnieć koszmaru jaki przeżyła, koszmaru, który zdawał się trwać wiecznie, mimo iż to było zaledwie kilka godzin nim zmarła w agonii.

- Nadal uważam to za złe.

- Jesteśmy aniołami, my nie robimy złych rzeczy. To raczej przysługa dla Piekła, eliminujemy przeludnienie. Myślisz, że Lucyfer kiedykolwiek protestował? To mu nawet na rękę, Bóg ma jego ciche przyzwolenie, na tę, jak to nazwałaś „siepaninę". Rozchmurz tę uroczą buźkę. Dziś wieczorem masz szansę lśnić jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.

- Cyrylu, zrozum, że nie jestem odpowiednią osobą do zostania egzekutorem. Nie potrafię być kimś... takim. Nie chcę być jak moi oprawcy, nie chcę zniżać się do ich poziomu, ja... nie chcę być potworem!

- Źle to wszystko rozumujesz – machnął lekceważąco ręką. – Nie mogę cię zmuszać, ale gdybyś zmieniła zdanie, to wiesz gdzie dziś wieczorem nas szukać. Łap!

Dziewczyna chwyciła w dłonie maskę z krzyżykiem zamiast jednego oka. Taką samą jak nosili egzekutorzy.

_____________________________________________________

*Jacek Kaczmarski -Strącenie aniołów 

https://youtu.be/klpIaFFMpj0

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top