Gnijąca marionetka
-Długo tu jeszcze będziesz?-Pyta mi się Tosia.
-To zależy idź już bo będą coś podejrzewać.-Kiwa głową.
-Jak cię teraz nazywają?
-Kathalia, Kathalia Bloodyrose.-Mówię.
-To zabrzmiało jak z filmu o Jemsie Bondzie.-Śmiech.-Dobra idę.-Mówi i odchodzi.Upadam na swój płaszcz leżący na ziemi.
"Nic się nie zmieniła"-Odzywa się Psycho.
-Masz racje nic,no może włosy...
"No ładne..."-Mówi Candy.
"To gdzie jeszcze?"-Pyta Psycho.
-Dzisiaj już nigdzie muszę się psychicznie przygotować przed ostatnim zabójstwem.-Mówię szeptem.
"Zostali już tylko rodzice?"
-Aha....Ciekawe co oni tam teraz robią w willi...
"Abi pewnie bawi się z Sally,Jeff morduje a Toby wkurza Maksyego...no wiesz standard."-Mówi Nemezis.
-Cenne informacje.-Uśmiecham się, nie musiałam tam wracać nie miałam takiego obowiązku dobrze mi samej,no może nie do końca samej,ale z punktu widzenia społeczeństwa.Zamykam oczy a gdyby powłóczyć się trochę dłużej? Zasiać chaos na świecie jak na pół-demona przystało, narazie jestem prawie nie znaną zabójczynią a za kilaka miesięcy,uhuhu.
"Podoba mi się twój plan."-Odzywa się rozbawiona Psycho.
-Mi też się szaleńczo podoba,dlatego marze co nie?
"Jak zwykle od dziecka z głową w chmurach a oni nazwali cię głupią..."
-No właśnie i teraz przyjdzie im zapłacić...Jak to mawiał mój tata? Ah tak! Za błędy płaci się odpowiednią cenę!-Wybucham śmiechem,może już wtedy kiełkowałam ta ja za maską wiecznie roześmianej dziewczyny? Może była częścią mnie która jak choroba czekała tylko jak by ujawnić się w odpowiednim dla siebie momencie? Nie wiem ale jest częścią mnie na trwałe,tak jak Psycho czy Angela choć bym chciała się pozbyć jednej stanowiły część mojej osobowości i pozbycie się jednej oznaczało rozpad pozostałych w tym także mnie, Nightmare.Życie nigdy mnie nie głaskało. Nie, nie lubię tęsknić,wręcz nienawidzę patrzeć w przeszłości i porównywać to co jest do tego co było,a mimo to wciąż to robię,powiedziała bym nawet że systematycznie przypominam sobie najgorsze momenty mojego życia.Jak jakiś strasznie smutny dramat który powinien mieć swój koniec pięć lat temu,moim samobójstwem bądź otwarciem nowego aktu w nowej roli z nową twarzą.Cały ten świat to tylko gra a my jesteśmy marionetkami posłusznie tańczącymi na scenie do znudzenia lub zniszczenia,zależy co przyjdzie pierwsze w moim przypadku nie przyszło nic więc pozostaje gnić w sumie nie jest to złe...Jeśli raz przekroczysz jakąś granicę będziesz ją wiecznie przekraczać,granica śmierci kosztowała wiele ,człowieczeństwo. Jak tak by pomyśleć to i tak więcej we mnie człowieka niż w niektórych ludziach. Chwilami to boli...jestem więcej niż jednym więc jestem niczym.Zasypiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top